Hein Pretorius, CEO Allegro: Musimy pójść na wojnę z Google, bo boję się, że nikt inny by się na to nie odważył [wywiad]
Michał Mańkowski
23 października 2012, 08:57·7 minut czytania
Publikacja artykułu: 23 października 2012, 08:57
Allegro jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek w polskim internecie. To internetowy gigant, który na e-handlowej arenie w Polsce nie ugiął się nawet przed popularnym na całym świecie eBayem. Hein Pretorius, szef całej Grupy Allegro w rozmowie z naTemat zdradza, co jest fenomenem tego sukcesu. Pretorius tłumaczy również dlaczego wbrew – wydawałoby się – zdrowemu rozsądkowi warto inwestować we wschodnią i środkową część Europy, a także czemu zdecydował się podjąć walkę z Google. – To jedno z największych wyzwań dla całego rynku internetowego – mówi Hein Pretorius.
Reklama.
Z Heinem spotkaliśmy się podczas dwudniowej konferencji E-nnovation, która odbyła się w dniach 15-16 października w Poznaniu. CEO Grupy Allegro znalazł kilka chwil, żeby z nami porozmawiać. Cały czas w e-ruchu, na swoim tablecie pracował do ostatniej sekundy przed rozpoczęciem wywiadu. Chwilę później już pędził na kolejne spotkanie.
Pretorius sprawia wrażenie opanowanego i pewnego siebie biznesmena. Wygląda na osobę, która nie ulega emocjom i chłodno kalkuluje każde posunięcie. Najbardziej ożywił się, gdy zeszliśmy na temat wojny, na którą Allegro zdecydowało się pójść z Google. Widać, że naprawdę mu na tym zależy.
Dlaczego zdecydowaliście się wejść ze swoim biznesem w tę część Europy? Inwestujecie głównie w Środkową i Wschodnią Europę, gdzie e-commerce jest (lub był) rozwinięty dość słabo w porównaniu do Zachodu. Z czysto biznesowego punktu, nie lepiej było pójść tam, gdzie funkcjonuje sprawdzony rynek?
Nasza grupa z założenia wchodzi na wschodzące rynki, m.in. z sektora BRIC. To jest w naszym biznesowym DNA. Zaczynając biznes na dobrze rozwiniętym rynku – w USA czy w Europie Zachodniej, trzeba liczyć się z tym, że jest tam już sporo graczy, którzy zrobili tak dużo, że niewiele więcej zostało do zrobienia.
Z kolei gdy mówimy o rynkach wschodzących, w tym Europie Środkowo-Wschodniej, to ciągle istnieje tu naprawdę dużo możliwości rozwoju. Możemy stosować tu rozwiązania, które funkcjonują już na Zachodzie, ale tutaj robimy to w lepszej, bardziej innowacyjnej formie. Możemy więc zdecydowanie szybciej się rozwijać. Wierzymy, że prawdziwe innowacje rodzą się w gospodarkach, które ciągle mogą dokonać wielkiego skoku.
Kim jest Hein Pretorius?
Hein Pretorius posiada ponad 18 lat doświadczenia w branży internetowej, technologicznej i telekomunikacyjnej. Jest powszechnie rozpoznawalny dzięki swojej aktywności w popieraniu działalności inwestycyjnej Grupy MIH w tych branżach, a w szczególności inwestycji w Mail.ru i Tradus Grup (Ricardo i Allegro). Obecnie Hein zajmuje stanowisko CEO Grupy Allegro (zależnej od MIH/Naspers ), ponadto jest dyrektorem kilku firm Grupy MIH. CZYTAJ WIĘCEJ
źródło: e-nnovation.pl
Nie baliście się? To ciągle jest wejście na niepewny rynek, gdzie e-commerce był słabo rozwinięty, albo nawet nie istniał.
Nie, czemu? W tym biznesie nie wygrasz, jeżeli boisz się jakichkolwiek strat. Innowacje i potencjał wzrostu kryją się właśnie w tej części Europy.
W trakcie swojej prezentacji na konferencji E-nnovation wspomniałeś, że sporą finansową wtopę zaliczyliście próbując swoich sił w Chinach. A jak sprawa wygląda tutaj, co było największym błędem?
Oczywiście popełniamy błędy, które trochę kosztują, ale na szczęście do tej pory nie mieliśmy spektakularnych porażek. Grunt, żeby szybko wyciągać lekcje z takich wpadek. Jak w każdym biznesie, zanim zdecydujemy się wejść na rynek któregokolwiek państwa dokładnie go sprawdzamy i przygotowujemy się do inwestycji.
W Chinach trafiliśmy jednak na mocny rynek. Nauczyliśmy się wtedy, że nie można na siłę forsować produktu, który nie został stworzony z myślą konkretnie o danym kraju. W Polsce potrzeba spersonalizowanej oferty dla Polaków, w Czechach dla Czechów, na Węgrzech dla Węgrów, w Rumunii dla Rumunów itd. Tak to działa. To, że coś sprawdziło się w jednym kraju, nie oznacza, że automatycznie odniesie sukces w drugim.
Co było największym wyzwaniem w tym regionie Europy?
Mierzymy się z normalnymi biznesowymi wyzwaniami. Idąc za ciosem tego, co powiedziałem przed chwilą, w każdym kraju czekają inne wyzwania.
Nie było raczej żadnych niesamowitych rzeczy, ale pamiętam, że na samym początku zaskoczył nas sposób płatności w tej branży. Polscy internauci nie przepadali za płaceniem online, a w innych krajach było to już zdecydowanie bardziej popularne. Trzeba było ich do tego stopniowo przekonywać. Z kolei w niektórych krajach, w których działamy wciąż jest duże przywiązanie do tradycyjnych płatności poprzez oddziały banku, albo wręcz do transakcji bezpośrednich.
Jedną z najbardziej zaskakujących tendencji w tym biznesie jest fakt, że w Polsce praktycznie nie istnieje eBay. Oczywiście jest obecny, ale Allegro całkowicie zdominowało ten segment. Skąd ten fenomen?
To dobry przykład na to, o czym rozmawialiśmy przed chwilą. Coś, co działa z powodzeniem w niektórych krajach, wcale nie oznacza, że odniesie sukces tylko dzięki przeniesieniu tego w niezmienionej formie na polski rynek. Jeden model nie pasuje do wszystkich państw. Tak jest w przypadku eBaya i Allegro. Kluczem jest zrozumienie potrzeb klientów i problemów istniejących na danym lokalnym rynku, a następnie ich rozwiązanie. Przede wszystkim trzeba wiedzieć, czego oczekują internauci danego kraju.
Nie myśleliście, żeby stworzyć własnego dostawcę zakupionych przedmiotów? Często internauci narzekają na jakość usług związanych z dostarczeniem przesyłek. To zazwyczaj ostatnie ogniwo w ich kontakcie z Allegro, więc może psuć ogólne wrażenie. Własna firma spedycyjna pozwoliłaby wam to wszytko kontrolować.
Jest różnica pomiędzy zarządzaniem spedycją, a jej organizowaniem. Obecnie mamy ponad dwa miliony sprzedawców na naszej platformie w Polsce. Nigdy nie będziesz w stanie obsłużyć wszystkich ich transakcji od strony logistyki dostaw na zadowalającym poziomie. Tym bardziej biorąc pod uwagę ilości towarów, które sprzedają na platformie Allegro.pl. Możemy za to ich w tym wspierać np. w procesie wymiany informacji odnośnie wysyłki pomiędzy klientem a sprzedającym i te obszary staramy się systematycznie rozwijać.
Jaka przyszłość czeka polską wersję Allegro? Czy będzie to głównie handel pomiędzy prywatnymi użytkownikami, czy raczej serwis zdominują wielkie sklepy, które za jego pomocą będą sprzedawać swoje produkty online?
Handel bezpośredni pomiędzy dwójką pojedynczych osób jest bardziej popularny w serwisie ogłoszeniowym Tablica.pl, gdzie za wystawienie ogłoszenia nie pobieramy prowizji, co dla wielu osób jest atutem. To właśnie tam indywidualni sprzedawcy czują się bardziej komfortowo. Polskie Allegro staje głównie platformą dla małych i średnich przedsiębiorstw, a także większych sprzedawców, którzy prowadzą regularną sprzedaż internetową, choć nadal ma również szereg funkcjonalności dla indywidualnych klientów, którzy z różnych przyczyn szukają aukcyjnego modelu sprzedaży.
No właśnie, Tablica.pl. Allegro wraz z kilkoma innymi gigantami z branży rozpoczyna walkę z Google po tym, jak z wyszukiwarki ręcznie wyrzucono jeden z waszych serwisów. W tym roku zniknęły także dziesiątki innych stron. Macie w ogóle szanse na zwycięstwo w tej wojnie?
Ta sprawa dotyczy całej branży, nie tylko nas. Jako przemysł internetowy musimy jasno stawiać sprawę równego, transparentnego i wolnego od manipulacji traktowania wszystkich dużych i małych biznesów internetowych w wyszukiwarkach. Dziś mamy sytuację, gdy jedna firma kontroluje zdecydowaną większość ruchu w sieci i podejmuje arbitralne i nietransparentne decyzje odnośnie zmian w wynikach wyszukiwania. Zdaniem wielu osób w branży dzieje się tak z korzyścią dla innych obecnych i przyszłych biznesów tej firmy.
Jakby tego było mało, nie ma tej sprawie żadnych jasnych zasad, a tłumaczenia, dlaczego coś z wyszukiwarki zniknęło, jak na przykład Tablica.pl, są kompletnie niezrozumiałe. To pokazuje w jak dużym sposób nie tylko z perspektywy biznesu, ale i w zakresie ogólnie dostępnej wiedzy zależymy od jednego koncernu. Google arbitralnie może tak zmienić algorytm, że konkretne strony po prostu znikną ze świadomości ludzi, którzy dziś przecież traktują wyszukiwarkę jako całkowicie neutralną wobec internetu i całkowicie jej ufają nie spodziewając się, że coś jest z niej usuwane. Jeszcze gorzej, jeśli te usunięte serwisy nie mają pieniędzy na reklamę w tej wyszukiwarce. To oznacza de facto ich koniec.
Ale o co chodzi?
W maju tego roku z wyszukiwarki Google'a znikło kilkadziesiąt stron internetowych, m.in. banku Millennium i sieci komórkowej Play. Nie można było ich znaleźć, wpisując do wyszukiwarki Google'a hasła "bank millennium" czy "play".
Znikł też należący do Allegro największy w Polsce bezpłatny serwis z ogłoszeniami o sprzedaży rzeczy używanych Tablica.pl. Tablica.pl jest do dziś na czarnej liście Google'a. Koncern twierdzi, że to kara za łamanie zasad, a właściciele serwisu mówią, że kara jest zupełnie niesłuszna.
CZYTAJ WIĘCEJ
źródło: "Gazeta Wyborcza"
Grupa Allegro, jako pierwsza firma w tej części Europy, zdecydowała się przystąpić do tej antygooglowej koalicji pod szyldem FairSearch.org.
Musimy to zrobić, bo obawiam się, że nikt inny by się na to po prostu nie odważył. Razem z nami przystąpiły tam tak znane firmy jak Nokia czy Oracle a wcześniej np. KAYAK.com czy TripAdvisor.com. Walka o sprawiedliwe i transparentne działanie wyszukiwarek to dziś jedno z największych – o ile nie największe – wyzwanie dla całego rynku internetowego, a nie tylko dla Allegro.
Nie boicie się? Google to gigant
Gigant, który moim zdaniem w ten sposób poniekąd testuje światowy rynek mając na względzie swoje biznesowe cele. Odpowiadając na twoje pytanie: nie, nie boimy się. Oczywiście jestem zadowolony, że nie jesteśmy w tej walce odosobnieni, ale jeżeli byłaby taka potrzeba, to walczylibyśmy nawet sami. Nie chodzi o potęgę tej czy innej firmy, ale o zasady, które w tej sprawie powinny być jasne i przestrzegane.