W pierwszym meczu z Albanią reprezentacja Polski wygrała w Warszawie 4:1 (2:1), ale było to wyrównane spotkanie.
W pierwszym meczu z Albanią reprezentacja Polski wygrała w Warszawie 4:1 (2:1), ale było to wyrównane spotkanie. Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Kiedy Polacy przegrywali, kończyło się na zwolnieniu selekcjonera, nawet premierowo — przed kamerami. A jeśli polska kadra wygrywała, to głównie u siebie. Losy meczów "o wszystko" z ostatnich dwóch dekad Biało-Czerwonych są przewrotne. Oby tylko mecz w Albanii nie wpisał się w trend wyjazdowych klęsk...

REKLAMA
Sześć meczów i sześć turniejów. Solidarnie, trzykrotnie szczęśliwi i smutni po końcowym gwizdku. Takiego dokonaliśmy wyboru, sprawiedliwie selekcjonując mecze. Spotkania pokazujące to, jak Biało-Czerwoni grali, kiedy losy zależały głównie, bądź w dużym stopniu, od jednego dobrego meczu.
Tendencja jest zauważalna. Kiedy polscy piłkarze są pod ścianą, zdecydowanie lepiej czują się grając u siebie. W delegacji przeważnie było źle.
Czytaj także:
Drużyna Janusza Wójcika jechała do Szwecji z jednym zadaniem — nie przegrać. Gospodarze mieli już zapewniony awans do mistrzostw Europy, bez problemów ogrywając wcześniej nie tylko Polaków (1:0 w Chorzowie), ale deklasują też trzecią w tabeli przed ostatnią serią gier, Anglię.
Anglicy, żeby znaleźć się w barażach, musieli liczyć na przegraną Polaków. Biało-Czerwoni w meczu "o wszystko" trzymali się dzielnie przez nieco ponad godzinę. Ostatecznie Adam Matysek musiał dwukrotnie wyciągać piłkę z siatki. Najlepsze recenzje po meczu w obozie przegranych zebrał Piotr Świerczewski.
Marne to jednak pocieszenie, skoro duet napastników Andrzej Juskowiak-Mirosław Trzeciak, nie zrobili choćby pół groźnego kroku w ofensywie, żeby móc poważnie myśleć o wyjeździe na ME do Belgii i Holandii.
Za przegraną Polaków na stadionie Rasunda w Solnie posadą zapłacił Wójcik - autor legendarnego hasła po srebrnym medalu na igrzyskach w Barcelonie (1992) - "zmieniamy szyld i jedziemy dalej". Niestety, młodzieżowy zespół nie zagrał na żadnej poważnej, seniorskiej imprezie.
Mecz w Szwecji był ostatnim w kadrze dla wspomnianego Trzeciaka, Rafała Siadaczki, Sylwestra Czereszewskiego i Krzysztofa Nowaka.
Polacy w tabeli grupy eliminacyjnej zajęli trzecie miejsce, z takim samym dorobkiem punktów (13) co Anglicy. Zadecydował jednak zarówno gorszy bilans bramek, jak i bezpośrednie mecze (1:3 na Wembley i 0:0 w Warszawie).
09.10.1999, Solna (El. ME 2000)
Szwecja - Polska 2:0 (0:0)
Bramki: Kennet Andersson (64), Henrik Larsson (89)
Są tacy, którzy nazywają to spotkanie najgorszym w pierwszej dekadzie XXI wieku w wydaniu reprezentacji Polski. Z pewnością magia Leo Beenhakkera jako selekcjonera Biało-Czerwonych, była już na wyczerpaniu.
W grupie eliminacyjnej do mundialu w RPA (2010) mieliśmy za rywali: Słowację, Słowenię, Irlandię Północną, Czechów i San Marino. Polacy nie załapali się jednak nawet do baraży, po porażce w Mariborze spadając na przedostatnie miejsce w tabeli.
Biało-Czerwoni byli w rozsypce i w niczym nie przypominali drużyny, która przebojowo wywalczyła awans na ME 2008, po raz pierwszy w historii eliminacji do Euro w polskim wydaniu.
Porażka ze Słowenią okazała się ostatnim meczem dla Beenhakkera w roli selekcjonera. O czym jako pierwsi dowiedzieli się dziennikarze i kibice, a nie sam trener. Przed kamerami, z ust ówczesnego prezesa PZPN Grzegorza Lato, padła deklaracja zakończenia współpracy.
– Jeśli prezes Lato rzeczywiście tak powiedział przed kamerami telewizyjnymi, to bardziej świadczy to o nim, niż o mnie. Myślę, że po trzech latach pracy powinienem się dowiedzieć o takiej decyzji pierwszy – odpowiedział Leo.
A następnie Holender zamiast z reprezentacją do Polski, obrał samolotem kurs na Amsterdam. I tak zakończyła się historia zagranicznego selekcjonera w polskiej piłce. Ostatniego takiego przed nadejściem ery Paulo Sousy.
09.09.2009, Maribor (El. MŚ 2010)
Słowenia - Polska 3:0 (2:0)
Bramki: Zlatko Dedić (13, 44), Valter Birsa (62)
Jedyny w zestawie mecz turniejowy, który wbrew polskiej tradycji: mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor - mógł dać Polakom wyjście z grupy.
Porażka z Czechami we Wrocławiu zadała też kłam teorii, że u siebie potrafiliśmy wygrać wszystko, co istotne. Ale patrząc na nadzieje kibiców, 0:1 na polsko-ukraiński Euro wpisuje się w historię meczów o priorytetowym znaczeniu.
Drużyna Franciszka Smudy nie wygrała ani z Grecją (1:1), ani z Rosją (1:1). Gdyby jednak Polacy wygrali we Wrocławiu, radość z ME 2012 mogłaby w Polsce nadal mieć zupełnie inny charakter. Pięć lat czekania na największą piłkarską imprezę w historii kraju przyniosło rozczarowanie.
Nie pomógł nawet sam Robert Lewandowski, będący już wtedy najgroźniejszym polskim napastnikiem. Biało-Czerwoni zamiast awansu zajęli ostatnie miejsce w grupie, w której dzięki wygranej nad gospodarzami, triumfowali Czesi.
Z pracą pożegnał się za to Smuda, który klubowo dobrego dla polskiej piłki, ale reprezentacyjnie mocno rozczarował.
16.06.2012, Wrocław (ME 2012)
Polska - Czechy 0:1 (0:0)
Bramka: Petr Jiracek (72)
Mecz, który przypieczętował pierwszą część sukcesu drużyny prowadzonej przez trenera Adama Nawałkę. Polacy zaliczyli świetne eliminacje, m.in. ogrywając w grupie 2:0 Niemców (pierwszy raz w historii). Mimo tego Biało-Czerwoni do końca musieli pilnować awansu.
Żeby tak się stało, trzeba było wygrać na PGE Narodowym z Irlandią. Rywalem twardym, jak na wyspiarzy przystało. Gospodarze nie mogli tego meczu przegrać. I nie przegrali, kończąc eliminacje z 21. punktami w dziesięciu meczach (sześć zwycięstw, trzy remisy, jedna porażka - 1:3 we Frankfurcie).
Mecz z Irlandią miał swoją dramaturgię. Choć zaczęło się bardzo dobrze, od gola Grzegorza Krychowiaka, trzy minuty później był już remis. O zwycięstwie rozstrzygnął jednak jeszcze przed przerwą Lewandowski.
Ten mecz dał szansę na sukces Polaków podczas Euro 2016. Biało-Czerwoni dotarli we Francji do ćwierćfinału, gdzie przegrali z późniejszym zwycięzcą całego turnieju, Portugalią, po rzutach karnych.
11.10.2015, Warszawa (El. ME 2016)
Polska - Irlandia 2:1 (1:1)
Bramki: Grzegorz Krychowiak (13), Robert Lewandowski (42) - Jon Walters (16)
W 90. minucie czerwoną kartkę otrzymał John O'Shea (Irlandia, za drugą żółtą).
Kolejny sukces na warszawskim stadionie. Ponownie kadra Nawałki, choć będąca dwa lata starszą drużyną. Już mniej pewną co do swojej siły, co pokazał również decydujący mecz o awansie. Polacy prowadzili 2:0, żeby w pięć minut - na niecałe dziesięć do końca spotkania - dać sobie strzelić dwa gole.
Dwa kolejne to już jednak pieczątka na biletach lotniczych na mundial do Rosji. Ponownie ważnego gola zdobył Lewandowski (na 3:2), a przy trafieniu samobójczym (4:2) "asystował". Polacy mogli cieszyć się z awansu na MŚ po dwunastu latach przerwy.
Polacy wygrali grupę z pięcioma punktami przewagi nad drugą Danią. Wygrali osiem z dziesięciu spotkań, do tego mieli remis (2:2 ze Szkocją) i dotkliwą porażkę 0:4 na duńskim terenie. To miał być jeden z sygnałów ostrzegawczych przed przyszłością.
Ta ostatecznie zakończyła po MŚ 2018 karierę Nawałki w roli selekcjonera Biało-Czerwonych. Jako człowieka zasłużonego, ale na finiszu, przegranego.
08.10.2017, Warszawa (El. MŚ 2018)
Polska - Czarnogóra 4:2 (2:0)
Bramki: Krzysztof Mączyński (6), Kamil Grosicki (16), Robert Lewandowski (85), Filip Stojković (87-s) - Stefan Mugosa (78), Żarko Tomasević (83)
Jerzy Brzęczek i jego zespół wymęczyli awans w Warszawie. Taka opinia krążyła po piłkarskim środowisku, aż dotarła do gabinetu prezesa Zbigniewa Bońka. A ten, pomimo awansu na Euro, zwolnił Brzęczka. Decyzja, która do dzisiaj pozostaje ewenementem w historii polskiego futbolu.
Zespół Brzęczka miał wygrać, żeby nie oglądać się na rywali i awansować na Euro. Zadanie zostało wykonane, ale gole padły dopiero w ostatnich 20. minutach. Trafili dwaj rezerwowi, Przemysław Frankowski i Arkadiusz Milik. A Biało-Czerwoni mogli świętować kolejny, czwarty z rzędu awans na ME.
Wygrany mecz z Macedonią Północną zaczęliśmy w składzie: Wojciech Szczęsny - Arkadiusz Reca, Jan Bednarek, Kamil Glik, Bartosz Bereszyński - Grzegorz Krychowiak, Jacek Góralski - Kamil Grosicki, Piotr Zieliński, Sebastian Szymański - Robert Lewandowski. Poza Milikiem i Frankowskim na boisku pojawił się też Krzysztof Piątek.
13.10.2019, Warszawa (El. ME 2020)
Polska - Macedonia Północna 2:0 (0:0)
Bramki: Przemysław Frankowski (74), Arkadiusz Milik (80)
Bez Brzęczka a z Sousą, Euro 2020 ostatecznie zakończyło się źle, na ostatni miejscu w grupie. W składzie reprezentacji nie doszło jednak do wielkiej rewolucji.
Zmienił się "jedynie" system gry, na trójkę obrońców. Czy zmieni się mentalność w przypadku grania o coś poza Warszawa? Odpowiedź wkrótce.
Czytaj także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut