
Mateusz Morawiecki przyznał dr Michałowi Siermińskiemu nagrodę Prezesa Rady Ministrów za rozprawę doktorską. Historyk napisał do polityka list otwarty, w którym wskazał, że środki finansowe od rządu przekaże na Aborcję bez Granic.
REKLAMA
"Jeśli zostałem wyróżniony dzięki uderzeniu w czułą strunę Waszych obsesji – to powinien Pan wiedzieć, że dołożę wszelkich starań, by PiS i jego ideolodzy nie mieli ze mnie żadnego pożytku przy swoich brudnych, orwellowskich zabawach z historią" – czytamy w liście opublikowanym przez "Gazetę Wyborczą".
Nagrodę od Mateusza Morawieckiego przekaże na Aborcję bez Granic
Historyk podkreślił, że jego praca doktorska odnosi się do ewolucji ideowej lewicy z Komitetu Obrony Robotników oraz opozycjonistów zrzeszonych wokół Michnika i Kuronia. Jak sam wskazuje, w jego pracy można znaleźć nawiązania do Róży Luksemburg, Lwa Trockiego, czy też Karola Marksa.Siermiński zasugerował, że doradcy Mateusza Morawieckiego mogli przeoczyć lewicowy wydźwięk jego doktoratu lub uznać, że wpisuje się on w politykę historyczną Prawa i Sprawiedliwości.
Historyk, pomimo licznych wątpliwości, postanowił przyjąć nagrodę premiera. "Przyjmuję ją jednak tylko po to, by natychmiast przekazać wszystkie otrzymane od Pana pieniądze, 25 920 zł, inicjatywie Aborcja bez Granic" – podkreślił, cytowany przez "Wyborczą".
Według dr Siermińskiego październikowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego stanowił zamknięcie procesu, trwającego od lat 90. Autor listu tłumaczył, że zmiany w prawie antyaborcyjnym wynikają ze stałej presji Kościoła katolickiego oraz środowisk fundamentalistycznych na władzę.
Co więcej, laureat sam maszerował ze Strajkiem Kobiet w licznych pochodach. "Byłem wśród nich. Był szczyt pandemii. Naszemu gniewowi, naszemu wk***ieniu towarzyszyła determinacja" – deklarował.
Jak podkreśla, podczas protestów na ulicach widział przykłady stosowania "bezprzykładnej przemocy", "zastraszania", a także "urządzania łapanek". Historyk sam miał oberwać gazem łzawiącym od jednego z funkcjonariuszy.
"Antyaborcyjny obłęd trwa, a właściwie wciąż postępuje. Naprawdę zrobiłbym wszystko, by jakoś położyć mu kres" – komentował, cytowany przez "Wyborczą".
Siermiński zarzucił Mateuszowi Morawieckiemu zbijanie politycznego kapitału na "szczuciu" na mniejszości seksualnej. W liście przyznał, że sam należy do społeczności LGBT. "Tak, tak – dał Pan nagrodę gejowi" – dodawał.
Historyk, choć przyjął nagrodę, zapewnił, że nie przyjdzię na galę jej wręczenia. Oficjalnie odmówił także uściśnięcia dłoni premiera. "Parafrazując poetkę (KOR-owską, a jakże!): z tego wszystkiego, z takich świństw, nie otrząśnie się Pan jak z wody" – zakończył.
Czytaj także: