Małżeństw jest coraz mniej, za to liczba rozwodów rośnie. Wiele osób żyje "na kocią łapę". Często jedynym trwałym połączeniem młodej pary jest... wspólny kredyt. Zaciągnięta wspólnie na długie lata pożyczka urasta do rangi najpoważniejszego gwaranta trwałości związków.
W czasach, kiedy rozwodów jest coraz więcej, ślubów mniej, a mało kto może sobie pozwolić na kupno mieszkania bez zaciągania kredytu, osób z podobnymi problemami nie brakuje. – Bardzo często zdarza się, że kredyt hipoteczny to główny przedmiot sporów między rozstającymi się małżonkami – mówi mi mecenas Mariusz Bartosiak z kancelarii "Bartosiak & Wspólnicy". Przyznaje, że w tej kwestii najczęściej bardzo trudno o porozumienie obu stron. – Łatwiej się rozwieść, niż wyplątać z kredytu – ocenia prawnik.
Kredyt ważniejszy od "papieru z urzędu"
Czy wobec tego w dzisiejszych czasach wspólny kredyt jest lepszą gwarancją trwałości związku, niż ślub? Nie braknie głosów zgadzających się z taką tezą. “Nie jestem przeciwnikiem ślubu, ale uważam, że kredyt hipoteczny bardziej wiąże dwójkę ludzi, niż papier z urzędu” powiedział dwa lata temu Maciej Dowbor, co skrzętnie odnotowały media.
– Z pewnym zdziwieniem zauważyłam, że parom przychodzącym do mnie na terapię czasami o wiele łatwiej jest zaciągnąć kredyt, niż wziąć ślub – mówi dr Beata Wolna-Rojek z Laboratorium Psychoedukacji. – A przecież taka decyzja wiąże się z ogromnym zobowiązaniem – dodaje.
– Być może ludziom łatwiej zaciągnąć kredyt, ponieważ jest on “wymierny” w sensie czasowym i finansowym. Poza tym w razie rozpadu związku kredytem zawsze można się podzielić. Natomiast w przypadku ślubu wiele osób trapią wątpliwości związane z tym, że jest to decyzja “na całe życie” – spekuluje psycholożka.
Związku nie ma, kredyt jest
Spore problemy zaczynają się, gdy związek się rozpada, a kredyt zostaje. Jakie rozwiązanie wtedy pozostaje? – To nie jest wcale problem, który łatwo rozwiązać – mówi doradca finansowy Piotr Pyczak z Open Finance. Ekspert podkreśla, że teoretycznie wyjścia są dwa: sprzedaż mieszkania i spłacenie kredytu lub przejęcie zobowiązania przez jedną ze stron.
– Niestety w ostatnim czasie ceny mieszkań raczej spadają, w związku z czym nawet sprzedając nieruchomość nie mamy gwarancji, że dostaniemy za nie tyle, ile zapłaciliśmy – mówi. Co więcej, obecna sytuacja na rynku sprawia, że znalezienie chętnego na kupno lokum może być trudne. Michał Kuczyński, partner w firmie Fabryka Ofert dodaje, że szczególnie ciężka jest sytuacja osób, które wzięły kredyt we franku szwajcarskim. – Różnica dzisiejszego kursu w porównaniu z tym sprzed kilku lat sprawia, że wysokość kredytu w złotówkach może obecnie znacznie przewyższać rynkową wartość mieszkania – ocenia specjalista.
Okazuje się, że także “przejęcie” kredytu przez jedną ze stron nie jest wcale sprawą oczywistą. – Ponieważ bank przyznając kredyt zdolność kredytową małżonków rozpatruje łącznie, po ich rozstaniu może się okazać, że żadna z osób osobno nie będzie w opinii kredytodawcy zdolna spłacać kolejnych rat – mówi Kuczyński. Piotr Pyczak dodaje z kolei, że ratunkiem może być wynajęcie mieszkania. – Najemcę jest znaleźć łatwiej niż kogoś, kto mieszkanie kupi, a miesięczne przychody z najmu mogą wystarczyć, aby pokryć raty kredytu – ocenia ekspert.
W pułapce kredytu
Michał Kuczyński twierdzi, że z przypadkami par, które wzięły kredyt i mają z nim problem w momencie rozstania, jest sporo. – Raz, dwa razy w miesiącu zgłaszają się do mnie osoby z zapytaniem o to, jak przenieść całe zobowiązanie kredytowe na jedną z osób – mówi.
Mecenas Bartosiak twierdzi, że dyskusje wokół kredytu to jeden z mniej przyjemnych aspektów spraw rozwodowych, które prowadził. – Obie strony bywają tak zawzięte, że walcząc ze sobą zapominają o zdrowym rozsądku – mówi. Doprowadza to do takich sytuacji, w których wszyscy tracą.
– Kiedy mąż i żona nie mogą się dogadać w sprawie mieszkania i kredytu, często sprawą musi zająć się komornik, który sprzedaje nieruchomość za 3/4 lub nawet 2/3 jej wartości – mówi prawnik. – Niestety w sytuacji rozstania i ogromnych emocji targających obiema osobami, mało komu udaje się zachować w sposób dojrzały. Ludzie rozstając się potrafią walczyć o znacznie bardziej błahe rzeczy, niż kredyt – ocenia dr Beata Wolna-Rojek.
Czy fakt, że wspólny kredyt może cementować w jakimś sensie związek można oceniać pozytywnie? – Kredyt może stanowić pewną gwarancję dla trwałości związku, tak jak kiedyś gwarancją był ślub, czy inne względy formalne. Niemniej jednak nie miejmy wątpliwości – bycie ze sobą tylko z powodu kredytu nie wróży dobrze związkowi. Taka sytuacja prędzej czy później sprawi, że wzajemna relacja zacznie przypominać pułapkę – mówi dr Wolna-Rojek.
Jesteśmy w trakcie spłaty kredytu, konflikty w naszym małżeństwie spowodowały, że będziemy się rozwodzić, zostało nam jeszcze 30 lat spłaty :/ do tej pory raty płaciliśmy wspólnie, jednak w pojedynkę możemy mieć duży kłopot z dalszą spłatą, nie chciałabym rezygnować z tego mieszkania, ale może istnieje jakaś możliwość by zamienić takie mieszkanie na mniejsze by spłata rat była niższa? jak wygląda kwestia podziału takiego mieszkania po rozwodzie? CZYTAJ WIĘCEJ