Jarosław Kaczyński na posiedzeniu zespołu Macierewicza stwierdził, że doniesienia "Rzeczpospolitej" tylko potwierdziły to, co już było wiadome na temat prezydenckiego tupolewa. – Zamordowanie 96 osób to niesłychana zbrodnia, każdy, kto miał cokolwiek z tym wspólnego, powinien ponieść tego konsekwencje – mówił.
Podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu do spraw zbadania katastrofy smoleńskiej, nazywanego również komisją Macierewicza, Jarosław Kaczyński wyraził ubolewanie nad
śmiercią chorążego Remigiusza Musia, członka załogi JAK-40. Dodał też, że świadek katastrofy miał wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia, m.in. o dwóch wybuchach w powietrzu oraz łamaniu regulaminu przez wieżę kontrolną, która kazała samolotom zejść na wysokość 50 metrów. Zasugerował też, że czarna skrzynka z prezydenckiego Tupolewa została sfałszowana.
Prezes PiS szeroko ustosunkował się do dzisiejszych doniesień "Rzeczpospolitej". Stwierdził, że dochodzenie prowadzone przez polskie służby nie zasługuje na miano "śledztwa" w pełnym tego słowa znaczeniu. Zdementował różne wyjaśnienia obecności trotylu na wraku samolotu, mówiące m.in. o radzieckim poligonie, który miał znajdować się w pobliżu czy o żołnierzach wracających wcześniej prezydenckim samolotem z pokazów strzeleckich w Afganistanie.
Jarosław Kaczyński stwierdził, że już po katastrofie smoleńskiej nabrała rozpędu akcja dezinformacyjna, niewykluczone. Zasugerował, iż była wcześniej przygotowana. Zdaniem prezesa polska strona zrezygnowała ze śledztwa, na jakie pozwalało prawo międzynarodowe. Wszystkie elementy śledztwa oddały w ręce rosyjskich organów. Powołał się też na rosnące grono naukowców towarzyszących zespołowi parlamentarnemu.
Na posiedzeniu zespołu obecny był również porucznik Artur Wosztyl, pilot samolotu JAK-40 i kolega zmarłego Remigiusza Musia. Ze łzami w oczach wytłumaczył, że jako żołnierz w czynnej służbie nie mógł wcześniej mówić o wydarzeniach związanych z katastrofą smoleńską. Zaznaczył też, że w większości zgadza się z zeznaniami Remigiusza Musia. Zastrzegł jednak, że nie słyszał, by wieża kontrolna kazała samolotowi JAK-40 zejść na pułap 50 metrów. Nie pamięta też rozmowy z załogą IŁ-76, trzeciego samolotu obecnego na smoleńskim lotnisku.
Antoni Macierewicz stwierdził, że Andrzej Seremet musi wyjaśnić tę sprawę. Dodał, że intensywnie powinien zaangażować się minister Jacek Cichocki. Zdaniem posła PiS porucznik Wosztyl potrzebuje ochrony BOR-u, gdyż jest ważnym świadkiem.
W późniejszej rozmowie z dziennikarzami Jarosław Kaczyński dodał też, że oczekuje nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu, na którym Andrzej Seremet będzie musiał wytłumaczyć kwestię śladów trotylu. Kaczyński zażądał też dymisji rządu Tuska, mówiąc, że w świetle ostatnich wydarzeń utracił on moralne prawo do rządzenia. "Doszło do zbrodni" – podkreślał, nazywając późniejsze działania rządu jako "jedno wielkie mataczenie".
Na pytanie o możliwe przyczyny zamachu i to, kto może za nim stać, Kaczyński stwierdził, że pozostawia to prokuratorom. Podkreślił jednak, że wydarzenia wokół katastrofy "składają się w jedną całość", a Lech Kaczyński jako "postać nietuzinkowa w polskiej polityce" mógł wywoływać niechęć wielu osób.
Kaczyński stwierdził też, że ewentualna reaktywacja komisji Millera nie ma sensu, ponieważ instytucja ta jest zupełnie skompromitowana, a jej działalnością powinna zająć się prokuratura. "My mówimy o komisji innego rodzaju" – dodał, przekonując, że sprawą musi się zająć inny, "przyzwoity rząd". Prezes PiS ma zamiar spotkać się osobiście z Andrzejem Seremetem i zapytać go nie tylko o kwestię doniesień na temat śladów trotylu, ale i sprawę śmierci chorążego Musia.
Jarosław Kaczyński nie był zachwycony konferencją Naczelnej Prokuratury Wojskowej, podczas której zdementowano doniesienia "Rzeczpospolitej". Zapewnienia płk Ireneusza Szeląga nie trafiły do przekonania szefa PiS. Słowa prokuratora nazwał grą socjotechniczną i nie zamierza traktować ich poważnie. Dodał też, że zespół Macierewicza ma własne źródła informacji i ich treść będzie w swoim czasie przedstawiona.
Te doniesienia tylko potwierdziły wnioski zespołu parlamentarnego do spraw zbadania katastrofy smoleńskiej. Zespół koncentrował się tylko na wynikach naukowych, nie na propagandzie czy mitach o pancernej brzozie.
Jarosław Kaczyński
prezes PiS, na posiedzeniu zespołu Macierewicza
Próbuje się nam wmówić, że to tylko jakiś nieprawdopodobny zbieg okoliczności. Wszystko wskazywało na to już wcześniej, dziś mamy ślady tego, że nastąpił wybuch. Konieczne jest nadzwyczajne posiedzenie Sejmu, sprawozdanie Andrzeja Seremeta i ujawnienie wszystkich dokumentów z tym związanych, które posiada prokuratura. Jeśli tego nie zrobi, będzie to dowód na matactwo i poplecznictwo wobec przestępstwa. Zamordowanie 96 osób to niesłychana zbrodnia, każdy, kto miał cokolwiek z tym wspólnego, powinien ponieść tego konsekwencje.
Antoni Macierewicz
przewodniczący parlamentarnego zespołu
Wszystkie próby opóźnienia będę traktował jako świadome narażanie życia porucznika Wosztyla. Ta sprawa nie może być przedmiotem wykrętów. Zbyt wiele ludzi zginęło już w związku z tą sprawą.
Jarosław Kaczyński
o konferencji Naczelnej Prokuratury Wojskowej
Zastanawialiśmy się nad tym, jak władza będzie się bronić. Znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. To charakterystyczne, że płk Szeląg stwierdził, iż na wraku nie było trotylu. Później zaczął wywód o tym, że urządzenie jest nieprecyzyjne. Wygląda to na wielkie oszustwo i tak to traktujemy. Materiały wybuchowe to potężna przesłanka, by stwierdzić, że to był zamach.