Jakoś nie jestem przekonany, że polaryzacja jest gwarancją suckesów. Bycie "totalną opozycją" nie jest receptą na zwycięstwo nad Prawem i Sprawiedliwością, gdyż ludzie oczekują odpowiedzialności i rozsądku – mówi #TYLKONATEMAT Krzysztof Gawkowski.
W rozmowie z naTemat.pl przewodniczący klubu parlamentarnego Lewicy twierdzi, że oficjalne połączenie SLD i Wiosny zakończyło wewnętrzne spory oraz wskazuje, jakimi sposobami nowa formacja zamierza poszerzać elektorat.
Krzysztof Gawkowski zdradza nam także swoją ocenę w sprawie terminu kolejnych wyborów parlamentarnych i przyznaje, że o zwycięstwie nad Prawem i Sprawiedliwością myśli głównie w kontekście sojuszu kilku ugrupowań opozycyjnych.
Krzysztof Gawkowski: Każdy etap kiedyś trzeba zakończyć i Lewica ostatnie dwa lata trudnego związku skonsumowała na kongresie zjednoczeniowym. Sojusz Lewicy Demokratycznej oraz Wiosna oficjalnie stworzyły nowe ugrupowanie i to ostatecznie zamyka wszelkie spory.
Za to otwiera się przed nami dobra przyszłość, bo mamy nowy pogram i pomysł na to jak być opozycją, która będzie poszukiwała wyborców w trochę innych miejscach niż dotychczas.
Sondażowe trendy nie są dla waszej partii łaskawe. Macie pomysł, jak to zmienić?
Sondaże nigdy nie są łaskawe, gdy w partii jest wysokie ciśnienie. Jednak naprawdę wierzę, że to wysokie ciśnienie sporów personalnych już za nami, a przed nami myślenie tylko o tym, jak odsunąć od władzy Prawo i Sprawiedliwość.
Po drugie, stawiamy na kilka nowych filarów, o których na pewno będzie się dużo mówiło, a jeszcze więcej będziemy robić! Mowa tutaj o polityce klimatycznej, nowoczesnej edukacji, wspieraniu rynku pracy, a także budowaniu europejskości Polski, sprawach prawno-człowieczych i rozdziale państwa od Kościoła.
Czy nie przegapiliście dobrego momentu na europeizację swojego ugrupowania? Formuła dwóch współprzewodniczących jest na Zachodzie coraz bardziej popularna, ale zwykle są to kobieta i mężczyzna.
Proszę jednak zwrócić uwagę na to, iż wśród wiceprzewodniczących zachowany jest parytet pół na pół. Po prostu tak wyszło, że liderzy Lewicy są mężczyznami. To Robert Biedroń i Włodzimierz Czarzasty wszystko rozpoczęli, byli ojcami założycielami naszej formacji.
Jeśli spojrzy się na ostatnie dwa lata i zobaczy, ile oni trudu i pracy włożyli w zjednoczenie Lewicy, to wyraźnie widać, że im to współprzewodnictwo po prostu się należało. Co nie oznacza przecież, że Lewica nie dostrzega kobiet!
Jednak wiceprzewodniczące to tylko wiceprzewodniczące…
Kobiety eksponujemy także w kluczowych obszarach funkcjonowania klubu parlamentarnego.
Czyli mam rozumieć, że na czele klubu szykują się zmiany? Jest pan gotów ustąpić na rzecz jednej z koleżanek?
Tak się składa, że w klubie parlamentarnym jesteśmy umówieni na cztery lata funkcjonowania w przyjętej już strukturze. Chyba nie ma sensu tego zmieniać, bo wszystkie tryby tej machiny funkcjonują bardzo dobrze.
Klub parlamentarny Lewicy w tej kadencji ma już na koncie 150 projektów ustaw, co czyni nas najbardziej aktywnymi w parlamencie. I nad tymi projektami pracuje właśnie bardzo wiele posłanek, kobiety są odpowiedzialne za absolutnie kluczowe obszary funkcjonowania partii i klubu.
Nie ma pan jednak wrażenia, iż daliście przeciwnikom argument podważający ideę parytetów płciowych? Na prawicy mogą teraz mówić: "parytety są bez sensu, nawet Lewica ich na serio nie stosuje".
Powtarzam: siedem z czternastu wiceprzewodniczących Lewicy to kobiety.
Ja natomiast uparcie przypominam, że wiceprzewodnicząca to nie jest tak eksponowane stanowisko jak współprzewodnicząca…
I tu się nie zgodzę! Jestem głęboko przekonany, że to nie funkcja buduje człowieka, a człowiek funkcję. W Lewicy wszystkie posłanki naprawdę są eksponowane i mają do zrobienia bardzo wiele.
Tymczasem ze współprzewodniczącymi sprawa wygląda po prostu tak, jak już mówiłem: Biedroń i Czarzasty za dużo zrobili na rzecz zjednoczenia, aby teraz któregoś z nich pozbawiać teraz przywództwa. To byłoby nieuczciwe.
Uważam, że Lewica ma największe prawo mówić o miejscu Polski w Europie, gdyż to przedstawiciele lewicy nasz kraj do Unii Europejskiej wprowadzali. Na opozycji chyba nie ma nikogo, kto mocniej mówiłby o potrzebie utrzymania Polski w UE.
Oni coraz silniej budują przeświadczenie, że Polska w UE jest na chwilę, albo że unijne pieniądze nie są nam potrzebne i poradzimy sobie bez nich. To jest głupie, niepotrzebne, a przede wszystkim szkodzące polskiej racji stanu!
I na pewno jedną z głównych ról Lewicy jest to, żebyśmy ten przekaz PiS odkłamywali, żebyśmy Polakom udowadniali, jak wiele Unia nam dała.
A prawdzie są opinie, według których tylko gra na polaryzację społeczeństwa jest w tych czasach skuteczną metodą uprawiania polityki?
Jakoś nie jestem przekonany, że polaryzacja jest gwarancją sukcesów. Spójrzmy tylko na doświadczenia z poprzednich lat…
Był taki polaryzujący scenę polityczną projekt jak Koalicja Europejska, który zjednoczył pod jednym szyldem prawie całą opozycję, a potem PiS i tak wygrało wybory do Parlamentu Europejskiego. Tak samo bycie „totalną opozycją” nie jest receptą na zwycięstwo nad PiS, gdyż ludzie oczekują odpowiedzialności i rozsądku.
Jednocześnie Lewica od zawsze mówi, że na opozycji nie ma wroga, więc staramy się współpracować wszędzie tam, gdzie to możliwe. Dlatego w ubiegłą niedzielę byliśmy na manifestacjach w obronie obecności Polski w UE i zabieraliśmy głos u boku polityków innych formacji opozycyjnych.
Jeśli jednak okazuje się, że to rząd przeprowadza dobre dla Polaków zmiany – jak na przykład w sprawie kwoty wolnej od podatku – to trzeba te zmiany wspierać, bo to są kwestie fundamentalne. Nie będziemy stawiać oporu wobec czegoś, co wielu Polakom może pomóc godnie żyć lub zasypuje różnice między tzw. Polską A i Polską B.
Wspomniał pan już o kilku filarach programu, ale to ogólniki. Co konkretnie możecie zaproponować Polakom popierającym PiS, aby skłonić ich do zagłosowania na Lewicę w kolejnych wyborach?
Myślę, że jeśli idzie o konkrety to Lewica naprawdę przebija wszelkie partie opozycyjne. Na przykład, mówimy o tym, że potrzebne są podwyżki płac dla wszystkich zawodów ze sfery usług publicznych – od pielęgniarki, przez policjanta, po urzędników administracji.
Mamy też konkretny postulat zwiększenia nakładów na system ochrony zdrowia, reorganizacji sieci szpitali oraz otwarcia nowych kierunków studiów, które pozwolą na zwieszenie grona lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych w Polsce.
To Lewica mówi o stworzeniu co najmniej jednego żłobka i przedszkola w każdej gminie. To my mamy konkretny plan odejścia od węgla do 2035 roku. Jasne są także nasze plany w sprawie emerytur – nigdy nie zgodzimy się na podniesienie wieku emerytalnego. Chcemy za to progresywnych podatków, aby obciążać bogatych, a odciążać najbiedniejszych.
A wszystko to sprowadza się do prostego założenia, które przyjęliśmy na konwencji zjednoczeniowej – Lewica chce być nowoczesną partią klas średniej. Zamierzamy skutecznie reprezentować ludzi, którzy po prostu chcą prowadzić dobre życie w Polsce.
Ile będziecie mieli czasu na przekonywanie Polaków do swojego programu? Spodziewa się pan przedterminowych wyborów, czy jednak przy urnach spotkamy się planowo w 2023 roku?
Wyborów parlamentarnych nie będzie co najmniej przez rok przez wprowadzony stan wyjątkowy i związane z tym ograniczenia konstytucyjne. A to oznacza, że prawdopodobnie walka o miejsca w Sejmie i Senacie jednak odbędzie się planowo.
Pod koniec 2022 roku nikomu już nie będzie się chciało organizować przedterminowych wyborów. Polityczne realia wyglądają więc tak, że jesteśmy na półmetku kadencji parlamentarnej i mamy dwa lata na przygotowanie się do kolejnej kampanii.
Jako Lewica chcemy w tym czasie wpuścić do polskiej debaty publicznej świeże powietrze - zarówno w kwestii postulatów dotyczących wolności i godności człowieka, jak i pracy oraz przedsiębiorczości.
Snuje pan teraz marzenia o zwycięstwie samej Lewicy czy jakiegoś opozycyjnego bloku?
Mówię raczej o bloku partii o różnych programach, ale zjednoczonych w kwestii tego, że priorytetem jest obrona polskiej demokracji. Gwarantuję, że Lewica będzie jego silnym filarem.
Po pierwsze, Lewica na pewno nie będzie "opozycją totalną", która wszystko bezrefleksyjne krytykuje...
Problem polega na tym, że Prawo i Sprawiedliwość – mimo tego, że ma proeuropejskie frazesy na ustach - rękami swoich klakierów w Trybunale Konstytucyjnym wyprowadza nas z Unii...
Sądzę, że to jest dobry czas na odcięcie się od zadawnionych sporów i rozpoczęcie marszu po zwycięstwo w 2023 roku. To czas na pokazanie, że w Polsce jest dobra alternatywa, która zagwarantuje poszanowanie zasad demokracji i zabezpieczy pozycję Polski w UE...