Reklama.
Wojciech Maziarski na łamach "Gazety Wyborczej" napisał, że Tomasz Terlikowski powinien zwrócić 250 tys. zł – równowartość orzeczonego przez Europejski Trybunał Praw Człowieka zadośćuczynienia dla "Agaty", nastolatki, której w 2008 chciano uniemożliwić przeprowadzenie legalnej aborcji.
Tomek - mówię do Terlikowskiego - wisisz nam kupę kasy. 30 tys. euro, które zapłaciliśmy jako zadośćuczynienie dla Agaty, 15 tys. euro dla jej mamy i 16 tys. zwrotu kosztów postępowania. Razem 61 tys. euro.(...) Tyle mamy zapłacić z naszych podatków za naruszenie praw dziewczyny, której w 2008 r. chciałeś uniemożliwić przeprowadzenie legalnej aborcji. Po obecnym kursie (4,13 zł za euro) wychodzi jakieś 250 tys. zł. Ćwierć bańki. Oddasz nam? CZYTAJ WIĘCEJ
Wiele dni upłynęło, zanim wreszcie zmobilizowały się do działania i zapewniły jej ochronę, tak by mogła korzystać z przysługujących jej praw. Ale nawet wówczas musiała to robić jak ścigane, zaszczute zwierzę, pozbawiona godności, ukradkiem wywieziona na drugi koniec Polski. CZYTAJ WIĘCEJ