Na 44 tys. wniosków o rejestrację suplementów i leków naturalnych, Unia Europejska zaakceptowała od 2008 roku jedynie 241. Zdaniem ekspertów z brukselskiego Instytutu Obrony Zdrowia Naturalnego dzieje się tak dlatego, że Parlament Europejski opiera się na opinii ekspertów powiązanych z przemysłem farmaceutycznym i tym samym "zabezpiecza jego miliardowe zyski".
Unia Europejska swoim rozporządzeniem (1924/2006/WE) ograniczyła swobodny obrót lekami i suplementami naturalnymi. Rozporządzenie nałożyło na producentów obowiązek uzyskania specjalnych pozwoleń z Brukseli. Wydaje je EFSA (European Food Safety Authority) – Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności. Na ich decyzję producenci nie tylko czekają od 3 do 5 lat, ale muszą przedstawić jeszcze wiele kosztownych ekspertyz i badań. Specjaliści oceniają, że to koszt rzędu 430-740 tys. zł na każdy suplement diety.
W ramach protestu przeciwko rozporządzeniu w Brukseli powstał IPSN (Institut pour la Protection de la Santé Naturelle), po polsku IOZN (Instytut Obrony Zdrowia Naturalnego), który działa na rzecz obrony medycyny naturalnej. Ich zdaniem "drakońskie" unijne rozporządzenie jest nie tylko zamachem na prawa pacjentów do alternatywnych sposobów leczenia, ale doprowadzi do zniknięcia setek naturalnych produktów leczniczych, które stosowane są od lat bez żadnych komplikacji. W efekcie pacjenci będą zmuszeni korzystać z niejednokrotnie droższych leków chemicznych. Co więcej, członkowie IPSN uważają, że Bruksela ulega lobbingowi międzynarodowych koncernów farmaceutycznych, którym zależy na "zabezpieczeniu miliardowych zysków przemysłu farmaceutycznego".
Instytut zainicjował w sieci petycję, którą w ciągu jednego miesiąca poparło ponad milion Europejczyków. Teraz, jako organizacja, walczą w Parlamencie Europejskim z "lobby wielkich koncernów farmaceutycznych", które ich zdaniem blokuje pacjentom dostęp do medycyny i leków naturalnych.
O inicjatywie rozmawiamy z Augustinem de Livois, prezydentem IPSN (IOZN).
Dlaczego podjęliście taką akcję?
Augustin de Livois: IPSN został stworzony w obronie zdrowia naturalnego przez grupę obywateli, którzy czuli, że tracą swoje prawa obywatelskie. Wokół nas widzieliśmy ludzi, którym trudno było leczyć się metodami naturalnymi. Widzieliśmy również, jak źle medycyna naturalna była postrzegana.
Co więcej, niektórzy lekarze, którzy byli przekonani o efektywności działania zdrowia naturalnego, napotykali problemy natury administracyjnej. Głęboko wierzymy, że każdy obywatel ma konstytucyjne prawo do wyboru sposobu leczenia. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się działać.
Przyjrzeliśmy się prawu, które lekarze wskazali jako niebezpieczne zarówno dla nich, jak również dla innych ludzi. Napotkaliśmy wiele podmiotów gospodarczych z tego sektora. Były to małe laboratoria, zielarze, filie większych laboratoriów itd. Wszyscy zgodnie twierdzili, że bardzo trudno jest sprzedawać naturalne produkty i byli zgodni co do tego, że prawo unijne zostało utworzone właśnie po to by utrudnić sprzedaż produktów naturalnych. Wytłumaczenie jest jedno: brak pozwoleń. Musieliśmy coś zrobić. Dlatego powstało IPSN (IOZN) i wystosowaliśmy tę petycję. Mówiąc w skrócie, musieliśmy działać na poziomie Unii Europejskiej, ponieważ kluczowe decyzje podejmowane są przez polityków właśnie w Brukseli.
Co rozumiemy pod pojęciem "produkty i leki naturalne"?
To bardzo dobre pytanie. Nawet unijni prawnicy nie są pewni co do definicji. Produkty naturalne to takie, które zostały stworzone bez zbędnej chemii. Pochodzą z roślin, zwierząt i minerałów. Te produkty nazywane są "suplementami diety". Unia Europejska uznaje je za żywność, a to oznacza, że są traktowane przez prawo bardzo restrykcyjne. Można je porównać do leków sprzedawanych na receptę.
Suplementy są stosowane w celu uzupełnienia codziennej diety. Chodzi o to, że mogą być bardzo przydatne, dostarczając organizmowi niezbędne substancje odżywcze, których może zabraknąć w codziennej diecie. Co więcej, wielu lekarzy uważa, na podstawie przeprowadzonych badań, że suplementy mają dobroczynne działanie, i mogą być uzupełnieniem terapii w przypadku chociażby nowotworów. Istnieje ogromna różnica pomiędzy lekarstwami a suplementami diety. Suplementy nie powodują skutków ubocznych i nie są niebezpieczne dla zdrowia, dopóki przestrzega się dawkowania w odpowiednich ilościach. Dobrze poinformowany lekarz może używać suplementów diety w celu leczenia swoich pacjentów. Co więcej, ci lekarze mogą być pewni, że pacjenci nie będą zagrożeni skutkami ubocznymi.
Z państwa informacji wynika, że na 44 tys. wniosków o rejestrację leków naturalnych Unia Europejska od 2008 roku zatwierdziła jedynie niecałe 250. Jakie było uzasadnienie?
UE zatwierdziła tylko 241. Pytanie o uzasadnienie zadajemy administracji i na tę chwilę nie otrzymaliśmy jasnej odpowiedzi. Musi pani zrozumieć, że decyzje podejmowane są przez niewielką grupę ekspertów i nikt nie ma dostępu do jej dokumentacji. Chcielibyśmy się dowiedzieć, co doprowadziło do tak wąskiego ujęcia sprawy. Rozporządzenie z 2006 r. mówi, że wszystkie wnioski dotyczące suplementów diety muszą mieć udowodnione działania.
To EFSA wydaje ekspercką dokumentację. Taka ekspertyza jest nie tylko kosztowna, ale i czasochłonna. Zbadanie 44 tys. wniosków zajęło EFSA 4 lata i ostatecznie zatwierdzone zostało tylko wspomniane 241 wniosków. Pozostałe mogą zostać zatwierdzone w nadchodzących latach, ale kiedy i czy w ogóle zostaną dopuszczone, tego nikt nie wie.
W Parlamencie Europejskim odbyła się debata w tej sprawie. Wydana opinia potwierdziła stanowisko EFSA. Dla nas zastanawiające jest jakimi kryteriami kierowali się członkowie EFSA i dlaczego zatwierdzili tak małą grupę wniosków. Możemy się jedynie domyślać. Albo eksperci mieli w tym prywatny interes, albo wnioski były niewłaściwe.
Może uznali, że suplementy są niebezpieczne.
Te produkty to suplementy diety. Mówimy tu o marchwi, suszonych śliwkach, niemedycznych roślinach itd. Czy naprawdę wierzy pani, że mogą być niebezpieczne?
Może są nieskuteczne?
Większość badań mówi inaczej. Ale spójrzmy na to z innej perspektywy i spróbujmy zrozumieć ich logikę. Jeśli nie są niebezpieczne, dlaczego tak trudno jest uzyskać pozwolenie na ich sprzedaż? Dlaczego nie możemy pozwolić ludziom swobodnie decydować, co jest dla nich dobre, a co nie? Uważamy, że ważne jest, aby osoby, które wytwarzają produkty, były kontrolowane, i aby ich produkty były dobrej jakości. Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem jest to, że niewielka liczba ekspertów, którzy podjęli tę decyzję, jest z nieznanych powodów po prostu wrogo nastawiona do naturalnych produktów.
Dlaczego Bruksela jest tak zdeterminowana, aby ograniczyć liczbę naturalnych produktów?
Dobre pytanie. Widzę trzy główne powody: ideologia niektórych urzędników, silny lobbing przemysłu farmaceutycznego i brak reprezentacji ze strony obywateli. Gdybyśmy jako obywatele byli bardziej obecni w "twierdzy" Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej, łatwiej byłoby nam bronić naszych poglądów i praw. To jest właśnie to, co IPSN usiłuje zrobić.
Uważa pan, że Unia Europejska działa w interesie firm farmaceutycznych?
Tak i nie. Zarówno fakty, jak i prawo pokazują, że tak. Ale urzędnicy czasami potrzebują leczenia, jak każdy inny. Pochodzą z różnych tradycji medycznych w Europie i stąd niektórzy są często bardziej otwarci na ten temat, niż pozornie mogłoby się wydawać. Dyskusje, jakie z nimi przeprowadziliśmy przekonały nas, że możemy współpracować z europejską administracją. Wierzę, że urzędnicy Komisji Europejskiej i posłowie Parlamentu Europejskiego stawaliby częściej po naszej stronie, po stronie ludzi, jeśli byliby lepiej poinformowani.
Problemem jest to, że tak naprawdę firmy farmaceutyczne są bardzo dobrze reprezentowane zarówno w Brukseli, jak i w każdym kraju europejskim. Lobbują wszystkich i wszędzie. Ponadto specjaliści z tak zwanych agencji niezależnych mają silne związki z tymi spółkami. Musimy wspierać przejrzystość na wszystkich poziomach. Musimy wiedzieć: kim są ci eksperci, za co każdy z nich odpowiada osobiście, o czym decyduje i co otrzymują od branży. To rozwiązanie pozwoliłoby takim organizacjom jak nasza sprawdzać zachowanie tych ekspertów. Byłby to doskonały sposób, by zachęcać obywateli do swobody. Bardzo tego potrzebujemy.
Czy jakieś znane instytucje i nazwiska wspierają wasze przedsięwzięcie?
Jeszcze nie. W przyszłości możemy współpracować z Greenpeace lub Avaaz.
Gdyby George Soros był zainteresowany, chętnie nawiążemy z nim współpracę.
Jakie są szanse na sukces akcji?
Trudno powiedzieć. Debaty o problemie rejestracji leków naturalnych, które się odbywały przez pewien czas, zmęczyły posłów. Oni nie rozumieją całej złożoności problemu. To sprawia, że trudno jest im zająć się tym tematem na nowo. Dlatego chcemy pracować nad kwestią przejrzystości. Moim zdaniem jest to najbardziej prawdopodobny cel do osiągnięcia. Powinniśmy zapytać ekspertów o uzasadnienie swoich opinii i powinniśmy wysłuchać, co każdy z nich ma do powiedzenia. Tak długo, jak Parlament Europejski opiera się na opiniach ekspertów, którzy mają wyraźne powiązania z przemysłem farmaceutycznym, nie możemy oczekiwać żadnej sprawiedliwej decyzji z EFSA lub EMA.