Andrzej Seremet, prokurator generalny
Andrzej Seremet, prokurator generalny fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Premier szuka sposobu na pozbycie się Andrzeja Seremeta? Tak twierdzą ważni politycy PO i prokuratorzy. Okazja miała nadarzyć się po aferze Amber Gold. Sprawę zablokowała publikacja o trotylu na wraku Tupolewa. "Po tej historii nikt nie uwierzyłby, że wniosek o dymisję nie ma związku ze Smoleńskiem" – mówi jeden z polityków. Inny ocenia, że byłaby to dla PO "wizerunkowa katastrofa".

REKLAMA
Prokourator generalny musi składać premierowi coroczne sprawozdanie z działań. Premier może to sprawozdanie przyjąć, ale nie musi. Jeśli zostanie ono odrzucone, szef rządu może wystąpić do Sejmu o odwołanie urzędnika. To jeden z niewielu sposobów, w jaki szef gabinetu może wpłynąć na obsadzanie tego stanowiska. Prokurator generalny w teorii bowiem ma być niezależny od decyzji rządu: może go odwołać tylko dwie trzecie składu Sejmu, a jego kadencja trwa sześć lat.
Dlaczego Donald Tusk jeszcze nie przyjął tak istotnego dla urzędu sprawozdania? Zdaniem cytowanego przez "Rzeczpospolitą" posła PiS, to forma nacisku na Andrzeja Seremeta, przez którą prokurator zachowuje się ostatnio bardzo asekuracyjnie.
Na łamach "Gazety Wyborczej" brak decyzji tłumaczył rzecznik rządu Paweł Graś. Według niego premier nie przyjmuje sprawozdania, bo przed ostateczną decyzją chciałby zapoznać się z jego raportem o przestępczości gospodarczej. "Dopiero wtedy podejmie decyzję" – powiedział Graś. Dziennikarze przypominają jednak, że choć ustawa o prokuraturze nie precyzuje terminu, w którym sprawozdanie musi zostać rozpatrzone, to nie ma też słowa, o tym, że należy to uzależniać od jakichkolwiek dodatkowych dokumentów.
Zdaniem jednego z prokuratorów, z którym rozmawiała "Gazeta Wyborcza", premier po prostu szuka sposobu na "pozbycie się szefa". Dlaczego? Jedno "ze źródeł w rządzie": "Była decyzja o wszczęciu procedury odwołania Seremeta. Nieudolność w sprawie Amber Gold była mocnym argumentem, ale pojawił się trotyl. […] Po tej historii nikt nie uwierzyłby, że wniosek o dymisję nie ma związku ze Smoleńskiem".
Na łamach "Rzeczpospolitej" ważny polityk PO ocenia, że to byłoby z kolei dla Platformy wizerunkową katastrofą.