Historię walki Britney Spears o wolność zna cały świat. Przez lata jej jedynym kontaktem z fanami był Instagram (liczba obserwujących: 35,8 milionów). Profil gwiazdy budzi w fanach wiele uczuć, a jednym z nich jest… skonfundowanie. Szalone tańce i pokazy mody, słodkie kotki i toporne memy, selfie z rozmazanym makijażem i nagie piersi, niemowlęta z czaszkami zamiast głowy… Co kryje się za instagramowym profilem Britney – królestwem chaosu i dziwaczności? I czy komuś zależy, żeby wyglądał tak, jak wygląda?
Mimo że we wrześniu sąd zawiesił kuratelę Jamiego Spearsa nad Britney Spears, profil piosenkarki na Instagramie wciąż niepokoi wielu jej fanów.
Profil Britney Spears na Instagramie nie przypomina estetycznych feedów gwiazd i influencerów: jest chaotyczny, dziwaczny, spontaniczny, a momentami nawet przerażający.
Gdy w czerwcu Spears pojawiła się przed sądem, internautów uderzyła różnica między zachowaniem piosenkarki w rzeczywistości i na Instagramie. Fani zaczęli spekulować, że piosenkarka nie prowadzi swojego Instagrama.
Jaka jest prawda o social mediach Britney Spears?
Britney Spears od niedawna jest w końcu wolna. We wrześniu 2021 r. sąd przychylił się do wniosku piosenkarki i zawiesił jej ojca w wykonywaniu obowiązków kuratora, które pełnił przez 13 lat. Dużą zasługę w tym mieli fani piosenkarki – zaniepokojeni sytuacją artystki rozpoczęli ruch #FreeBritney. Od 2008 roku Jamie Spears decydował bowiem o wszystkim w życiu Britney – bez jego zgody nie mogła wyjść do sklepu czy zajść w ciążę. Ojciec Britney Spears decydował też o występach gwiazdy, a wszystkie zarobione pieniądze trafiały w jego ręce.
"Panie zmiłuj się nad duszami mojej rodziny, jeśli kiedykolwiek udzielę wywiadu!" – obwieściła złowieszczo piosenkarka 16 października. A 1 listopada, pod swoim zdjęciem w halloweenowej kreacji diabła sprzed lat napisała: "Jestem naprawdę ciekawa, co ten diabeł powiedziałby na wszystkie przeprosiny, które usłyszałam w tym roku".
I chociaż pod każdym z takich wpisów pojawiają się słowa zachwytu i wsparcia ("Jesteśmy z Tobą, Britney", "Dajesz, dziewczyno, daj im popalić", "Kochamy Cię, Britney, bądź silna", "Żyj życiem, jakie sobie wymarzyłaś"), to nie brakuje również zmartwionych głosów. A ostatnio jest ich coraz więcej. Instagramowe posty Britney potrafią być bowiem... niepokojące.
Uwaga, chaos
Instagram Britney Spears jest nietypowy. Nie znajdziemy na nim wystudiowanych póz, profesjonalnych sesji zdjęciowych czy sponsorowanych postów. Posty nie są utrzymane w podobnej tonacji kolorystycznej, nie tworzą też spójnej kompozycji, do czego przyzwyczaili nas influencerzy.
Profil Britney to czysty chaos. Selfie z rozmazanym makijażem, improwizowane nagie sesje, taneczne wideo, memy, przypadkowe zdjęcia z internetu... Wszystko wydaje się przypadkowe, nieprzemyślane i zupełnie spontaniczne. Do tego długie, chaotyczne posty okraszone dziesiątkami emoji. Przeglądając profil gwiazdy, ma się momentami wrażenie, że prowadzi je dziecko, zresztą Britney sama jest w publikowanych filmikach po dziecinnemu radosna, pełna życia i entuzjastyczna.
Spears słynie z wideo tworzonych pod wpływem chwili, jak pokaz mody podczas kwarantanny czy układy taneczne w skąpych strojach. "Lubię freestyle! Nie ma w nich żadnych układów. Po prostu używam swojego ciała, aby wyrazić swoje uczucia...! PS. To wideo powstało ubiegłej nocy" – podpisała jedno ze swoich tanecznych wideo. "Powinniśmy się śmiać, płakać czy dzwonić na 911 (numer alarmowy – red.) – zapytał w komentarzach jeden z internautów.
Filmiki są nie tylko taneczne. W lutym 2020 roku Spears opublikowała krótkie wideo z Maui, na którym prezentuje obserwatorom głośny świergot ptaków i nie kryje ekscytacji. "Jestem na Maui i słyszę tysiące ptaków, zobaczcie! Jest tak głośno!" – krzyczy do kamery. Wideo, jak wiele innych postów Spears, pozostawia jednak uczucie dyskomfortu i wrażenie, jakby coś nie było do końca w porządku. W tym przypadku jest to nie tylko rozmazany makijaż oczu – znak rozpoznawczy Birtney na Instagramie – ale również... udawany brytyjski akcent gwiazdy.
Piosenkarka potrafi też wstawić kilka takich samych zdjęć: ulubionego stroju albo selfie w różnych wersjach kolorystycznych. Mimo że wydaje się to niewinne, to w świecie mediów społecznościowych, w których profile gwiazd są prowadzone z chirurgiczną precyzją i wyczuciem estetyki, takie "kwiatki" zaskakują. Zaniepokojenie budzi także wspomniany już wiecznie rozmazany makijaż oczu Britney Spears (Płakała? Nie zmyła tuszu do rzęs przed snem?) czy archiwalne zdjęcia z synami... zrobione z ukrycia przez paparazzi.
Wolna, naga Britney
Uniesienie brwi wywołują nie tylko filmiki, w których Britney tańczy w swoim domu albo udaje modelkę na wybiegu, ale również zdjęcia, na których piosenkarka pokazuje ciało. A Spears uwielbia je pokazywać.
Nie ma w tym nic zdrożnego ani skandalicznego, bo nagość nie jest dzisiaj na Instagramie czymś szokującym – wielu internautów widzi wręcz w zdjęciach Spears gest upodmiotowienia i przejęcia kontroli nad własnym ciałem. Nagie fotografie artystki są jednak zawsze na granicy dobrego smaku. To nie są estetyczne, wystudiowane akty. Bardziej, jak zauważył to jeden z użytkowników Twittera, "to ten rodzaj nagich fotek, które twój pierwszy chłopak robił ci w źle oświetlonej łazience, gdy jego mamy nie było w domu".
Britney szczególnie chętnie eksponuje piersi, zawsze zasłania jednak sutki dłońmi. Na Instagramie pokazuje równie chętnie pupę w stringach. Największy niepokój fanów wywołała jednak seria fotografii zrobiona przez jej partnera Sama Asghariego na wakacyjnym wyjeździe na początku października, tuż po decyzji sądu w sprawie zawieszenia kurateli.
Britney całkiem naga pozuje w drzwiach na taras, w tle stoi wielka wanna. Piosenkarka wygina ciało, ale nie wydaje się radosna. Podczas gdy część fanów uznała, że fotografie – lekko rozmazane, słabej jakości – celebrują świeżo odzyskaną wolność, inni nie kryli niepokoju. Wyrazili też wątpliwość, czy fotografie nie są edytowane w programie graficznym.
"Britney, czy wszystko w porządku?", "Och, kochanie, naprawdę nie musisz tego robić", "Chciałbym, żeby wolna Britney zachowywała się z większą klasą", "Dobrze się czujesz?" – pisali.
Martwa Britney
Momentami potrafi być jednak przerażająco. Jak w marcu, gdy Britney opublikowała zdjęcie vintage rodem z horroru: przedstawiające kobietę w wiktoriańskiej sukni trzymającą w ramionach niemowlę z czaszką zamiast głowy. "Diabeł tkwi w szczegółach. Nie chciałabym, żeby to dziecko uderzyło mnie jeszcze raz" (po ang. "hit me one more time" – nawiązanie do hitu piosenkarki z 1998 roku) – napisała, okraszając wpis emoji diabła i uśmiechniętych buziek.
Podczas gdy niemal każdy post Britney spotyka się w przeważającej części z entuzjazmem, to tym razem w komentarzach dominowało przerażenie. "Co się dzieje?", "Dziewczyno, czy wszystko w porządku?", "Co to jest do cholery?", "To w 100 procentach jest jakiś znak", "Gdzie są twoje dzieci?" – pisali internauci, z których część była przekonana, że piosenkarka zawarła w tym poście zakodowaną wiadomość o pomoc. Sekretne wiadomości we wpisach Britney to bowiem jedna z fanowskich teorii na temat jej nietypowego profilu na Instagramie.
1 listopada tego roku gwiazda opublikowała bowiem serię zdjęć, na których... udaje martwą. Britney leży na podłodze w różowej halce i czarnych szpilkach, jej ręce są skrępowane kajdankami. Włosy są rozwiane, a twarz "zakrwawiona" – krew imituje rozmazana czerwona szminka. Piosenkarka okrasiła zdjęciem długim i chaotycznym (bardziej niż zwykle) postem, który po kilku dniach został usunięty.
"5:45. Przybyła. Odźwierny powiedział, że wróciła do domu sama! Była na obiedzie z dwiema przyjaciółkami i wypiła jednego drinka. Do domu wróciła taksówką, ale sąsiad znalazł ją na podłodze. To wciąż zagadka. Kto mógł zrobić coś takiego? Miała wspaniałą rodzinę, ale oczywiście nikogo nie było w pobliżu!" – opisała historię swojego halloweenowego przebrania Spears.
"To dość żenujące, że zrobiłam to ubiegłej nocy na Halloween, ale jeśli interpretacja zbiega się w czasie z opozycją, to jakie są korzystne efekty pomysłowej rzeczywistości? Czy wysiłek, aby to rozegrać, jest zniewagą? Albo czy wysiłek jest po prostu zabawą? Ktoś mógłby zrobić to lepiej, ale kto, na Boga, mógłby kogoś skrzywdzić? Dajcie spokój, zabawmy się. To dopiero początek… Co o tym myślicie? PS. Ona złamała też nogę!” – pisała Britney w średnio zrozumiałym, usuniętym już wpisie, który zdaniem niektórych był szpilką wbitą w jej rodzinę.
Britney Spears kontra Britney Spears
Dziwaczność profilu gwiazdy prowokuje co jakiś czas dyskusję pod tytułem: czy Britney Spears na Instagramie to prawdziwa Britney Spears?
To pytanie pojawiło się na ustach fanów, chociażby w czerwcu, gdy podczas rozmowy z sędzią piosenkarka zachowywała się zupełnie inaczej, niż w internecie. Była poważna, skupiona, a w jej glosie słychać było gniew, gdy wyznała: "Kłamałam, gdy mówiłam całemu światu: 'Wszystko jest w porządku, jestem szczęśliwa'. Nie jestem szczęśliwa. Nie mogę spać, mam depresje, codziennie płaczę. Chcę odzyskać swoje życie".
"Różnica między tym, jak Britney brzmi, gdy może mówić swobodnie, a tym, jak brzmi, gdy jest zmuszona do odpowiadania na pytania fanów na Instagramie, jest naprawdę zdumiewająca" – zauważyła jedna z użytkowniczek Twittera.
A inni komentowali: "Jeśli tak jak ja, bez końca scrollowałeś przesłodki Instagram Britney z puszystymi kociakami, kwiatami, motylami i układami tanecznymi, to zupełnie inna i bardzo wściekła, Britney pojawiła się dziś w sądzie", "Już nigdy nie potraktuję Instagrama Britney poważnie! Oni (spółpracownicy Jamiego Spearsa – red.) każą jej nagrywać to wideo, kłamała nam w żywe oczy", "Britney na Instagramie i Britney w sądzie to dwie zupełnie inne osoby. To dla mnie oczywiste, że próbują przedstawić ją na jej profilu jako osobę maniakalną".
Kto wrabia Britney?
Mimo że internet był przekonany, że to współpracownicy Spears odpowiadają za jej chaotyczny profil na Instagramie, Cassie Petrey, social media manager piosenkarki, stwierdziła kilka miesięcy wcześniej (w lutym), że "Britney sama tworzy swoje posty i wpisy".
– Wideo, które nam przesyła, jest edytowane tylko w przypadku, gdy Britney daje konkretne instrukcje i prosi o konkretne modyfikacje. (Britney) później ogląda film i decyduje, czy chce go publikować, czy nie – mówiła Petrey. I podkreśliła, że jej nadzór nad social mediami Spears nie ma nic wspólnego z kuratelą jej ojca.
3 lipca 2021 roku Jia Tolentino i Ronan Farrow opublikowali obszerny raport o kurateli nad Britney Spears w "New York Timesie" ("Britney Spears’s Conservatorship Nightmare"). Jak wykazali, Spears ma do dyspozycji około 10 współpracowników, którzy odpowiadają za jej sprawy finansowe i prawne, kontakt z mediami oraz media społecznościowe. Cały zespół spotyka się co czwartek i dyskutuje m.in. o wpisach na Instagramie i Twitterze. Britney nie jest obecna na tym cotygodniowym spotkaniu.
Tolentino i Farrow dotarli również do informacji, że – podobnie jak twierdziła Cassie Petrey – Spears sama pisze swoje posty, a następnie wysyła je do zajmującej się jej social mediami firmy CrowdSurf, która je publikuje. Czy niektóre posty przed zawieszeniem kurateli nie były publikowane? Tak, te, które podnosiły "kwestie prawne" – Spears nie mogła pisać nic o kuratorskim nadzorze.
To zmieniło się jednak po ostatniej, rewolucyjnej dla Spears decyzji sądu. Britney coraz śmielej pisze o tym, co przeszła, ale nigdy wprost. Te wpisy (jak wspomniany już post o "martwej Britney" na tegoroczne Halloween) potem znikają. Zresztą we wrześniu profil Spears na Instagramie chwilowo zniknął z sieci – tuż po ogłoszeniu zaręczyn z Ashgarim. Piosenkarka stwierdziła, że potrzebuje przerwy, jednak wróciła już po kilku dniach.
Bajka
Skoro pieczę nad social mediami Britney Spears sprawuje profesjonalna firma, to dlaczego Instagram gwiazdy… wygląda tak, a nie inaczej? Czy faktycznie ojcu piosenkarki był na rękę wizerunek Britney jako niewinnej i wiecznie radosnej dziewczynki? Dlaczego podczas rozmów z fanami Spears wygląda, jakby ktoś zmuszał ją do odpowiedzi? Pytań wciąż jest wiele, a odpowiedzi brak. Niewykluczone jednak, że kiedyś Spears powie nam więcej.
W czerwcu, kilka miesięcy przed zawieszeniem kurateli, Britney uchyliła jednak rąbka tajemnicy o swoim Instagramie pełnym tęczy i jednorożców. "Chcę wam powiedzieć mały sekret… Wierzę, że my, ludzie, marzymy o bajkowym życiu, a z moich postów wynika, że moje jest całkiem niesamowite… Myślę, że wszyscy do tego dążymy! To była jedna z najlepszych cech mojej mamy… Gdy byłam młodsza, nawet najbardziej gównianego dnia udawała, że wszystko jest w porządku ze względu na mnie i moje rodzeństwo. Piszę o tym, bo nie chcę, by ludzie myśleli, że moje życie jest idealne, ponieważ zdecydowanie i w ogóle takie nie jest".
"Przepraszam za udawanie, że przez ostatnie dwa lata wszystko było u mnie w porządku… Zrobiłam to z powodu dumy – wstydziłam się podzielić tym, co mi się przytrafiło…" – wyznała.
Po czym dodała: "Wierzcie lub nie, ale udawanie, że wszystko jest ok, naprawdę pomogło… Mam wrażenie, że Instagram był dla mnie świetnym ujściem i mogłam dzielić się swoją obecnością… Istnieniem… Dzięki Instagramowi czułam, że pomimo tego, przez co przechodzę, jestem ważna i hej, to zadziałało… Postanowiłam więc zacząć czytać więcej bajek!".