Mariusz Kamiński nie wytrzymał po słowach Franciszka Sterczewskiego.
Mariusz Kamiński nie wytrzymał po słowach Franciszka Sterczewskiego. Fot. Zbyszek Kaczmarek/ REPORTER

Na ostatnim posiedzeniu Sejmu jednym z głównych tematów był stan wyjątkowy i jego przedłużenie. Debata szybko przerodziła się w krzyki, a emocje obu stron sporu dochodziły zenitu. W końcu Mariusz Kamiński nie wytrzymał i zwrócił się wprost do posła Franciszka Sterczewskiego.

REKLAMA
Mariusz Kamiński argumentując za przedłużeniem stanu wyjątkowego powoływał się na nagrania i zdjęcia ze smartfonów imigrantów, które w ostatnim czasie wywołały sporo kontrowersji.
– W telefonach czterech uchodźców, a ja nikogo nie stygmatyzuję, ale mówię o faktach, znaleziono kolekcję filmów i zdjęć pedofilskich i zoofilskich. Zostały przekazane prokuraturze – przekazał Kamiński, twierdząc, że wśród osób na granicy znajdują się także "specjaliści od materiałów wybuchowych".
Podczas przemówienia ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji RP dało się słyszeć z sali obrad okrzyki kierowane w jego stronę takie jak "Łukaszenka was wykorzystuje!" czy "gdzie są dzieci!". To drugie nawiązywało do stosowania procedury push-back w Michałowie wobec dzieci imigrantów.
Czytaj także:
Kamiński w końcu nie wytrzymał i zwrócił się wprost do posła Franciszka Sterczewskiego z KO, który znany jest ze swoich działań na granicy.
– Przez takich ludzi jak pan Łukaszenka triumfuje i telewizja białoruska i rosyjska pokazuje pana wyczyny dla swoich celów propagandowych i politycznych, ty nieodpowiedzialny, niemądry człowieku i to jest prawda, której nie zakrzyczycie – powiedział minister Kamiński podczas sejmowej debaty.
Czytaj także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut