Zdjęcie z dzieckiem migrantów rzucił na ziemię. Szef BBN tłumaczy: "Działałem odruchowo"
redakcja naTemat
01 października 2021, 20:41·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 01 października 2021, 20:41
Poseł KO Artur Łącki po wystąpieniu sejmowym położył przed szefem BBN Pawłem Solochem zdjęcie dziecka migrantów wykonane w Michałowie. Rodziny te zostały potem cofnięte na granicę. Soloch szybkim ruchem zrzucił zdjęcie na ziemię. Skandaliczne zachowanie odbiło się w mediach szerokim echem, w końcu sam Soloch postanowił się wytłumaczyć.
Poseł Koalicji Obywatelskiej Artur Łącki wszedł na mównicę sejmową ze zdjęciem dziecka migrantów, którzy byli przetrzymywani przed budynkiem Straży Granicznej w Michałowie, a którego obecny los jest nieznany. Poseł zwrócił się do rządzących i prezydenta Andrzeja Dudy.
– Dlaczego pozwalacie szczuć psami na te dzieci? Ale was nie ma o co pytać, bo to jest wołanie na puszczy. Pytam się pana prezydenta: niech nam pan powie, gdzie jest to dziecko? Co się z nim stało? Oczekujemy odpowiedzi od pana prezydenta – mówił Artur Łącki.
Następnie poseł zszedł z mównicy i skierował się w stronę szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Pawła Solocha i położył przed nim zdjęcie dziecka. Szef BBN szybkim ruchem strącił je na ziemię. Wtedy poseł Łącki ponownie położył zdjęcie na ławę sejmową Pawła Solocha. A ten po raz kolejny nerwowo wyrzucił zdjęcie.
Zachowanie Solocha jest szeroko komentowane w mediach, wielu uznało, że było ono niedopuszczalne. – Gdybym był prezydentem, natychmiast bym zwolnił tego pana. To nie jest człowiek, który powinien reprezentować głowę państwa. Wydawało mi się, że te najważniejsze stanowiska w państwie piastują ludzie, którzy coś sobą reprezentują, ten człowiek nic sobą nie reprezentuje. Tylko totalne chamstwo – skomentował w rozmowie z naTemat Artur Łącki.
Paweł Soloch odniósł się do sytuacji na antenie Radia Plus. – Działałem odruchowo, poseł Łącki rzucił mi papiery, nie patrząc na mnie. To były działania w emocjach. Niedobrze się stało, że reagowałem na poziomie posła Łąckiego. On wygłosił wcześniej bardzo agresywną przemowę, słyszałem też agresywne okrzyki pod swoim adresem. W ogóle wszystkich poniosły emocje. W tym sensie mały sukces odnieśli wczoraj Łukaszenka i Putin – mówił szef BBN.
Odpowiedział również na pytanie, dlaczego prezydent Andrzej Duda nie wziął udziału w obradach. – Akurat wczoraj temperatura i taka absolutna emocjonalność, brak merytoryki w tych dyskusjach po czasie w jakiś sposób to tłumaczy. Ale pan prezydent w tym samym czasie mniej więcej, w podobnych godzinach, podpisywał ustawę o rekompensatach dla przedsiębiorców, którzy działają w strefie stanu wyjątkowego, zajmował się innymi czynnościami – tłumaczył.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut