
Morawiecki o posłach Konfederacji: Niektórzy politycy potrafią nisko upaść
Posłowie Konfederacji zorganizowali we wtorek protest przeciw nowym obostrzeniom sanitarnym. Pojawił się tam stylizowany na bramę w Auschwitz baner z napisem "Szczepienie czyni wolnym". Dziś posłowie tłumaczą, że zdjęcie zrobiono przed manifestacją, a człowieka z transparentem wyproszono. Na incydent zareagowało Muzeum Auschwitz, chargé d'affaires ambasady Izraela oraz premier. Z kolei politycy Polskiej Partii Socjalistycznej domagają się ukarania posłów przez sejmową komisję etyki.

Reklama.
Przypomnijmy, że przed Sejmem odbył się we wtorek protest zorganizowany przez Konfederację w związku nowymi restrykcjami sanitarnymi. W poniedziałek potwierdzono, że projekt ws. weryfikacji pracowników przez pracodawców ws. COVID-19 będzie procedowany przez Sejm. Poinformował o tym poseł PiS Czesław Hoc.
Czytaj także:
Na incydent przed Sejmem zareagował także premier. "Napis umieszczony przy wjeździe do obozu jest jednym z najświętszych obrazów symbolizujących niemieckie okrucieństwo, barbarzyństwo i zbrodnie II wojny światowej" - czytamy we wpisie Mateusza Morawieckiego na Facebooku.
Przypomnijmy, że wcześniej bardzo ostro na incydent z przedstawicielami Konfederacji zareagowało Muzeum Auschwitz. "Napis 'Arbeit macht frei' to jedna z ikon ludzkiej nienawiści. Instrumentalizacja symbolu cierpienia ofiar Auschwitz - największego cmentarzyska Polski i świata - to skandaliczny przejaw moralnego zepsucia. To szczególnie zawstydzające, kiedy dokonują tego polscy posłowie" – skomentowało Muzeum.
Pojawił się również komentarz chargé d'affaires ambasady Izraela w Polsce Tal Ben-Ari Yaalon. We wpisie na Twitterze przedstawicielka Izraela przypomniała, że większość rodziny jej ojca zginęła w obozie Auschwitz. "Ten znak (baner na proteście-red.) jest brakiem szacunku dla ich pamięci" - podkreśliła chargé d'affaires. Dodała też, że jest smutne dla niej, że "w czasie pandemii, kiedy powinniśmy się zjednoczyć, niektórzy ludzie sieją nienawiść i podziały".
Posłowie Konfederacji próbują się teraz tłumaczyć. – Sytuacja była bardzo prosta. My zorganizowaliśmy pikietę, to zdjęcie zostało zrobione przed. Człowiek, który trzymał ten transparent, został wyproszony z frontu tego wydarzenia. Natomiast to, że pojawił się ktoś z takim transparentem, zaproszony na taką pikietę, to jest może emocja, którą budzi się w tłumie, polityką segregacyjną – mówił w "Rzeczpospolitej" Artur Dziambor.
Czytaj też: Posłowie Konfederacji wiją się jak mogą. Na pytanie o szczepionkę mówią, że "to intymna sprawa"
Na tym nie koniec. Podczas środowego posiedzenia Sejmu pojawił się wniosek o wykluczenie z obrad posłów, którzy wzięli udział w proteście.
"Rafał Grupiński w imieniu KO składa wniosek o wykluczenie 5 posłów Konfederacji z obrad Sejmu za pohańbienie pamięci ofiar Holokaustu. Brawo! Nie ma zgody na nienawiść i podłą głupotę" – przekazał poseł Franek Sterczewski.
Marszałek Sejmu uznała, że wniosek nie spełnia wymogów. Ale Grzegorz Braun i tak został wykluczony z obraz - z powodu braku maseczki.
Reklama.