Angela Merkel i premierzy Wielkiej Brytanii, Hiszpanii oraz Włoch potajemnie umówili się, że nie zaproszą do swoich krajów Francoisa Hollande'a, głównego rywala Nicolasa Sakrozy'ego – donosi „Der Spiegel”. Jest to część planu, który ma powstrzymać lewicowego polityka od sięgnięcia po władzę we Francji. Dla wielu Francuzów niemiecka kanclerz posunęła się o krok za daleko.
Lider prezydenckich sondaży we Francji to dla jednych nadzieja europejskiej lewicy, a dla innych – czerwone zagrożenie. Do tej drugiej grupy zdecydowanie należy Angela Merkel. Kanclerz Niemiec od pewnego czasu robi wszystko, by zaszkodzić Hollande'owi.
Gesty i geściki
Na początku lutego niemiecka liderka oficjalnie poparła kandydaturę Nicolasa Sarkozy'ego. I to jeszcze zanim zdążył on w ogóle ogłosić, że w wyborach wystartuje. - Należymy do tej samej politycznej rodziny – tłumaczyła we wspólnym wywiadzie Merkel. Nie szczędziła przy okazji swojemu „krewnemu” innych komplementów.
Prawda, transgraniczne sojusze między politykami to w Europie żadna nowość. Większe wrażenie robi jednak to, o czym napisał właśnie „Der Spiegel”. Według tygodnika Merkel potajemnie ustaliła z premierami Włoch i Hiszpanii, że nie będą spotykać się z Hollandem podczas jego kampanii prezydenckiej. Wkrótce do „spisku” dołączył David Cameron. Gdy w zeszłym tygodniu Francuz rozmawiał w Wielkiej Brytanii z liderem tamtejszej Partii Pracy Edem Milibandem, szef brytyjskiego rządu ostentacyjnie nie zaprosił go nawet na kurtuazyjną cup of tea.
Logika intrygi jest prosta: jeśli wyborcy zobaczą, że Hollande nie dogaduje się z przywódcami innych potęg, to wybiorą bardziej popularnego w europejskich stolicach Sakrozy'ego. A wtedy wszystko zostanie po staremu.
Chronić swoje "dziecko"
Dlaczego Angela Merkel tak bardzo nie lubi Hollande'a? Powodów jest kilka. W 2009 roku francuscy socjaliści, w tym i on sam, mocno dopingowali rywali „żelaznej Angeli” w niemieckich wyborach parlamentarnych. Nicolas Sarkozy tymczasem stanął po jej stronie. - To naturalne, że teraz to ja popieram jego kampanię – tłumaczyła Merkel.
Nie można jednak się łudzić, że chodzi tu głównie o wdzięczność i względny personalne. Kanclerz
Niemiec i prezydent Francji od lat tworzyli w Europie zgrany duet. Chociaż czasem różnili się w opiniach, to w najważniejszych sprawach przemawiali ostatecznie wspólnym głosem. Jedną z nich jest pakt fiskalny, który ma zmusić kraje strefy euro do większej
dyscypliny finansowej i oszczędności. Merkel obawia się, że bez tej umowy Europa Zachodnia – szastając pieniędzmi na lewo i prawo – skończy jak Grecja i pogrąży się w kryzysie, z którego będą musieli wyciągnąć ją Niemcy. Sarkozy to rozumie. Hollande - nie do końca. Chociaż nie odrzuca całkowicie dokumentu, od dawna domaga się jego renegocjacji. A na to Berlin nigdy się nie zgodzi. „Największe zagrożenie dla paktu fiskalnego Merkel nazywa się Hollande”, pisał jakiś czas temu dziennik „Süddeutsche Zeitung”.
Niemiecka przywódczyni z niepokojem obserwuje też wyborcze obietnice socjalisty, jak chociażby obniżenie wieku emerytalnego do 60. roku życia i nałożenie 75-proc. podatku na najbogatszych. Gdyby wprowadzono je we Francji, wyborcy w innych krajach mogliby poczuć pokusę, by zażądać od swoich polityków podobnych reform. Dla Angeli Merkel, a nawet Davida Camerona, który nie podpisał paktu fiskalnego, jest to wizja jak z najgorszych koszmarów.
Błąd?
Zmowa europejskich przywódców przeciwko Hollande'owi może jednak odbić się rykoszetem. Francuski portal rue89.com zaznacza, że Francuzi bardzo nie lubią, gdy obce państwa mieszają się w sprawy ich kraju. Wielu z nich ubolewa, że Merkel zdołała podporządkować sobie Sakrozy'ego. „Wyborcy mają dość jego uległych gestów [wobec niemieckiej liderki – red.]”, komentuje austriacki „Der Standard”. Wieści o otwartej niechęci Berlina mogą więc nie tylko scementować poparcie, jakim Hollande cieszy się na lewicy, ale i przekonać do niego tych niezdecydowanych. Mieszkańców Francji obce wpływy mogą przerażać bowiem jeszcze bardziej niż socjalista w Pałacu Elizejskim.
Reklama.
Nicolas Sarkozy
prezydent Francji o Angeli Merkel
- Jesteśmy przyjaciółmi, jesteśmy sojusznikami, rozumiemy się coraz lepiej.