Znów jest to samo. Zbliża się walka, a media nakręcają atmosferę. Już w sobotę Polak może zostać mistrzem świata wagi ciężkiej. Wystarczy pokonać Władimira Kliczkę. Wystarczy? Przecież to legenda. Mistrz olimpijski, teraz mistrz świata, posiadacz czterech pasów. A Mariusz Wach, pretendent, który jeszcze niedawno bił się w Jarosławiu, Świebodzicach i Dzierżoniowie. W sobotę w Hamburgu idzie na wyrok? Marcin Najman nie daje mu dużych szans. I radzi walczyć odważnie.
Polak przed walką zgrywa kozaka. Mówi, że będzie kontynuował swoje pasmo zwycięstw, liczące 27 zawodowych walk. Że po raz pierwszy w historii Polak zostanie mistrzem świata wagi ciężkiej. Że uda mi się zrobić to, czego nie dokonali Andrzej Gołota i Tomasz Adamek. Co z tego, że naprzeciwko stanie jeden z największych bokserów naszych czasów? Władimir Kliczko - człowiek, wychodzący do ringu przy "Can't stop" Red Hot Chili Peppers i rzeczywiście w ostatnim czasie będący nie do zatrzymania.
Wach się tym nie przejmuje. Przynajmniej tak mówi. Ludzie, do których dzwonię, sądzą jednak, że zupełnie inaczej może być z Wachem przed samą walką.
Lepszy na sparingu niż w walce
To starcie z gatunku tych, które musisz sobie ułożyć w głowie. Jeśli wyjdziesz na ring ze świadomością, że masz małe szanse, to koniec. Już nie masz żadnych. Jeśli pomyślisz, że Kliczko to też człowiek, jeśli przypomnisz sobie jego starcie z Samuelem Peterem, kiedy trzy razy leżał na deskach, wtedy masz szansę. Wach może jeszcze mówić do siebie: "Słuchaj, pokonałeś przez nokaut Kevina McBride. A on posłał kiedyś na deski Mike'a Tysona".
Wach, pokonujący McBride'a:
Marek Rugowski bloguje w naTemat o boksie. Boi się, że w sobotnim starciu sprawdzi się pierwszy scenariusz. - Nastawienie psychiczne będzie podstawą. Ale hmmm, nie jestem dobrej myśli. Widziałem na żywo jedną walkę Mariusza. Widziałem też w internecie jego sparingi. Mam nieodparte wrażenie, że jak wychodzi na ring, to nie potrafi zaprezentować pełni swoich umiejętności - mówi mi Rugowski.
Dzwonię do Marcina Najmana. Nie tylko dlatego, że ma dużą wiedzę o boksie. Także dlatego, że kiedyś z Wachem walczył. Pytam o szanse Polaka. - Czytałem niedawno wywiad z Darkiem Michalczewskim. Powiedział, że Wach ma z Kliczką 10 procent szans. Szczerze mówiąc, oceniam te szanse podobnie - tłumaczy Najman. Dodaje, że walka będzie prawdopodobnie wyglądać tak: Kliczko uważny, ostrożny, ze świadomością, że w każdej chwili, jak tylko przyspieszy, może znokautować Wacha. Zrobi to wtedy, gdy będzie chciał.
To waga ciężka, jeden cios i po walce
- Przecież tak właśnie jego brat walczył z Albertem Sosnowskim. Mógł raz uderzyć i Albert zaraz by leżał na ringu i widział gwiazdy nad głową. Ale wolał z tym zakończeniem poczekać do dziesiątej rundy - opowiada Najman. Rugowski się z tym nie zgadza. - Pamiętam tamtą walkę i Albert mi w niej zaimponował. Myślę, że z Witalijem Kliczko zaprezentował się lepiej niż Tomasz Adamek. Tam miałem to wrażenie, o którym powiedział ci Marcin. Wydawało mi się, że w każdej chwili nasz góral z Gilowic może być liczony - mówi bloger naTemat.
Pierwsze starcie Kliczki i Wacha, jeszcze poza ringiem:
Ale wróćmy do Wacha. Na czym opierać jego szanse w sobotę? Możliwości są trzy. Pierwsza - najogólniejsza. Bo to boks, waga ciężka. A w niej ten mały może pokonać tego wielkiego. Przykład? Najman wspomina triumf Bustera Douglasa nad Mikiem Tysonem, gdy za wygraną tego pierwszego bukmacherzy płacili w stosunku 50:1. W wadze ciężkiej jest też tak, że ten, kto prowadzi zdecydowanie na punkty, może przegrać przez moment nieuwagi. Jak swego czasu Lennox Lewis, który poległ, potężnie trafiony przez Hasima Rahmana. - Tu największego faworyta od porażki dzieli tylko jeden cios - Najman przytacza jedną ze swoich ulubionych zdań o wadze ciężkiej.
Mistrz ze szklaną szczęką
Po drugie, o Władimirze często mówi się, że ma szklaną szczękę. Jak go czysto i mocno trafisz, pada na deski. W czasie długiej kariery już mu się to zdarzało. Bracia Kliczko deklarują, że nie zmierzą się ze sobą, bo tak obiecali mamie. Jednak, jeśli zapytaj bokserskich ekspertów kto wygrałby takie starcie, większość odpowie: Witalij. I argumentacja, dość prosta: jest co prawda gorzej wyszkolony technicznie, ale silniejszy fizycznie. Posłać go na deski wydaje się nieprawdopodobieństwem.
I wreszcie trzecia nadzieja Polaka. Ci, którzy z uwagą śledzili ostatnie walki Władimira, mowią, że z każdą kolejną rundą był coraz bardziej zmęczony. To już nie był Kliczko - heros, nadczłowiek. Pokazywał swoje słabości, dużo gorzej stał na nogach, miał wolniejsze uniki. Inna rzecz, że trzeba to wykorzystać.
Obrona? Gdzie tam, niech go zaatakuje
Eksperci radzą Wachowi rozpocząć spokojnie, defensywnie i czekać. Jak zespoły piłkarskie, które przyjeżdżają na Camp Nou, by zmierzyć się z Barceloną. Gdy pojawi się szansa, Polak ma uderzyć. A nuż rozbije tę szklaną szczękę? Jeśli szansy nie będzie, ma czekać spróbować wytrzymać do ostatnich rund i wtedy zaatakować prawdopodobnie podmęczonego Kliczkę. Prawdopodobnie. Poza tym nie wiadomo, w jakim stanie będzie wtedy Wach.
Film o Władimirze Kliczko:
Zdaniem Najmana taka taktyka to jednak błąd. - Wiesz, co ja bym doradził mu w szatni? Pójść od pierwszego gongu na wymianę ciosów. Co Wach ryzykuje? Jak będzie się czaił, ma dziesięć procent szans. A jak zaatakuje, totalnie zaskoczy Kliczkę. Poza tym w takiej otwartej walce wszystko będzie możliwe. Przy takiej taktyce widzę to tak. Kliczko - 70 procent szans, Wach - 30 - tłumaczy. Rugowski ma inne zdanie. Mówi, że Władimir jest zbyt doświadczony i zbyt mocno uderza.
Janusz Pindera, dziennikarz "Rzeczpospolitej", to największy znawca boksu w kraju. Przed walką Wacha z Kliczką tonuje nastroje. Mówi, że Polak jest co prawda niepokonany na zawodowych ringach, ale z nikim mocnym nie walczył. Dodaje, że prawdopodobnie tak duża walka przychodzi za wcześnie.
Moi rozmówcy, gdy ich o to pytam, odpowiadają jak jeden mąż: Kliczce się nie odmawia.
Wach ma 202 centymetry wzrostu. Realnie patrząc wydaje się, że tylko wzrostem góruje nad Kliczką. Ale kto wie - może listopad okaże się miesiącem polskich wielkoludów?