Kierowca Jarosława Kaczyńskiego pędził przez Żoliborz z zawrotną prędkością
Kierowca Jarosława Kaczyńskiego pędził przez Żoliborz z zawrotną prędkością Fot. Adam Burakowski / East News
Reklama.
  • Reporterzy "SE" przyłapali limuzynę Jarosława Kaczyńskiego, jadącą 80 km/h po jednopasmowej ulicy warszawskiego Żoliborza
  • Kierowca wicepremiera pędził przez stolicę, by ten mógł zdążyć... na mszę święta
  • Za taką jazdę w terenie zabudowanym, kierowca wicepremiera mógł otrzymać 10 punktów karnych i 1100 złotych grzywny
  • Jarosław Kaczyński pędził przez Żoliborz

    Od 1 stycznia obowiązuje nowy taryfikator mandatów. Gdyby policja przyłapała kierowcę Jarosława Kaczyńskiego na rajdzie przez stolicę, zapłaciłby o wiele wyższą karę, niż Donald Tusk za przekroczenie prędkości w listopadzie.
    Z relacji reportera "Super Expressu" wynika, że przekroczenie prędkości to nie jedyne naruszenie w wydaniu kierowcy Kaczyńskiego. Limuzyna miała przejechać na czerwonym świetle przez skrzyżowanie Sanguszki i Zakroczymskiej.
    Pojazd prezesa Prawa i Sprawiedliwości miał także nie zatrzymać się przed znakiem "stop" przy ulicy Zajączka i Mickiewicza. Ostatecznie wicepremierowi udało się dotrzeć na czas na mszę świętą w kościele imienia świętego Bennona.
    Do naruszenia dozwolonej prędkości w terenie zabudowanym miało dojść także w trakcie drogi powrotnej z mszy do domu Jarosława Kaczyńskiego. W obie strony limuzyna miała gnać z prędkością 80 km/h.

    Zatrzymanie Donalda Tuska

    20 listopada informowaliśmy w naTemat o zatrzymaniu Donalda Tuska w Wiśniewie koło Mławy. Policja przyłapała go na przekroczeniu prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym.
    – Kierującego 64-letniego mężczyznę, zatrzymaliśmy w miejscowości Wiśniewo, na drodze krajowej numer 7, przed godziną 11:00 – wyjaśniła naTemat Anna Pawłowska z mławskiej policji.
    – Mężczyzna został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych oraz stracił prawo jazdy na okres 3 miesięcy – dodała. Lider Platformy Obywatelskiej będzie mógł wrócić na polskiego drogi dopiero 20 lutego.
    Chwilę po zdarzeniu Tusk wskazał, że przyjął karę bez żadnej dyskusji. "Jest przekroczenie przepisu, jest kara. (...) Adekwatna" – zaznaczył za pośrednictwem Twittera.
    Równo miesiąc od afery dziennikarze "Faktu" zaś mieli przyłapać na przekroczeniu prędkości kierowcę byłego premiera i rzecznika PO Jana Grabca. Według prasy, pojazd miał pędzić przez warszawską ulicę Jana III Sobieskiego z prędkością 106 km/h.
    – Nic nie wiem, żeby nasz kierowca łamał przepisy – dementował w rozmowie z tabloidem Grabiec.
    Czytaj także:

    Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut