
W Afganistanie przejętym przez talibów panuje chaos, w obawie przed niebezpieczeństwem ludzie chcą uciec z kraju. – Jest wiele czynników, które wydają się zniechęcać ludzi do podejmowania tak bardzo niebezpiecznej i bardzo drogiej przeprawy. Żeby ją w ogóle rozpocząć trzeba mieć tysiące dolarów – wyjaśnia rzecznik PAH Rafał Grzelewski, którego pytamy m.in. o to, czy możemy spodziewać się napływu uchodźców do Europy i czy czeka nas kolejny kryzys migracyjny.
Szukanie ratunku
– Tak gwałtowny przewrót z pewnością zmusi wiele osób do ucieczki, do porzucenia swoich domów i szukania ratunku albo w bezpieczniejszych rejonach kraju, albo za granicą – mówi Rafał Grzelewski z Polskiej Akcji Humanitarnej.Nie popełnić tamtych błędów
W 2015 roku w Europie schronienia szukali mieszkańcy ogarniętej wojną domową Syrii. Nikt nie potrafił zapanować nad taką liczbą uchodźców, nie było dobrego planu, zabrakło dobrych rozwiązań.Wtedy uchodźcy najczęściej docierali do Grecji, Włoch, Francji i Niemiec.
Chcą wnieść swój wkład
Niektóre kraje nie zamierzają jednak czekać, już zadeklarowały chęć przyjęcia uchodźców z Afganistanu. "Nasz nowy program przesiedlenia obywateli afgańskich pozwoli nam przyjąć do 20 tys. ludzi, którzy zmuszeni są uciekać z Afganistanu. Pierwsze 5 tys. przybędzie w przyszłym roku" – napisała w "Daily Telegraph" brytyjska minister spraw wewnętrznych Priti Patel, która zaznaczyło, że Zjednoczone Królestwo nie może działać w pojedynkę.Migranci koczują na granicy Polski z Białorusią
Uchodźcy z Afganistanu i Iranu – 50-osobowa grupa, w tym kobiety i dzieci – od tygodnia koczują w pasie granicznym pomiędzy Polską a Białorusią, nieopodal miejscowości Usnarz Górny w województwie podlaskim.Powinniśmy pozbyć się poczucia, że nas cokolwiek już nie dotyczy. Pandemia w realistyczny sposób pokazała, jak bardzo połączony jest nasz świat. Wirus, który pojawił się w Chinach po kilku tygodniach był już u nas i właściwie wywrócił do góry nogami nasze życie.
Przez lata wydawało się nam także, że kryzys klimatyczny jest czymś abstrakcyjnym, że dotyczy krajów na południu. Natomiast już widzimy za oknem, co się dzieje, czyli powodzie, ekstremalne upały, pożary. To wszystko jest coraz bliżej nas, to przejawy kryzysu klimatycznego do którego dokładamy się jako mieszkańcy bogatszej części świata.
Kolejny kryzys
Czy jesteśmy gotowi na kolejną masową migrację? – Właściwie codziennie do granic Europy starają się przybyć kolejne osoby, albo przez przez szlak wschodni - Morze Egejskie, Turcja, albo zachodni - poprzez Wyspy Kanaryjskie, Libię – zaznacza Rafał Grzelewski.To jest też okazja, żeby przypominać o zapomnianej i trochę zmitologizowanej roli pracownika humanitarnego. Pewnie większość czytelników ma przeświadczenie, że jest to wolontariusz, który ma mnóstwo dobrych chęci, dobre serce i to wystarczy, żeby pomagać ludziom w kryzysie.
Pomoc humanitarna bardzo szybko się zmienia i profesjonalizuje. My, tak jak inne organizacje, wcale nie potrzebujemy bohaterów, potrzebujemy specjalistów. Ludzie, którzy pracują w PAH-i to są ludzie po studiach kierunkowych, to są lekarze, inżynierowie, koordynatorzy programów, logistycy, logistyczki. W przeważającej większości są to obywatele danego kraju, w którym mamy misje, tacy, którzy najlepiej znają ludzi problemy, uwarunkowania.
