
Polscy skoczkowie narciarscy nie będą dobrze wspominać weekendu, w którym zainaugurowano nowy sezon Pucharu Świata. Najlepiej z naszych w Niżnym Tagile zaprezentował się Kamil Stoch, który zajął piąte miejsce w pierwszym konkursie. Bardzo kiepsko Polacy zaprezentowali się w niedzielę.
REKLAMA
Jeszcze przed startem piątkowych kwalifikacji można było przewidywać, że konkursy w rosyjskim Niżnym Tagile będą loteryjne. A to za sprawą warunków pogodowych, które były zmienne i często decydowały o losach poszczególnych zawodników.
Nie było inaczej z Biało-Czerwonymi. Kamil Stoch potrafił wygrać piątkowe kwalifikacje ze skokiem na odległość 135 metrów. W pierwszej serii sobotniego konkursu nie znalazł się jednak nawet w czołowej dwudziestce.
Dopiero drugi skok pozwolił Polakowi zająć wysokie, piąte miejsce. W niedzielę Stoch skoczył za to słabo, ostatecznie kończąc konkurs na 33. miejscu. Odległość niedzielnego skoku to jedyne 112 metrów.
– Dzisiaj wiele rzeczy nie grało, chociażby pozycja najazdowa. W pierwszej serii starałem się wykonać zadanie, które miałem od trenera. Później się spotkaliśmy i przyznał, że skok był super. Może nie tak dobry, jak w piątkowych kwalifikacjach czy sobotniej drugiej serii, ale był dobry. Ale warunki to uniemożliwiły – przyznał Stoch przed kamerami TVP Sport.
Powodów do zadowolenia nie miał również Dawid Kubacki. W sobotę po pierwszej serii był na ósmej pozycji, żeby ostatecznie skończyć konkurs na trzynastej. Za to w niedzielę było jeszcze gorzej niż w przypadku Stocha. Kubacki zajął 35. miejsce po skoku na odległość 113,5 metra.
– Nie tak miało być. Warunki nie pomogły. Mój skok był całkiem dobry, ale warunki nie sprzyjały. Nie pozwoliły mi odlecieć. Jeśli chodzi o Niżny Tagił, to niby człowiek wiedział, ale się łudził, że będzie inaczej. Warunki były takie, jak prawie zawsze tu – otwarcie przyznał sportowiec przed kamerami telewizji publicznej.
Czytaj także:– Wczoraj nie było, dzisiaj jest. Zatem trochę postęp jest. Ale to mało, trzeba wziąć się za robotę. Trochę rozbił mnie ten piątek. Już dawno nie było takich zawodów. Zamiast się rozkręcać z dnia na dzień, bardziej się spiąłem – skomentował za to Piotr Żyła.
W jego przypadku niedzielny konkurs był najbardziej udany. Żyła skończył na 16. miejscu, choć to z pewnością nie jest szczyt jego możliwości. Zapunktował również Andrzej Stękała, choć skromnie, bo zajął ostatnie - trzydzieste miejsce w niedzielnym konkursie.
– Jeśli jest forma i swoboda, inaczej to wygląda. Liczy się na więcej. Cieszę się, że wszedłem do drugiej serii, dane było mi skoczyć, ale ambicje są większe. Trzeba być jednak cierpliwym, systematycznie pracować i iść w dobrym kierunku – przyznał dla TVP Sport Stękała, najmniej doświadczony spośród wcześniej wymienionych kadrowiczów.
Kolejna okazja do skakania to już najbliższy weekend, tym razem w Finlandii (26-27 listopada). Będzie to Kuusamo (Ruka), również znana ze zmiennych warunków pogodowych. Co jednak w przypadku skoków narciarskich jest raczej chlebem powszednim.
Po pierwszym weekendzie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata najwyżej z Polaków jest Stoch, na 12. miejscu. 34-latek zgromadził 45 punktów. Kubacki jest 22. (20 pkt), Żyła 23. (15 pkt), a Stękała 39. (1 pkt). Liderem Niemiec Karl Geiger, który ma 180 punktów po rosyjskim weekendzie.
Czytaj także: