Lider PO Donald Tusk miał w piątek odwiedzić przedsiębiorcę w Sokołach. Jednak tam nie pojechał, gdyż mężczyzna musiał odwołać wizytę. Okazało się, że otrzymywał pogróżki. Jak wyjawił podczas konferencji w Zambrowie Donald Tusk, nie jest to pierwsza taka sytuacja, że ludzie najpierw chcą, aby do nich przyjechał, a potem odwołują taką wizytę, bo się boją.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.
Napisz do mnie:
natalia.kaminska@natemat.pl
– Przedsiębiorca z Sokołów, którego miałem dzisiaj odwiedzić, dostał od pewnych ludzi sygnały, że może mieć poważne problemy związane z moją wizytą. Dlatego mój plan dnia uległ zmianie – przekazał mediom lider PO Donald Tusk. Jak podkreślił, nie jest to pierwszy raz, kiedy tak się stało.
Tusk: przedsiębiorcy odwołują wizyty, gdyż się boją
– Ludzie chcą coś powiedzieć, zapraszają, a kilkanaście godzin później dzwonią, że dostają pogróżki i się boją – mówił.
Szef PO w piątek jest z wizytą w województwie podlaskim. W planach miał wizytę w Sokołach, Zambrowie i Łomży. Przyjazd do tej pierwszej miejscowości został odwołany. Tusk z dziennikarzami spotkał się w hostelu w Zambrowie. Z przedsiębiorcami rozmawiał na temat rosnących cen.
– W tym hostelu w Zambrowie trzeba będzie płacić za gaz o 400 procent więcej. Właściciel nie wie, czy uda mu się utrzymać miejsca pracy – zauważył. Jak podkreślał, rządzący powinni się zastanowić na ochroną mikroprzedsiębiorców. Zwrócił się do premiera, aby tym się zajął.
Tusk apeluje do premiera ws. mikroprzedsiębiorców
– Liczę na przyjęcie poprawek Senatu, w tym tej najważniejszej, by prezes URE mógł ustanawiać limit cen gazu również dla małych i średnich przedsiębiorców – poinformował.
To nie pierwsza taka wizyta Tuska u przedsiębiorcy, który ma problemy ze względu na rosnące ceny.
We wtorek lider PO był w piekarni pana Roberta w Kościanie w Wielkopolsce. Podwyżki, które dotkną firmę pana Roberta, wyliczył wtedy Cezary Tomczyk z PO. – Powiedział bardzo jasno. Mąka 100 proc. w górę. Gaz 300 proc. w górę – podkreślał.
– Nie tylko my zaczynamy dziś dzień po 5 rano. Ludzie w Polsce najczęściej zaczynają rano swoją ciężką robotę. Z Panem Robertem, właścicielem piekarni w Kościanie, odbyliśmy trudną rozmowę o tym, że przy nowych cenach gazu ta robota może niedługo przestać mieć sens – przekonywał z kolei Tusk.
Jak zaznaczał w swoim wystąpieniu były premier, z punktu widzenia rządzących, programy, hasła, to wszystko można "ładnie ubrać w słowa". – Rzeczywistość jest wyjątkowo ponura z punktu widzenia tych, którzy naprawdę tutaj ciężko pracują. Mówimy nie tylko o przedsiębiorcach, ale o ludziach, którzy pracują w tych zakładach – argumentował.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut