Oficjalnie wszystko jest zaplanowane od A do Z. Data jest znana od miesięcy. W sobotę 9 października SLD i Wiosna połączą się w Nową Lewicę, a współprzewodniczącymi partii zostaną wybrani Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń. Ten spokój to jednak tylko pozory. Pod powierzchnią buzują emocje i pretensje. Czy wybuchną podczas kongresu zjednoczeniowego?
W sobotę 9 października odbędzie się kongres zjednoczeniowy Nowej Lewicy
Partia ma powstać z połączenia SLD z Wiosną
Część działaczy Sojuszu nie chce widzieć Włodzimierza Czarzastego na czele nowej formacji
Leszek Miller i wentylator
Im bliżej wydarzenia, tym bardziej napięta jest atmosfera.
“Ochroniarze kongresu mają już czarną listę z nazwiskami osób, których mają nie wpuścić” – mówi naTemat oponent Włodzimierza Czarzastego. Podkreśla, że nadchodzący kongres jest nielegalny. Tłumaczy, że decyzja o jego zwołaniu zapadła niezgodnie ze statutem partii.
“Szykujemy się na wszystko, włącznie z tym, że nagle z wentylatora wyskoczy Leszek Miller” – przyznaje jeden z posłów Lewicy wyczekujący kongresu. Jest gorącym zwolennikiem zjednoczenia SLD i Wiosny na równych zasadach, które obiecał przeprowadzić Włodzimierz Czarzasty.
Nie wszyscy podzielają jego entuzjazm dla równoprawnego połączenia. Nie wszyscy też chcą widzieć Czarzastego, oskarżanego o wodzowskie zarządzanie partią, na czele Nowej Lewicy.
To właśnie z tych powodów w wakacje wybuchł konflikt w dawnym SLD. W efekcie zawieszeni zostali posłowie: Wiesław Buż, Jacek Czerniak, Karolina Pawliczak, Wiesław Szczepański, Tomasza Trela i Bogusław Wontor.
Cisza po burzy
“Metody rodem z Nowogrodzkiej” – grzmieli oponenci Czarzastego. Posłanka Joanna Senyszyn poszła jeszcze dalej. Porównała postępowanie przewodniczącego do metod Stalina. Za to sąd partyjny ukarał ją zakazem pełnienia funkcji w Nowej Lewicy przez pół roku.
Tymczasem zbuntowani posłowie po kilku tygodniach zostali odwieszeni. Już nie kwestionują w mediach przywództwa Czarzastego. Przynajmniej nie publicznie. Twarz buntowników – poseł Tomasz Trela – teraz pokazuje się w towarzystwie przewodniczącego.
Inną drogę wybrał poseł Andrzej Rozenek, który nie przestał ostro krytykować Czarzastego w mediach. Czarzasty oficjalnie zapowiedział, że w Nowej Lewicy Rozenek nie ma czego szukać.
Polityk nadal pozostaje członkiem klubu sejmowego Lewicy. Ale inne partie już pracują nad tym, by to się zmieniło. Chcą go pozyskać Platforma, PSL, Inicjatywa Polska i Zieloni.
Każda dodatkowa szabla jest cenna, a poza tym Rozenek ma za sobą środowisko mundurowych, których od lat broni przed ograniczaniem emerytur na mocy pisowskiej ustawy dezubekizacyjnej.
“Może tylko się przyczaili”
Znana postać z Wiosny:
– Czarzasty wiedział, że cokolwiek zrobi zostanie uznany za ch**a: zarówno gdy zjednoczy Lewicę, jak i gdy tego nie zrobi. Uznał, że woli mieć łatkę ch**a, który dotrzymuje słowa.
Inna osoba z ugrupowania Roberta Biedronia:
– To połączenie to dla nas świetny deal. Bardzo na tym zyskamy.
Potrafi jednak spojrzeć na zjednoczenie z perspektywy drugiej strony. – Nie dziwię się, że SLD kręci nosem. Przychodzą nowi i trzeba im zrobić miejsce – dodaje.
Nasza informatorka z niepokojem odlicza dni do kongresu. Obawia się, że zbuntowani posłowie jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa.
– Może być tak, że tylko się przyczaili, a za chwilę wytną jakiś numer – przewiduje. Dlatego nie ma pewności, że w sobotę przewodniczącymi dwóch – i tylko dwóch – frakcji w Nowej Lewicy, SLD–owskiej i Wiosennej, zostaną odpowiednio Czarzasty i Biedroń. – Czas pokaże – ucina.
Póki co na posiedzeniach Sejmu wymienia z buntownikami zdawkowe uprzejmości. Temat kongresu zjednoczeniowego jest skrzętnie omijany przez wszystkich.
Błędy i podziały
Jeden z posłów Lewicy, z którymi rozmawiamy, jest zdania, że wakacyjny bunt przeciw Czarzastemu mógł się powieść. Jego zdaniem zawiódł brak strategii i szybkiego wykonania.
– Takie rzeczy jak utrącenie lidera robi się jednym, szybkim cięciem, a nie awanturą w mediach. Trela mógł zrzucić Czarzastego z fotela przewodniczącego, ale nie przemyślał jak. Nie przygotował się. Do ataku rusza się, gdy ma się za sobą wystarczające poparcie w partii. A on sobie tego nie zabezpieczył – mówi informator naTemat.
Inaczej przyczynę porażki widzi jeden z buntowników.
– Zgubiło nas to, że wystąpiliśmy przeciw Czarzastemu z różnych powodów. Jedni mieli mu za złe równe warunki zjednoczenia ze znacznie mniejszą Wiosną, inni zamordystyczny styl kierowania partią, a byli i tacy, dla których liczyły się obie te rzeczy. Gdy konflikt wypłynął do mediów, Czarzasty zaczął opowiadać, że wszyscy chcemy wykiwać ludzi Biedronia. Ludzie jeden przez drugiego ruszyli z tłumaczeniami, o co im chodzi. I to był koniec. Podzielił nas. Wygrał – mówi polityk Lewicy.
“To się dopiero okaże”
Znany oponent Czarzastego ma w tej sprawie inne zdanie. – Wygrał? To się dopiero okaże. Będziemy przed nim ratować Lewicę – zapowiada. Informator naTemat zwraca uwagę na spadające poparcie partii.
– Do Sejmu weszliśmy z 12,56 proc. głosów. Teraz sondaże pokazują 7 procent, niektóre nawet 5 poparcia. Jak tak dalej pójdzie, to w następnych wyborach nie przekroczymy progu wyborczego – mówi.
Informator naTemat zastrzega, że buntownicy nie składają broni. Według niego do następnej bitwy dojdzie po kongresie, bo Czarzasty "zabezpieczył" imprezę przed wewnętrzną opozycją.
Powstanie Nowej Lewicy nazywa wrogim przejęciem SLD rękami Wiosny. – Głosami samego Sojuszu Czarzasty nie zostałby wybrany. Co ma na sumieniu, że tak kurczowo trzyma się stołka? – pyta retorycznie.
– Nie sądzę, by ktoś próbował kandydować przeciw Czarzastemu. Wszystko jest już przecież ustawione. Ale przecież są inne metody, którymi można przed nim ratować Lewicę. I my z tych metod skorzystamy – zapowiada.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut