
“Słowacki wielkim poetą był” – do dzisiaj często powtarzamy to zdanie z Gombrowicza, który opisywał za jego pomocą niezbyt mądry mechanizm uczenia młodzieży o wielkich Polakach. Czy dzisiejsza szkoła opowiadając uczniom o naszych dziejach również bazuje na opisywaniu monumentalnych, kryształowych postaci bohaterów narodowych?
Gdy Józef Piłsudski w dniu przewrotu majowego wychodził rano z domu, powiedział żonie “Nie przejmuj się, o 15.30 wrócę na obiad”. Takie, pozornie nic nie znaczące sceny z życia wielkich ludzi sprawiają, że potrafimy ich lepiej zrozumieć.
– Nauczanie historii najbardziej spersonalizowane jest na poziomie szkoły podstawowej. W podręcznikach dla klas 4-6 wspomina się o konkretnych postaciach, które mają stanowić dla uczniów pozytywne wzorce. Jest więc Mieszko I, Bolesław Chrobry, w niektórych książkach Bolesław Krzywousty, obowiązkowo za to Kazimierz Wielki. Później mamy Jagiełłę i bitwę pod Grunwaldem, a następnie Jana III Sobieskiego, zwycięzcę spod Wiednia – mówi dr Jan Chańko, kierownik Pracowni Dydaktyki Historii Uniwersytetu Łódzkiego.
– Gdy Józef Piłsudski w dniu przewrotu majowego wychodził rano z domu, powiedział żonie “Nie przejmuj się, o 15.30 wrócę na obiad” – opowiada mi Kamil Janicki, historyk, publicysta, tłumacz i autor książki „Pierwsze damy II Rzeczpospolitej”. Dodaje, że właśnie takie, pozornie nic nie znaczące sceny z życia wielkich ludzi sprawiają, że potrafimy ich lepiej zrozumieć.
Starsi do dziś mówią, że nie można niszczyć autorytetów i wywlekać brudów. A młodzi ludzie wręcz dziwią się, kiedy przedstawiam im jakąś postać w zbyt wyidealizowany sposób.
Historyk dr Piotr Majewski mówi, że w ostatnim czasie mówi się o całym nurcie w historiografii, który nazwać można “historią pisaną z punktu widzenia kamerdynera”. – Wielu autorów skupia się właśnie na tym, jak wyglądało życie naszych narodowych bohaterów na co dzień, często eksponując ich sekrety i śmiesznostki. Choć nie jest to dominująca perspektywa, do niedawna w ogóle nie było dla niej miejsca – mówi dr Majewski.
– Odczarowanie służy zrozumieniu – mówi z kolei Stanisław Lenard, nauczyciel historii i wiedzy o społeczeństwie. Ma wrażenie, że za jego czasów kult pomnikowych, kryształowych postaci był zdecydowanie silniejszy. – Starsi do dziś mówią, że nie można niszczyć autorytetów i wywlekać brudów. A młodzi ludzie wręcz dziwią się, kiedy przedstawiam im jakąś postać w zbyt wyidealizowany sposób – dodaje.
Młodzież jest głodna ciekawostek, a nawet pikantnych szczegółów. Jako egzaminator ustnej części historycznych olimpiad widzę, jaki jest ich dobór lektur. Często na 5 przygotowanych książek, 5 to biografie.
Okazuje się, teza o tym, że o wielkich Polakach zaczynamy myśleć jak o celebrytach, znajduje poparcie w tym, co dzieje się na rynku historycznych książek. Tytuły o historycznych sensacjach, skandalach i plotkach to bestsellery. – Jako redaktor “Ciekawostek historycznych” mogę powiedzieć, że zawsze rewelacyjnie sprzedają się artykuły o młodości władców, polityków, znanych ludzi. Na przykład "Trudna młodość Władysława Łokietka", "Co robił Władysław Jagiełło zanim został królem Polski", "Lenin był strasznym maminsynkiem"... Jak widać ludzie lubią o tym czytać. Bardzo – mówi Kamil Janicki.
Czytaj: Zakazana przez zaborców, przez lata zapomniana, dziś wraca na polskie stoły. Oto "fasola niepodległości"
Czyżbyśmy więc w naszym pędzie do odbrązawiania pomników naszych wielkich rodaków poszli zbyt daleko? Czy górę bierze uprawianie historii w wersji pop?