Od 1 stycznia obsługę 500+ przejął ZUS. Wnioski można składać już tam, od czerwca dojdzie wypłata świadczenia. Wszystko ma być scentralizowane i zautomatyzowane. – Zmiana płatnika 500+ z pomocy społecznej na ZUS sprawia, że ośrodki pomocy nie mają już kontroli wydatków w rodzinach patologicznych – ostrzega w rozmowie z naTemat prof. Julian Auleytner, były prezes Polskiego Towarzystwa Polityki Społecznej, który w 2011 r. wymyślił pierwszą formę tego świadczenia. Co na to ZUS? Bo w ośrodkach pomocy społecznej też głowią się, jak to wszystko ma wyglądać w praktyce.
– Kolejny etap powrotu do PRL. Dodatkowe zbiurokratyzowanie i niepotrzebna centralizacja. Na pewno rodziny będą miały bardziej sformalizowaną pieczę – tak najnowsze zmiany związane z programem 500+ – ale także 300+, czy Rodzinnego Kapitału Opiekuńczego – nazywa prof. Julian Auleytner, ekonomista, specjalista w dziedzinie polityki społecznej, rektor senior Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Warszawie.
Mówi, że obserwuje konsternację wokół tematu wśród pracowników opieki społecznej.
– Przez przekierowanie 500+ do ZUS odbiera się czytelność tego świadczenia. Bo jest ono traktowane centralnie, formalistycznie, bez kontroli lokalnej. Co innego pisze centralnie Warszawa, co innego jest życie na miejscu, w środowisku lokalnym. Wrażenia ludzi w Warszawie, którzy uważają, że można to rozwiązać centralnie, przypominają mi okres słusznie miniony. W najlepszych ideowych koncepcjach nasi poprzednicy w Rzeczpospolitej Ludowej uważali, że wszystko załatwią centralnie. I nigdy tego nie załatwili, czego dowodem były strajki pracownicze. Nigdy nie doceniano środowiska lokalnego – mówi prof. Auleytner.
Skutki tej centralizacji mogą, według niego, odczuć dzieci w patologicznych rodzinach. – Zmiana płatnika 500+ z pomocy społecznej na ZUS sprawia, że ośrodki pomocy nie mają już kontroli wydatków w rodzinach patologicznych. Te rodziny wiedzą już o zmianie. Mogą powiedzieć pracownikom socjalnym: dostajemy pieniądze z ZUS, a nie od was, więc nie wtrącajcie się do naszych spraw. W rodzinach, gdzie jest przemoc, gdzie pieniądze zabiera się na swoje indywidualne cele, a dzieci się nie liczą, to jest uderzenie w dzieci – uważa prof. Auleytner.
500+ trafia z gmin do ZUS
Przypomnijmy. W 2016 roku wszystkie gminy w kraju szykowały się na rewolucję związaną z programem 500+. Wszystkie ośrodki pomocy społecznej stawały na głowie, by przygotować się na start programu, a potem na kolejne składanie wniosków.
W całym kraju świadczeniem 500+ zajmowało się ok. 12 tys. pracowników. – Cała infrastruktura musiała zostać zbudowana. Musiałam przesunąć kilkunastu pracowników, kupiliśmy komputery, wszystko przeorganizowaliśmy. Na początku wszyscy się tego uczyliśmy. A dziś, gdy wszystko idzie sprawnie, 500+ przekazano do ZUS. Zamiast tego dostaliśmy dodatek osłonowy, teraz głównie nim się zajmujemy – mówi nam pracownik jednego z MOPS-ów w centralnej Polsce.
Od 1 stycznia wnioski o 500+ można składać tylko i wyłącznie w ZUS, i tylko drogą elektroniczną. Od czerwca wszystkie środki w ramach tego programu również będą wypłacane przez ZUS. O zmianie wiadomo od ubiegłego roku.
Prof. Auleytner zwraca uwagę na to, ile osób przez tę zmianę musiało stracić pracę: – Skoro te świadczenia przechodzą do ZUS to osoby, które je wypłacały w około 2800 gminach i powiatach, tracą pracę. ZUS ma więcej roboty, ale oddziela wypłaty od istoty świadczenia, jakim jest oddziaływanie środowiska lokalnego m.in. przez kontrolę wydatków na cele dziecięce.
– Było zaskoczenie. Był niesmak. Spadło to na nas jak grom z jasnego nieba. Bez konsultacji. U nas jest osiem osób. I cały czas robimy coś w związku z 500+. Jak i kto będzie to dalej prowadził? Czy w ZUS są osoby do tego wyznaczone? Nie wiem. Wszyscy mówią, że 500+ będzie przyznawane z automatu – mówi naTemat Krystyna Konopka, kierownik Działu Świadczeń Rodzinnych Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łomży.
Czy ktoś w ZUS będzie to kontrolował
W ZUS wszystko ma być zautomatyzowane, świadczeniami ma się zajmować ok. 50 osób. – Jesteśmy przygotowani do obsługi 500+ od nowego roku – zapowiedziała prezes ZUS Gertruda Uścińska.
W instytucjach, które dotychczas wypłacały świadczenie 500+ sami nie wiedzą, jak wszystko ma wyglądać w praktyce. Mają obawy, stawiają pytania. ZUS nie ma przecież takich narzędzi "wchodzenia" w środowisko jak MOPS-y i sprawdzania każdej indywidualnej rodziny, która tego wymaga.
– Można powiedzieć, że w dużej części rodzin, które powinny być pod specjalną kontrolą i nadzorem, traci się wpływ na to, na co będą wydawane te środki. Nikogo nie będzie to obchodzić. Będzie to też przeszkadzało pracownikom socjalnym, asystentom rodziny w ich prowadzeniu pracy, bo w ten sposób stracą instrument oddziaływania na rodzinę – obawia się prof. Auleytner.
Chodzi m.in. o rodziny, które mają asystenta rodziny. – Asystent rodziny ma pod swoją opieką od 8 do 15 rodzin. Realizuje z nimi plan wyjścia z sytuacji kryzysowej, są w nim także m.in. wydatki na potrzeby dzieci. Asystent planuje z rodziną te wydatki, monitoruje sytuację. Oczywiście nadal będzie miał oddziaływanie na 500+, ale niektóre rodziny mogą powiedzieć, że to ich prywatna sprawa, na co je wydają i nie będą chciały współpracować z samorządem. Państwo nie powinno w tym przeszkadzać. Pracownicy społeczni i asystenci rodziny sprawdzali te rzeczy i w trudnych sytuacjach mieli możliwość blokowania tych wypłat i przesuwania ich – uważa ekspert.
Co na to ośrodki pomocy społecznej? – Ja obawiam się, że nie będzie tak jak teraz – uważa Krystyna Konopka. Jej obawy dotyczą tego, że zabraknie dokładnego sprawdzania, że nie będzie indywidualnego podejścia do rodzin. – My znamy te wszystkie rodziny. Czasem wystarczy nazwisko i zapali się lampka. Już można gdzieś zadzwonić, zapytać, zadziałać. Łatwiej jest współpracować. Teraz mówi się, że wszystko ma być elektronicznie – mówi naTemat.
"Zastanawiamy się, kto będzie weryfikował"
Opieka społeczna wszystko weryfikuje sama. Jest blisko ludzi, informacje sprawdza również na podstawie donosów. Jak mówią pracownicy, o wielu przypadkach np. o zaprzestaniu sprawowania opieki nad dzieckiem, o skierowaniach dzieci do placówek, czy przypadkach, gdy jedno z rodziców porzuca dzieci, dowiaduje się dlatego, że jest na miejscu. A wiadomo, że sytuacje życiowe są różne. Jak zweryfikować je automatycznie?
– Zastanawiamy się, jak ZUS będzie weryfikował opiekę naprzemienną. Czasem jest tak, że jest wyrok sądu, a okazuje, że jedno z rodziców sprawuje opiekę, a drugie w ogóle się nim nie interesuje. Jak to będzie wyglądało, jeśli chodzi o marnotrawienie środków? Informacje o marnotrawieniu 500+ mieliśmy od sąsiadów, ze szkoły, ze środowiska. Ale dlatego, że działamy na terenie lokalnym, każdy może do nas przyjść i powiedzieć, jeśli coś budzi jego niepokój. Jeśli gdzieś w Polsce techniczną całością 500+ będzie zajmował się jeden oddział ZUS, to trudno powiedzieć, czy do nich dotrą takie informacje. Wierzę, że jakieś mechanizmy zostaną uruchomione, żeby kontrola, była jak trzeba. Między pracownikami rozmawiamy o tym od samego początku. Automat nie zweryfikuje pewnych rzeczy, które zweryfikuje pracownik – obawia się kierownik jednego z miejskich ośrodków pomocy rodzinie w południowej Polsce.
Dziś tu są wypłaty 500+. Ale blisko jest MOPS, cały czas współpracują, jest stały przekaz informacji.
Krystyna Konopka wspomina jeszcze o sytuacjach związanych z koordynacją, długim postępowaniem w przypadku przemieszczania się członka rodziny w granicach Unii Europejskiej. O zmianach miejsca zamieszkania. O skierowaniu dzieci przez sąd rodzinny do rodziny zastępczej. O donosach, że środki są źle wydatkowane. – Mamy obawy, kto te wszystkie postępowania będzie prowadził. Automat? – mówi.
– Do nas potrafi przyjść teściowa i przekazać, że 500+ idzie na alkohol, a dzieci są głodne, zaniedbane. Podejmujemy kroki, żeby to wyjaśnić, robimy wywiad. Przychodzi mąż z trójką dzieci, że żona go zostawiła, a wszystkie świadczenia są na nią. Automatycznie wstrzymuje się świadczenia, przeprowadza się postępowanie, robi się wywiad, wchodzi się w środowisko, sprawdza się. To wymaga czasu. I tak będzie do końca maja. Od czerwca z naszej strony nie będzie takiego nadzoru. Jeśli taka informacja wpłynie do ZUS, jak oni będą postępować? Nie wiem – mówi.
Przyznaje, że w takiej sytuacji, mogą ucierpieć dzieci. Jednak zdania na ten temat są podzielone. Co pokazuje też, jaki jest chaos i brak informacji wokół tematu.
Czy mogą ucierpieć dzieci
– Czy te zmiany będą ze szkodą dla dzieci? Można się nad tym zastanawiać. Trudno powiedzieć, jak kontrola wydatków w rodzinach patologicznych będzie wyglądała. Wszystko wyjdzie w praktyce. ZUS ma możliwość, żeby wystąpić o wywiad środowiskowy do MOPS. Jeśli zostanie uniemożliwienie przeprowadzenie wywiadu, może wstrzymać wypłatę świadczeń. Ten mechanizm jest – słyszymy jeszcze w innym MOPS.
– Nie wiem, czy to się odbije na rodzinach. My i tak mamy je w swojej opiece. Jesteśmy dużym ośrodkiem, mamy pod swoją opieką wiele rodzin. Oczywiście, jeśli ktoś miał asystenta rodziny czy pracownika socjalnego, staraliśmy się razem z nim wydatkować świadczenie w sposób prawidłowy. To się nie zmieni. Jeśli rodzina ma asystenta lub jest pracownik socjalny, nadal ma to być kontrolowane i sprawdzane – mówi z kolei Magdalena Stefańska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wałbrzychu.
Czy przez przekierowanie 500+ kontakt asystenta rodziny, czy pracownika socjalnego może być z taką rodziną utrudniony? – Nie mogę tego powiedzieć. Jeśli ktoś ma asystenta rodziny, to jest to też świadomy wybór rodziny. Czasem wynika to z postanowienia sądu. Bez względu na to, skąd świadczenie jest wypłacane, liczy się jego cel. Rodzina, która z nami współpracuje, nie ma powodów, by powiedzieć, że coś się zmieniło i teraz będzie wydawać te świadczenia niezgodnie z przeznaczeniem – uważa dyr. Stefańska.
W innym MOPS słyszę: – Każdy obywatel może zgłosić nieprawidłowości i do nas, i do ZUS, jeśli będzie miał uzasadnione obawy, że pieniądze są marnotrawione, czy nie są wykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem. Natomiast ZUS ma takie narzędzie, że może wystąpić do MOPS w celu przeprowadzenia wywiadu, który potwierdzi to lub wykluczy. Jest taki mechanizm. Ale to ZUS musiałby wystąpić z prośbą o sprawdzenie okoliczności, które budzą obawy. Może to okazać się trudne.
Rzecznik ZUS tłumaczy
Jak te kwestie wyglądają ze strony ZUS? Jak będzie wyglądała kontrola, czy świadczenie 500+ nie jest w niektórych rodzinach marnotrawione? Rzecznik ZUS przesłał nam obszerne wyjaśnienie.
Tłumaczy, że w przypadku wątpliwości dotyczących "wydatkowania świadczenia wychowawczego niezgodnie z celem lub jego marnotrawienia, w celu weryfikacji tych wątpliwości, Zakład Ubezpieczeń Społecznych zastosuje zasady postępowania uregulowane w ustawie o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci".
"Analogicznie jak miało to miejsce do tej pory, urzędnicy pomocy społecznej mogą powiadomić organ właściwy (wypłacający), czyli aktualnie ZUS, o sytuacji rodziny, w której środki na świadczenie wychowawcze wydatkowane są niezgodnie z celem" – wyjaśnia Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS.
Jeśli ZUS otrzyma informację, że pieniądze są wydatkowane niezgodnie z celem lub marnotrawione ZUS zmieni tryb wypłaty należnego świadczenia. Wówczas będzie ono przekazywane do ośrodka pomocy społecznej albo odpowiednio do centrum usług społecznych. ZUS będzie wtedy przekazywał 500+ na konto tych instytucji, a następnie szef tej instytucji będzie przekazywać świadczenie do odbiorcy – w całości lub w części w formie rzeczowej, lub w formie opłacania usług.
"ZUS w takich sytuacjach poinformuje osobę uprawnioną o wypłacie świadczenia nie na jej rachunek, lecz na rachunek ośrodka pomocy społecznej albo centrum usług społecznych" – czytamy w odpowiedzi.
Pieniądze znów trafią na konto danej rodziny, gdy ZUS otrzyma informację o "ustaniu okoliczności wskazujących na wydatkowanie świadczenia niezgodnie z celem lub jego marnotrawienie".
Brzmi skomplikowanie? Rzecznik ZUS zwraca uwagę, że skala przypadków marnotrawienia w całej Polsce, na tle wypłaty świadczenia wychowawczego dla ok. 6,5 mln dzieci, jest marginalna. "Przykładowo, w 2020 r. gminy wypłacały miesięcznie ok. 1,5 tys. świadczeń wychowawczych w formie rzeczowej lub usługowej" – podaje.
Automatyczny wniosek i weryfikacja
Zapytaliśmy jeszcze o weryfikację różnych sytuacji życiowych. Na przykład w przypadku opieki naprzemiennej, gdy np. jeden z rodziców, wbrew decyzji sądu, nie zajmuje się dzieckiem. ZUS – jak słyszymy – będzie ustalać taki fakt na podstawie orzeczenia sądu, co wynika z art. 5 ust. 2a ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci.
W przypadku natomiast, gdy na to samo dziecko zostaną złożone dwa wnioski o świadczenie wychowawcze od skłóconych rodziców, ZUS prowadzić będzie postępowanie wyjaśniające z rodzicami w celu ustalenia kto sprawuje faktycznie opiekę nad dzieckiem. W razie wątpliwości, ZUS może wystąpić ośrodka pomocy społecznej albo centrum usług społecznych o ustalenie sprawowania faktycznej opieki i wykorzystać ustalenia dokonane przez te instytucje.
Paweł Żebrowski zapewnia jeszcze: "Automatyczne rozpatrywanie wniosków przez ZUS nie oznacza, że nie będą one weryfikowane. ZUS będzie weryfikować dane z wniosków w oparciu o dostępne rejestry i bazy danych, z tym że będzie to weryfikacja automatyczna, a nie ręczne sprawdzanie informacji, jak to miało miejsce w organach gminy. W sytuacjach wątpliwych i wymagających merytorycznej oceny dokumentów, załączanych do wniosków, postępowanie będzie prowadzone przez pracowników ZUS".
Jak to faktycznie będzie wyglądało w praktyce? Dopiero się przekonamy.
Zgodnie z przepisami znowelizowanej ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci, ZUS może zwrócić się do kierownika ośrodka pomocy społecznej albo dyrektora centrum usług społecznych o przeprowadzenie rodzinnego wywiadu środowiskowego, albo wystąpić do ośrodka pomocy społecznej albo do centrum usług społecznych, z wnioskiem o udzielenie informacji o okolicznościach dotyczących wydatkowania świadczenia wychowawczego niezgodnie z celem lub jego marnotrawienia.
Paweł Żebrowski
Rzecznik ZUS
Art. 5 ust. 2a ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci stanowi, że w przypadku gdy dziecko, zgodnie z orzeczeniem sądu, jest pod opieką naprzemienną obydwojga rodziców rozwiedzionych, żyjących w separacji lub żyjących w rozłączeniu sprawowaną w porównywalnych i powtarzających się okresach, kwotę świadczenia wychowawczego ustala się każdemu z rodziców w wysokości połowy kwoty przysługującego za dany miesiąc świadczenia wychowawczego. Tak więc przepis nie dopuszcza możliwości weryfikowania indywidualnej sytuacji rodziny w tym zakresie inaczej niż poprzez wyrok sądu. Reguła ta obowiązywała również organy samorządowe jeszcze przed przejęciem programu Rodzina 500+ przez ZUS.