Choć całe Królestwo Niderlandów jest niewielkie, a o panującej rodzinie królewskiej mówi się o wiele mniej niż o brytyjskiej, to tutejsi monarchowie kosztują Holendrów dużo więcej niż Windsorowie Zjednoczone Królestwo. Poza tym – jak większość "royalsów" – od czasu do czasu dostarczają skandali, którymi przez chwilę żyje cały kraj. Są też jednak jedną z bardziej liberalnych dynastii europejskich. Poznajcie holenderską rodzinę królewską.
Dynastia Orańska-Nassau panuje w Holandii od XVI wieku, ale kraj przekształcił się w monarchię dopiero 1815 roku. Z rodowym tytułem "Oranje" kojarzony jest kolor pomarańczowy. Mimo że holenderska flaga jest czerwono-biało-niebieska, to właśnie ta barwa łączona jest z Królestwem Niderlandów, co łatwo można zaobserwować przy różnego rodzaju świętach państwowych. Najlepszym tego przykładem może być Dzień Króla, kiedy ulice Amsterdamu zalewają ubrani na pomarańczowo Holendrzy.
Obecnie na tronie Królestwa Niderlandów zasiada król Wilhelm Aleksander wraz z małżonką królową Maksymą. Monarcha przejął władzę w 2013 roku od królowej Beatrycze, która pełniła urząd przez 33 lata. Wilhelm Aleksandrem jest pierwszym mężczyzną na tronie od wielu dekad. Zanim władzę przejęła Beatrycze, na tronie zasiadała jej matka, sławna królowa Juliana.
"Niemiec? Co za szkoda"
Z uprzednio panującą królową Beatrycze łączy się pewien skandal, który lata temu wywołał zgorszenie. W tle jest oczywiście historia miłosna i źle ulokowane uczucia.
Zanim królowa wstąpiła na tron, poznała swojego przyszłego męża. Wybranek początkowo nie spodobał się poddanym. Holenderska monarchini zakochała się bowiem w niejakim Klausie van Amsbergu. Kiedy para poznała się w latach 60., nastroje wciąż były napięte, a w Królestwie Niderlandów nie pałano sympatią do wschodnich sąsiadów, którzy okupowali kraj podczas wojny. A Klaus nie tylko był Niemcem, ale miał nazistowską przeszłość - jako kilkulatek należał do Hitlerjugend.
Van Amsberg studiował na Uniwersytecie w Hamburgu, a później pracował jako dyplomata. Z przyszłą księżną, absolwentką prawa, poznał się na uroczystości zaślubin jednej z europejskich arystokratek. Ich znajomość wywołała w Holandii skandal i oburzyła większość obywateli, ale mimo to przyszła królowa zaręczyła się ze swoim wybrankiem.
– Niemiec, co za szkoda – lakonicznie skomentował wybór księżniczki ówczesny premier Holandii.
Jak to jednak często w takich przypadkach bywa, z czasem nastroje uległy zmianie, a Klaus wyrósł na jednego z ulubionych członków rodziny królewskiej. Para doczekała się trójki dzieci: obecnie rządzącego Wilhelma Aleksandra, tragicznie zmarłego w lawinie górskiej Jana Friso oraz Konstantyna, który raczej trzyma się na uboczu.
Mafijna przeszłość królowej
Syn królowej Beatrycze, obecny król Wilhelm Aleksander, również wybrał sobie ukochaną, której przeszłość budziła niemałe emocje.
Maksyma Zorreguieta Cerruti pochodzi z Argentyny, a wątpliwości budzi polityczna przeszłość jej ojca, który był ministrem rolnictwa za rządów Jorge Videli. Oprócz powiązań z prezydentem-dyktatorem łączono go również z mafią. Holenderski rząd ostatecznie zgodził się na ślub zakochanych, ale ojciec Maksymy nie został zaproszony na uroczystość. Przyszła królowa bardzo ubolewała nad tym faktem.
Podobnie jak w poprzednim wypadku, tak i tutaj Maksyma z czasem zyskała miano ulubionego członka rodziny królewskiej. Nie bez przyczyny: królowa chętnie angażuje się w różne akcje charytatywne, otwarcie popiera społeczność LGBT oraz pojawia się w szkołach jako... "mother lice" (ang.matka-wesz). Tak, tak – dobrze się domyślacie. Arystokratka odwiedza holenderskie szkoły i pomaga tam walczyć z... wszami.
Dalsze skandale w rodzinie królewskiej
Holendrzy lubią swoich władców, choć i ta relacja miała swoje wzloty i upadki. Najpierw Wilhelm Aleksander zyskał sobie przydomek "Prins Lager" (niderl. książę Lager), który wziął się od ilości piwa, jakie ten spożywał podczas studiów. Książę prowadził dość hulaszczy tryb życia, a raz nawet wjechał samochodem do rowu. Ale lata studenckie rządzą się swoimi prawami. Król jednak potrafi pozytywnie zaskoczyć – jako pilot samolotów czasem siada za sterami maszyn pasażerskich holenderskich linii KLM.
Oprócz tych "miłosnych" afer ostatnimi czasy rodzina królewska cieszy się dość czarnym PR-em. Ich popularność wśród poddanych znacząco spadła, a wszystko za sprawą niedawnych wydarzeń.
Jedną z największych wpadek niderlandzcy royalsi zaliczyli w czasie pandemii. Podczas trwania lockdownu w Holandii r., król Wilhelm Aleksander wybrał się wraz ze swoją rodziną na wakacje do Grecji. To bardzo nie spodobało się Holendrom, a poparcie dla króla znacząco spadło. Jest jeszcze jedna kwestia, która może naprawdę zadziwić. Niderlandzka rodzina królewska jest droższa w utrzymaniu od... brytyjskiej. Rocznie podatnicy wydają na nią ponad 345 milionów euro!
Rodzina ostatnio próbowała nadrobić straty w wizerunku – niedawno następczyni tronu nie przyjęła pieniędzy, które należały się jej z okazji urodzin.Księżniczka Amalia zadecydowała, że nie przyjmie 1,6 mln euro, które przysługuje jej jako następczyni tronu. 18-latka powiedziała, że nie czuje, aby zrobiła wystarczając dużo dla kraju i postawiła przed sobą pewne cele, które zamierza zrealizować, zanim przyjmie kwotę.
"Wyluzowani" royalsi
Ale pomimo plam na wizerunku, dynastia Orańska może poszczycić się mianem jednej z bardziej postępowych w Europie.
Holenderscy monarchowie – jak zresztą i cała Holandia – słyną z bardzo liberalnych poglądów. LGBT.
Oprócz tego córki królewskiej pary – następczyni tronu Katarzyna Amalia, Aleksja oraz Ariadna – uczęszczają do publicznych szkół. Poza tym "royalsi" są dość aktywni na Instagramie, co wyraźnie podoba się narodowi.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut