
Reklama.
Mateusz Morawiecki wywiadem dla "Financial Times" oburzył wiele osób. Premier niecały tydzień po swoim wystąpieniu w Parlamencie Europejskim użył retoryki wojennej. Mówił o III wojnie światowej wywołanej przez Komisję Europejską. Zdaniem Morawieckiego, jeśli KE chce znaleźć kompromis, musi wycofać się z nakładania kar za niewykonywanie orzeczenia TSUE dotyczącego Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Wywiad Morawieckiego spotkał się z dość powszechną krytyką. Cierpkiego komentarza udzielił były Dowódca Generalny Rodzajów Sił zbrojnych gen. broni Mirosław Różański. W swoim stylu rozmowę Morawieckiego ocenił Donald Tusk.
Rozmowę szefa rządu skomentował w Polskim Radiu 24 europoseł PiS Bogdan Rzońca. Zdaniem polityka, mocny język jest konieczny, by polski głos został dostrzeżony na Zachodzie.
– Kiedy my operujemy przepisami polskiej konstytucji albo zapisami traktatowymi, to nie robi to żadnego wrażenia na naszych adwersarzach. A dzisiaj rzeczywiście cały świat o tym mówi – powiedział Bogdan Rzońca.
– Ta hiperbola użyta przez pana premiera pokazuje, że polskie stanowisko jest niezmienne, że żadnym szantażom ulegać nie będziemy – dodał eurodeputowany PiS odnosząc się do słów o "pistolecie przystawionym do głowy".
Morawieckiego bronili też inni politycy obozu rządzącego. Rzecznik rządu Piotr Müller zaznaczył, że słów premiera nie należy odbierać dosłownie. "Metaforą" nazwał wypowiedź Morawieckiego szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki.