Według prokuratury Daniel S. przywłaszczył 420 tys. zł na rzecz kierowanej przez siebie spółki deweloperskiej i w związku z tym trafił na ławę oskarżonych. Mężczyzna miał być też współwłaścicielem innej spółki – Vinci Sport, którą prowadził m.in. z Łukaszem Mejzą. Jak donosi Onet, informacje te nadal widnieją w KRS, mimo że Mejza powinien zrzec się większości udziałów ze względu na objęcie stanowiska wiceministra sportu.
Jak donosi Onet, Daniel S., przyjaciel i wspólnik wiceministra sportu Łukasza Mejzy, miał przywłaszczyć ponad 400 tys. zł należących do spółki deweloperskiej, której był udziałowcem i prezesem
Mężczyzna miał nie przyznawać się do winy. Grozi mu do 8 lat więzienia
Według prokuratury oskarżony w listopadzie 2017 r. Daniel S. pożyczył 420 tys. zł od Adriana W. na rzecz kierowanej przez siebie spółki deweloperskiej "Przedsiębiorstwo Budownictwa Społecznego BIS Sp. z.o.o.". Pieniędzy jednak nigdy nie wpłacił na konto firmy, tylko je przywłaszczył – wynika z informacji Onetu.
Kiedy Adrian W. w styczniu 2019 r. upomniał się o zwrot pożyczki, okazało się, że gotówki nie ma. Daniel S. miał nie przyznać się do przywłaszczenia pieniędzy, jednak prokuratura mu nie uwierzyła i stawiła go przed sądem. Mężczyźnie grozi teraz nawet 8 lat więzienia.
Co istotne, niedługo po przesłaniu aktu oskarżenia prokuratura z Zielonej Góry miała wszcząć kolejne śledztwo, tym razem w sprawie wyrządzenia tej samej firmie "znacznej szkody w wysokości 383 932,46 zł poprzez nadużycie udzielonych uprawnień i niedopełnienia ciążących obowiązków związanych z prowadzeniem spraw spółki".
Wierzytelność dotyczącą tej kwoty komornik miał zająć na udziałach Daniela S. w innej spółce. Chodzi o Vinci Sport, która została zarejestrowana w kwietniu 2020 r. i która ma trzech współwłaścicieli: wspomnianego Daniela S., Tomasza Kozłowskiego i Łukasza Mejzę.
Jak podkreśla Onet, takie informacje do dziś widnieją w Krajowym Rejestrze Sądowym, mimo iż w związku z objęciem posady rządowej przez Mejzę, powinien się on zrzec większości udziałów i funkcji prezesa. "Nie wiadomo, czym zajmuje się firma. Nie ma nawet statusu aktywnego płatnika VAT" – donosi portal.
W e-mailu przesłanym Onetowi Mejza miał przekonywać, że nie wie, dlaczego komornik zajął udziały jego spółki. "Trudno w to uwierzyć ze względu na relacje łączące Mejzę z Danielem S. Ale nie tylko z tego powodu. Jednym z poszkodowanych wspólników Daniela S. jest bowiem Tomasz Siemiński, którego Mejza dobrze zna" – wnioskuje Onet.
Jak przypomina portal, Tomasz Siemiński wypłacił kilkadziesiąt tysięcy złotych na kampanię samorządową Mejzy w 2018 r.
Oskarżenia wobec Łukasza Mejzy
Miesiąc temu w naTemat.pl ukazał się artykuł Anny Dryjańskiej, w którym przedstawiono karierę nowego wiceministra sportu i przytoczono wiele wypowiedzi osób z jego otoczenia. Spora część z nich nie dzieliła się pozytywnymi opiniami na temat Mejzy.
Kolejne publikacje ujawniły, że firma wiceministra sportu i turystyki obiecywała leczyć osoby zmagające się z nieuleczalnymi chorobami (mowa między innymi o autyzmie, Parkinsonie, Alzheimerze, nowotworach czy też stwardnieniu rozsianym) i wyłudzała od chorych pieniądze, obiecując im leczenie niepotwierdzonymi medycznie metodami. Koszt jednej terapii miał wynosić nawet 80 tys. dolarów.
Łukasz Mejza miał osobiście przekonywać rodziców chorych dzieci, że terapia za pośrednictwem spółki Vinci NeoClinic je wyleczy. W wydanym w tej sprawie oświadczeniu Mejza stwierdził, że publikacja "jest kolejnym nierzetelnym atakiem" na jego wizerunek i że podjął kroki prawne w celu ochrony swej reputacji.
Dodał, że ani on, ani wymieniona w artykule spółka nie zarobili "złotówki na działalności opisanej w artykule" i że wycofał się z działalności firmy "po powzięciu informacji o wątpliwościach natury medycznej i moralnej dotyczących tej terapii".
Podkreślmy, że niejasne powiązania i kontrowersyjne biznesy wiceministra sportu stają się coraz większym kłopotem dla PiS. Część polityków obozu rządzącego domaga się podjęcia wobec Mejzy zdecydowanych kroków. We wtorek Paweł Kukiz zażądał od Jarosława Kaczyńskiego wyjaśnień, i stwierdził, że jeśli te go nie przekonają, to jego "dalsza współpraca z PiS stanie pod znakiem zapytania".
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut