Po publikacji Wirtualnej Polski Łukasz Mejza miał wysłać pisma przedprocesowe do rodziców ciężko chorych dzieci. Jak podaje serwis, ostrzeżenia przed skierowaniem sprawy do sądu otrzymać miały osoby, które zrezygnowały z anonimizacji wypowiedzi.
Wirtualna Polska ujawniła niepokojące doniesienia o Łukaszu Mejzie. Polityk miał namawiać ciężko lub nieuleczalnie chorych pacjentów do udziału w niesprawdzonej terapii
Z najnowszych informacji serwisu wynika, że rodzice chorych dzieci, którzy zrezygnowali z anonimowości, mieli otrzymać pisma przedprocesowe od wiceministra
Członek obozu rządzącego obecnie przebywa na urlopie. Tymczasem Lewica złożyła dwa zawiadomienia do prokuratury
– Te rodziny bardzo się boją – informowała w rozmowie z WP posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic. Parlamentarzystka obiecała zapewnienie bezpłatnej pomocy prawnej dla wszystkich, którzy mieli otrzymać pisma przedprocesowe.
Więcej informacji o sytuacji rodzin Kucharska-Dziedzic przekaże w środę podczas konferencji prasowej w Zielonej Górze. Do doniesień prasowych zdążył odnieść się sam Łukasz Mejza.
Polityk przerwał swój urlop, by zapewnić, że publikacja Wirtualnej Polski nie zawiera prawdziwych informacji. "Jedyni którzy otrzymają pisma to dziennikarze, którzy kłamią i
Anita Kucharska-Dziedzic" – wskazał za pośrednictwem Twittera.
"Żadnych pism przedprocesowych do rodziców nie było! Zwykłe kłamstwo!" – dodawał. Według wiceministra sportu doniesienia WP mają stanowić zasłonę dymną dla wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie mecenasa Romana Giertycha.
Przypomnijmy, że jeszcze wcześniej Łukasz Mejza przekonywał, że celem prasy i opozycji jest doprowadzenie do sytuacji, w której będzie musiał złożyć mandat. Członek Partii Republikańskiej uważa się bowiem za ofiarę największego ataku politycznego po 1989 roku.
Warto podkreślić, że działalność spółki Vinci NeoClinic nie jest jedyną kwestią, która kładzie się cieniem na wizerunku Mejzy. Według Cezarego Tomczyka (PO) wiceminister miał wciągnąć Zbigniewa Ajchlera do obozu rządzącego.
Były już poseł Koalicji Obywatelskiej miał zostać zaszantażowany. Członkowie obozu rządzącego mieli złożyć mu ofertę udziału w eksperymentalnej terapii w zamian za poparcie dla Zjednoczonej Prawicy. Zarówno Mejza, jak i Ajchler zdementowali te doniesienia.
Kolejny zarzut padł ze strony Roberta Gwiazdowskiego. Lider ugrupowania Polska Fair Play podał, że Mejza sfałszował część podpisów poparcia dla jego komitetu w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Skutkiem działania było zarejestrowanie list w 6 z 13 okręgów.
Lewica złożyła w sprawie wiceministra sportu dwa zawiadomienia do prokuratury. Pierwsze dotyczy doniesień Wirtualnej Polski, a drugie popełnienia przestępstwa wyborczego. Przypomnijmy, że posłowie Lewicy przeprowadzili także kontrolę poselską w Ministerstwie Sportu i Turystyki.
Jak podali posłowie, wiceminister Mejza miał stawić się w pracy tylko raz. W ramach obowiązków zawodowych miał zajmować się jedynie podpisywaniem pasków płac oraz pisaniem pozwów dla dziennikarzy.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut