Jest takie powiedzenie, że jeśli kilka osób mówi ci, że jesteś pijany i warto usiąść, to może być w tym ziarnko prawdy i warto ich posłuchać. Dlatego jeśli "kilka osób" od lat mówi, że to, co robi PiS może nie jest – tu eufemizm – najlepszym rozwiązaniem, to też warto posłuchać? Polakowi jednak nikt nie będzie mówił, kiedy jest "pijany" i musi usiąść, więc jesteśmy tu i teraz. Na skraju ruiny. Już nie można udawać, że ten gigantyczny słoń nie stoi w pokoju.
Nie żeby ten słoń pojawił się w naszych domach nagle. On był tutaj cały czas, rósł, czasem pomachał. Ale spora część Polaków udawała, że go nie widzi, albo im nie przeszkadza. Poparcie dla PiS, choćby nie wiadomo, co się działo (tu lista 100 afer PiS - w normalnym kraju niektóre z nich zakończyłyby kariery lub rząd), koniec końców utrzymywało się na stabilnym poziomie, nawet 35-40 procent.
I nagle jesteśmy tu i teraz, początek 2022 roku. Siódmy rok rządów ciemno nam panujących. Aż sam nie wiem od czego zacząć. Czuję się jak dziecko w sklepie z cukierkami, tyle jest wyboru, choć wybieram raczej nie ze słodkości, a z... gówna. Bo gównianą sytuację mamy w tej naszej kochanej Polsce.
Polski Ład
Polski Ład, zwany równie często polskim wałem. No przyznam szczerze, że tutaj panowie i panie z PiS przeszli samych siebie. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz za jednym zamachem wprowadzili taki chaos i wzbudzili frustrację tak wielu grup. Nikt nic nie wie, nie znam nikogo, kto finalnie byłby z tych zmian zadowolony i realnie na nich zyskiwał. Pod płaszczykiem "wyrównania szans" i podatkowej rewolucji zbierają sobie na łatanie dziur spowodowanych swoich rozdawnictwem.
Do kolejki poszkodowanych dołączają emeryci, nauczyciele, policjanci, służba więzienna, ochroniarze, osoby sprzątające, górnicy, rodzice samotnie wychowujący dzieci, O przedsiębiorcach, zwłaszcza tych na podatku liniowym, nie wspomnę. Matki na urlopach macierzyńskich mogą stracić ulgę dla klasy średniej, a księgowi i działy HR starają się to wszystko pospinać.
Ale jak to miało się udać, skoro PiS łatał ustawę do ostatnich chwil? Już nawet autor "Polskiego Ładu" chce odejść z rządu. To Jan Sarnowski, zapamiętajcie to nazwisko, który chce uciekać z tonącego okrętu, który sam pilotował. Czujecie to? Tak ważna i ogromna zmiana wchodzi w życie, powoduje totalny chaos i uderza w tak wiele grup, a jej autor w pierwszych dniach mówi "siema-nara"?
Musi faktycznie być gorąco, skoro premier Morawiecki na tym etapie na taką dymisję nie pozwolił i kazał "posprzątać". Trochę jak Nigel Farage, który doprowadził do Brexitu, ale gdy faktycznie trzeba było się nim zająć podziękował i zostawił to innym.
Ceny prądu i gazu
Gdy już choć trochę połapiecie się o co w tym wszystkim chodzi i pogodzicie się z przelewem, który dostaniecie (lub już dostaliście), płynnie przechodzimy dalej. Bo zaraz z tego samego konta będziecie musieli zapłacić za prąd i gaz, a tutaj jest dopiero eldorado.
Zauważalnie więcej od początku tego roku będziecie płacić za prąd. Jeśli jeszcze tego nie odczuliście, poczekajcie chwilę na prognozy. Ja w ciągu trzech lat ze 160 zł na dwa miesiące podskoczyłem do 240 zł, a to jeszcze kwota przed tegoroczną podwyżką. Powiedzieć, że widać ją gołym okiem, to nic nie powiedzieć.
Jeśli jednak ceny prądu was nie elektryzują, podpalić muszą was podwyżki cen gazu. Podwyżka cen gazu jest regulowana i dzięki temu wzrośnie "jedynie" o 50-60 procent. Tego komfortu nie mają firmy, które będą płacić nawet kilkakrotnie więcej. Tak na przykład z 3 tys. zł na tysięcy 15. Jakby nie liczyć pięć razy więcej. Fajnie jest? Do redakcji dostajemy listy od czytelników, którzy piszą wprost, że w ten sposób w tempie ekspresowym pójdą z torbami.
Rekordowa inflacja
I jak już w końcu popłacisz te rachunki, widząc, ile ci zostało, idziesz do sklepu. Szybkie zakupy w Żabce: Baton, czipsy, cola, sok: 23 złote. Większe w Biedronce, ładujesz to samo co zawsze, na ceny w sumie nie patrzysz, a przy kasie zdziwko: jak to możliwe, że skoro "nic nie kupiłeś" na paragonie widnieje okrągłe 200 złotych.
Inflacja osiąga poziom ok. 8 procent i jest najwyższa od 2000 roku. Przez ostatnie 22 lata nie było tak źle. Jest drogo, a nic nie wskazuje, że będzie taniej. Po tych zakupach przypominasz sobie jeszcze, że trzeba przecież zapłacić kredyt. Ten sam kredyt, którego rata od października zeszłego roku wzrastała już czterokrotnie i jest spora szansa, że w tym roku wzrośnie jeszcze. Stopy procentowe to bezlitosny przeciwnik kredytobiorców.
Ludzie, którzy podpisywali umowy kredytowe na przełomie września/października jeszcze zanim zaczęli faktycznie płacić pierwsze pełne raty już mieli na głowie ich kilka podwyżek.
Żadne Trybunały, sądy, żadna Unia Europejska, aborcje, wolność mediów nie przemówi Polakom do rozsądku tak, jak mieszanie im w portfelach. Nagle bardzo wymiernie wszyscy poczuli konsekwencje tego, co PiS od paru lat robi z krajem. I mam nadzieję, że w bolesny, ale skuteczny sposób teraz to zrozumieli.
Gdybym był złośliwy, powiedziałbym pewnie jeszcze, że do tego wszystkiego możemy dorzucić 100 tys. zmarłych Polaków na covid-19 i cudowna pandemiczną politykę rządu. Powiedziałbym coś o rządzie inwigilującym polityków opozycji i prokuratorów oprogramowaniem antyterrorystycznym Pegasus, ale nie bądźmy małostkowi i nie bawmy się w złośliwości.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że nawet jeśli Polacy za to wszystko słusznie pogonią PiS, to będziemy się z tego wszystkiego wygrzebywać latami.