Jarosław Gowin stwierdził, że rządzący rozważali wyprowadzenie wojsk na ulicę, gdy odbywały się protesty w obronie praw kobiet.
Jarosław Gowin stwierdził, że rządzący rozważali wyprowadzenie wojsk na ulicę, gdy odbywały się protesty w obronie praw kobiet. Fot. Rafał Oleksiewicz / Reporter

W kierownictwie PiS rozważano wyprowadzenie wojsk na ulicę, gdy odbywały się protesty w obronie praw kobiet – taka informacja wypłynęła z jednej z domniemanych korespondencji, którą ujawniono w ramach tzw. afery e-mailowej. Jarosław Gowin w najnowszym wywiadzie potwierdził te doniesienia, tym samym wskazując, że wybrane wiadomości, które wyciekają ze skrzynki Michała Dworczyka, najpewniej są prawdziwe.

REKLAMA
  • W pierwszym wywiadzie po chorobie były wicepremier Jarosław Gowin stwierdził, że rządzący rozważali wyprowadzenie wojsk na ulicę, gdy odbywały się protesty w obronie praw kobiet
  • – Na szczęście zapobiegliśmy temu wraz z premierem Morawieckim i ministrem Dworczykiem. O ile mi wiadomo, przeciw był też premier Piotr Gliński – komentował lider Porozumienia

  • W związku z aferą wokół włamania do skrzynki mailowej szefa KPRM Michała Dworczyka opinia publiczna dowiedziała się, że jesienią 2020 roku rząd Zjednoczonej Prawicy miał rozważać użycie wojska przeciw uczestnikom protestów w obronie praw kobiet.
    Przypomnijmy, że ogólnopolskie manifestacje były wówczas bezpośrednią reakcją na wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.
    "Mateusz, Panowie, przesyłam kilka uwag po naszej dzisiejszej rozmowie. Użycie wojska w aktualnej sytuacji rodzi liczne ryzyka prowokacji, oskarżeń, ogromnych strat wizerunkowych dla rządu i wojska oraz budzi skrajnie negatywne skojarzenia" – miał napisać szef KPRM do premiera Mateusza Morawieckiego oraz rzecznika rządu Piotra Müllera 27 października 2020 roku.
    Do tych bulwersujących informacji odniósł się w najnowszym wywiadzie Jarosław Gowin. Reporterka "Faktów" TVN zapytała lidera Porozumienia o to, czego dziś może obawiać się Jarosław Kaczyński.
    – Utraty władzy. A właściwie tego, co jego zdaniem nastąpi potem. Czyli czasu rozliczeń, komisji śledczych, dochodzeń prokuratorskich. Dlatego jest tak zdeterminowany, żeby utrzymać władzę za wszelką cenę – wskazał Gowin.
    Dziennikarka dopytała więc, czy polityk był świadkiem sytuacji, gdzie ta determinacja prezesa PiS była widoczna.
    – Podam jeden przykład. Z maili Michała Dworczyka wiadomo, że gdy po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji pojawiły się masowe demonstracje, w kierownictwie PiS rozważano wyprowadzenie na ulice wojska. Potwierdzam, że tak było. Na szczęście zapobiegliśmy temu wraz z premierem Morawieckim i wspomnianym ministrem Dworczykiem. O ile mi wiadomo, przeciw był też premier Piotr Gliński – odpowiedział Gowin.

    Dodajmy, że podczas rozmowy z Arletą Zalewską lider Porozumienia po raz pierwszy opowiedział w mediach o swoim pobycie w szpitalu, a także o chorobie, z którą się zmagał.
    Polityk zapewnił, że po dwóch miesiącach nieobecności w polityce, z których jeden spędził w szpitalu, czuje się już dobrze. – Miałem depresję, będącą efektem wielu miesięcy bezsenności. Z kolei brak snu był skutkiem ubocznym przechorowania COVID-19. Na to nałożyło się przepracowanie i brutalny atak PiS – wyznał lider Porozumienia.
    Czytaj także:

    Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut