
Dziambor domaga się przeprosin od premiera. "To wzywanie do nienawiści"
Posłowie Konfederacji zorganizowali we wtorek protest przeciw nowym obostrzeniom sanitarnym. Pojawił się tam stylizowany na bramę w Auschwitz baner z napisem "Szczepienie czyni wolnym". Na incydent zareagowało m.in. Muzeum Auschwitz, chargé d'affaires ambasady Izraela oraz premier. Morawiecki uważa, że to przykład "jak nisko potrafią upaść niektórzy politycy". Opinia szefa rządu spotkała się z ostrą reakcją Konfederacji. Artur Dziambor domaga się teraz przeprosin dla jego ugrupowania.

Reklama.
Przypomnijmy, że przed Sejmem odbył się we wtorek protest zorganizowany przez Konfederację w związku nowymi restrykcjami sanitarnymi. W poniedziałek potwierdzono, że projekt ws. weryfikacji pracowników przez pracodawców ws. COVID-19 będzie procedowany przez Sejm.
Takie rozwiązanie nie podoba się posłom Konfederacji. Podczas wtorkowego protestu przeciw pomysłom rządu posłowie tego ugrupowania pojawili się na scenie, gdzie w tle był napis "Szczepienie czyni wolnym". Transparent kształtem przypominał zwieńczenie bramy w obozie Auschwitz. W proteście wzięli udział Rober Winnicki, Konrad Berkowicz, Artur Dziambor, Janusz Korwin-Mikke oraz Grzegorz Braun.
Szef rządu zwrócił także uwagę na to, że "sceny spod Sejm Rzeczypospolitej Polskiej z prześmiewczym wykorzystaniem niemieckiego hasła, które w swoim zamierzeniu samo miało być szyderstwem z milionów ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych, są dramatycznym i mrocznym obrazem tego, jak nisko potrafią upaść niektórzy politycy i protestujący w bezmyślnej, antyszczepionkowej retoryce".
Czytaj także: Wyborcy jednej partii najbardziej oporni ws. szczepień. Wiadomo też, kto szczepi się najchętniej
Polityk za skandaliczną uznał też opinię szefa rządu o proteście. Według Dziambora, premier powinien przeprosić za fragment swojego wpisu, w którym napisał, że sceny sprzed Sejmu pokazują jak "nisko potrafią upaść niektórzy politycy".
Przypomnijmy, że po incydencie sprzed Sejmu pojawiło się wiele krytycznych komentarzy, w tym m.in. chargé d'affaires ambasady Izraela w Polsce. Tal Ben-Ari Yaalon we wpisie na Twitterze przypomniała, że większość rodziny jej ojca zginęła w obozie Auschwitz. "Ten znak (baner na proteście-red.) jest brakiem szacunku dla ich pamięci" - podkreśliła chargé d'affaires.
Dodała też, że jest smutne dla niej, że "w czasie pandemii, kiedy powinniśmy się zjednoczyć, niektórzy ludzie sieją nienawiść i podziały".
Reklama.