Samochód, który widzicie na zdjęciach, to Porsche 718 Spyder. Czyli taki Boxster na sterydach. Dwukrotnie droższy, a jednocześnie nie ma automatycznie składanego dachu. Samochód, którym nie da się z godnością pojechać w zasadzie nigdzie. I wiecie co? Jest genialny.
Porsche ma długą tradycję dawania mniej za więcej. Od razu przypomina mi się test Porsche 718 Boxstera w wersji T, który gościł w naszej redakcji w 2019 roku. Co taką wersję wyróżnia? Przykładowo brak klamek – zamiast nich są sznurki, żeby auto było lżejsze. Tak samo można je zamówić np. bez systemu multimedialnego, ale auto bynajmniej nie jest wtedy tańsze. Ale przynajmniej lżejsze.
718 Boxster w wersji T, choć uboższy od standardowej, oczywiście był od niej… droższy. Taki urok Porsche i specjalnych edycji.
Teoretycznie z tym samym zabiegiem mamy do czynienia tutaj. 718 Spyder to bowiem dwukrotnie droższe od bazowego Boxstera auto, które jednocześnie nie ma choćby automatycznie składanego dachu. A to tylko czubek góry lodowej.
Czy to oznacza, że w fabryce Porsche komuś sufit spadł na głowę? Odpowiedź może być tylko jednak – zdecydowanie NIE.
Tak naprawdę 718 Spyder to brutalna maszyna torowa, którą można jeździć po świecie bez dachu i cieszyć się promieniami słońca. Taka bardziej casualowa wersja 718 GT4. Silnik jest zresztą ten sam, tak jak i wiele innych rozwiązań.
Zmiany, zmiany, zmiany...
Ale po kolei – co świadczy o tym, że to taka wyjątkowa maszyna? Po pierwsze – samochód został drastycznie odchudzony. Same kubełkowe fotele za – bagatela – 30 tysięcy złotych są ultralekkie. Do tego kompletny brak wygłuszenia ręcznie składanego dachu (nad tym elementem poepastwimy się więcej później, ale sam brak mechanizmu składania dachu to też duża oszczędność kilogramów) czy wspomniane już sznurki zamiast klamek i inne zabiegi ze strony Porsche, które razem dały piorunujący efekt.
Ten samochód jest raptem o 10 kilogramów cięższy od bazowego Boxstera. Tylko że tutaj mamy nie dwulitrowy silniczek, a potężnego, czterocylindrowego boksera. Znacznie, znacznie cięższego.
Zmian jest więcej. Samochód jest – względem zwyczajnego Boxstera – dłuższy o cztery centymetry, rozstaw osi jest większy o centymetr, większy jest też rozstaw kół. Potężny splitter z przodu zwiększa docisk o 50 proc., a jeszcze bardziej monstrualny dyfuzor z tyłu zwiększa docisk tylnej osi. Też o 50 proc.
Dodaj do tego ceramiczne tarce hamulcowe wielkości słusznych rozmiarów pizzy czy specjalnie wyprofilowane drzwi, które prowadzą strumień powietrza wprost do centralnie umieszczonego silnika.
Tak, Spyder może i jest pochodną Boxstera. Ale tak naprawdę go nie przypomina. No i na deser te dwa piękne garby nad pokrywą silnika. Przypominają słynnego 911 Speedstera.
Czy to koniec? Oczywiście, ze nie. Zmieniono także pracę układu kierowniczego, zbieżność kół czy zawieszenie. Amortyzatory mają tak krótki skok, że można tutaj zgubić zęby na nierównościach (o czym więcej zaraz). Czy już napisałem, że są wykonane z granitu?
Co z tego wszystkiego wynika dla kierowcy? Cóż, to… zależy.
Performance w ruchu ulicznym
Jeździłem tym autem w lipcu 2020 po Silesia Ringu i chociaż największym wydarzeniem (poza 911-tkami) był dla mnie wtedy właśnie 718 GT4, tak 718 Spyder nie odstępował kroku tej bestii, a główną różnicę zrobiły opony. GT4 miał semislicki.
W każdym razie po więcej torowych wrażeń zapraszam do tekstu wyżej. A jak Spyder sprawdza się na ulicy?
Cóż, jeśli chcesz robić oszałamiające wrażenie, to odpalaj konfigurator Porsche. Natomiast jeśli cenisz sobie takie wartości jak komfort czy godność to… pomyśl lepiej nad standardowym Boxsterem.
718 Spyder to brutalna maszyna torowa ze wszystkimi plusami i minusami tej sytuacji. Czyli – to auto, które nie sposób wyprowadzić z równowagi. Precyzyjny układ kierowniczy, silnik umiejscowiony centralnie oraz zmiany w aerodynamice sprawiają, że ten samochód pozostaje przyklejony do asfaltu praktycznie ciągle.
Także wtedy, kiedy wpadasz w nierówną studzienkę. Albo przejeżdżasz po torach tramwajowych. Wtedy twarde jak bicepsy Mariusza Pudzianowskiego w najlepszych latach zawieszenie robi wszystko, żeby odrzeć cię z godności. Każdą nierówność nawierzchni w tym aucie odczujesz na własnym kręgosłupie.
718 Spyder praktycznie nie resoruje. Przypomina bardziej… przyczepkę do samochodu, która podskakuje na każdej nierówności. Z drugiej strony – to samochód, którym możesz jeździć z autostradową prędkością tam, gdzie po prostu nie wypada. I nawęt się nie spocisz – pokłady przyczepności są tutaj po prostu tak duże.
W ślad za przyczepnością idą osiągi. 718 Spyder jest napędzany czterolitrowym, sześciocylindrowym, wolnossącym boxerem, który jest tutaj jeszcze lekko podkręcony względem np wersji GTS. W efekcie mamy tutaj 420 koni mechanicznych i tyle samo niutonometrów momentu obrotowego.
Silnik jest wolnossący, podkreślę jeszcze raz. A mimo to nie przeszkadza mu to wyjątkowo gwałtownie reagować na używanie pedału gazu. Ten samochód żyje dopiero na obrotach. Aż prosi się, abyś go ostro potraktował.
Zresztą, niech dowodem będzie fakt, że procedura startu blokuje obroty na mniej więcej… sześciu tysiącach. Z takiego poziomu ten samochód rusza w trybie launch control. Chociaż rusza to może słowo, bo masz wrażenie, że walczysz o przetrwanie. 3,9 sekundy do 100 km/h w aucie z wolnossącym silnikiem robi wrażenie. To najszybszy Boxster w historii.
I dodajmy, że taki wynik jest możliwy dzięki przekładni PDK. Wcześniej Spyder był dostępny tylko z manualem i rozpędzał się do tej prędkości o pół sekundy wolniej.
Lans jest, gorzej z godnością
Oczywiście z tych osiągów nie skorzystacie w ruchu ulicznym – a w tym Spyder potrafi pozbawić cię radości z życia. Nikomu nie życzę, żeby złapał go deszcz w tym aucie podczas jazdy z otwartym dachem. W normalnym Boxsterze dach rozkłada się (i składa) w dosłownie kilka sekund, także podczas jazdy.
Tutaj jest inaczej. Automatyczny jest tylko hak, który dociska dach do szyby. Całą resztę robi się ręcznie. Czyli jeśli pada, to zjeżdżasz na pobocze, podnosisz klapę bagażnika, rozkładasz dach, przepinasz dwie spinki, dzięki którym całość trzyma się w jednym kawałku, wracasz do środka i dopiero dociągasz hakiem. Potem zostaje wyciągnąć ze schowka rolkę ręcznika papierowego i wytrzeć fotele.
Trudne, męczące, a za pierwszym razem… wręcz dziwaczne. Ale po kilku dniach doszedłem do perfekcji i wyrabiałem się w… kilkanaście sekund.
Taki właśnie jest Spyder. Trudny. Życie z tym autem na co dzień jest po prostu trudne. Wspominałem o doskonałych fotelach kubełkowych? Nie wyobrażacie sobie, jak one świetnie trzymają w zakrętach. I nie wyobrażacie sobie, jak ciężko z tego auta wysiąść. Wsiąść też... po prostu tyłek wpada w kubeł, a Ty rozbijasz sobie głowę o dach – o ile jest rozłożony.
Co nie zmienia faktu, że jeśli trafisz na odcinek równej, krętej drogi, a nad tobą świeci słońce, to samochód, który poprawia jakość życia. Ale to samochód dla świadomego kupca. Jeśli szukasz pierwszego Porsche, postaw raczej na Boxstera. Jeśli kolejne i potrzebujesz nowych wrażeń – to coś dla ciebie.
Porsche 718 Spyder na plus i minus:
+ Nieprawdopodobne osiągi z wolnossącego silnika + Nieskończone pokłady przyczepności + To torowe auto w cywilnej wersji, w którym możesz cieszyć się jazdą bez dachu - Trudno nazwać to minusem, bo wiesz, co kupujesz – ale to męczące auto na co dzień