– Ja już wszystko, co chciałam, w życiu osiągnęłam. Mam dom, samochód, bardzo udaną rodzinę, syna, który prowadzi mi firmę. Wszystko mam, moje życie jest fantastyczne. Naprawdę już nic nie muszę – mówi o sobie w rozmowie z naTemat Małgorzata Jacyna-Witt, radna PiS ze Szczecina. Jej ostre wypowiedzi z Twittera zna już chyba cała Polska. Ostatnie, o WOŚP, też wywołały burzę. Kim jest lokalna polityk, która tak bulwersuje ludzi?
– Słów mi brak na jej działania. Nie mieści mi się w głowie, co nią kieruje, gdy pisze te swoje wpisy. Nie potrafię sobie tego ułożyć w głowie, nie umiem tego racjonalnie ocenić – reaguje jeden z polityków ze Szczecina.
O Małgorzacie Jacynie-Witt mówi: – Cyniczna, wulgarna, bezczelna, dąży do władzy. Nie spotkałem nikogo, kto miałby o niej dobrą opinię, nawet z towarzystwa pozapolitycznego.
Od kolejnych rozmówców w Szczecinie słyszę komentarze w podobnym duchu. Niektórzy w ogóle nie chcą rozmawiać o radnej.
Jacyna-Witt: Mam skórę nosorożca
Małgorzata Jacyna-Witt mówi w rozmowie z naTemat, że takie opinie jej nie ruszają. Cytuję kilka, które najczęściej się powtarzają.
– W ogóle mnie to nie wzrusza. Jestem 22 lata w polityce. Mam absolutnie skórę nosorożca. Gdybym miała się tym przejmować, to dawno powinnam zrezygnować. Zawsze mówię, że jak ktoś nie potrafi mieć twardej skóry w polityce, to niech idzie lepić pierogi. To bardzo dobre zajęcie, i dla kobiet, i dla mężczyzn. Uspokaja, pozwala odreagować – reaguje.
A coś w ogóle emocjonalnie ją rusza? – Zawsze się śmieję, że chyba nigdy nie miałam genu strachu. To też nie jest dobrze. Człowiek powinien mieć jakąś bojaźń. Ja, niestety, praktycznie jej nie mam. Stąd moje zdecydowane zachowania i opinie, które potrafię wyartykułować – odpowiada.
Małgorzata Jacyna-Witt ma 65 lat. Jest szefową klubu PiS w zachodniopomorskim sejmiku i nie raz, gdy napisała coś dosadnie w mediach społecznościowych, głośno było o niej na całą Polskę. Znana jest z ostrego języka. Nie raz miała sprawy w sądzie.
– Na pewno jest znana ze swoich kontrowersyjnych wypowiedzi. Gdybym miał wskazać moje pierwsze skojarzenie z jej nazwiskiem to jest nim hejt. Ale jestem osobą, która miała to szczęście, że została zablokowana na Facebooku przez panią Jacynę-Witt za to, że udostępniłem jej przeprosiny, do których została zobowiązana wyrokiem sądu. Dlatego znam jej działalność tylko z tego, co trafia do mediów lokalnych lub ogólnopolskich, a przeważnie jest to związane z hejtem. Wielokrotnie przegrywała w sądzie – mówi radny Łukasz Kadłubowski.
Jacyna-Witt o WOŚP
Jacyna-Witt ma na koncie wiele tweetów, w których nie przebiera w słowach.
Na przykład: "Zrobiliśmy w Polsce bardzo dużo. Srał kot tę stępkę". – Zawsze używam soczystego języka, nie zamierzam od tego odstąpić. Mam dwie firmy budowlane, jestem przedsiębiorcą budowlanym i taki język jest u nas na porządku dziennym – tak tamtą wypowiedź tłumaczyła w ubiegłym roku w rozmowie z naTemat.
Teraz wywoła burzę serią wpisów o Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy.
– Żałowałem, że ten wpis nie pojawił się przed WOŚP. Bo każdy atak na Orkiestrę ze strony PiS, wśród większości społeczeństwa jest odbierany tak, że tylko nas mobilizuje, żebyśmy wpłacali dodatkowe pieniądze i w ten sposób sprzeciwiali się głupotom wygadywanym na temat fundacji – komentuje przewrotnie Łukasz Kadłubowski.
Przypomnijmy, według radnej Polacy na tyle wzbogacili się dzięki Zjednoczonej Prawicy, że teraz mogą "rozdawać pieniądze na lewo i prawo" i stąd rekord WOŚP. Jej analiza była jednak znacznie dłuższa.
Internauci ostro ocenili jej wpisy, ale ona wie swoje. Mocno krytykuje i WOŚP, i Jerzego Owsiaka, choć jak sama przyznaje, kiedyś wspierała Orkiestrę.
– Zbierałam na WOŚP, jak najbardziej. Wspierałam akcję pieniędzmi wrzucanymi do puszek, licytowałam. Natomiast po latach obserwacji takich działań Polaków, stwierdziłam, że jest to demoralizujące. Sam Jerzy Owsiak jest osobą bardzo mocno dzielącą społeczeństwo, poprzez swoje zachowania, wypowiedzi – mówi w rozmowie z naTemat.
Co według niej jest złego w WOŚP? – Fatalne jest to, że raz w roku wrzuca się pieniądze do puszki i potem jest się zwolnionym z pomagania. To jest najgorsze socjologicznie i społecznie, co może być. To jednorazowe działanie nie może nas "wyświęcić”. Ci, co cieszą się, że wrzucili 5 zł stają się "świętymi”, bo zrobią to raz w roku – uważa.
Twierdzi, że od lat tłumaczyła m.in. lokalnym politykom, że jednorazowy datek nie jest filantropią, ani działaniem charytatywnym. Tak tłumaczy swój przekaz:
– Uważam też, że wykupywanie kolacji z panem marszałkiem, posłem, czy kimkolwiek, jest korupcjogenne. Podczas spotkania osoba kupująca może przekazać różnego rodzaju prośby. Pojawia się uzależnienie drugiej osoby wdzięcznością za to, że ktoś nam pomógł, bo ktoś wykupił to, co zaoferowaliśmy. To żałosne. Nie tak rozumiem działania charytatywne i filantropię – dodaje.
Twierdzi nawet, żeby "nie demonizować" wkładu Owsiaka i jego sprzętu, "bo gdyby nie kupił go Owsiak, to sprzęt byłby kupiony z pieniędzy publicznych".
O burzy, którą wywołała swoimi wpisami mówi: – Nie pierwszy i myślę, że nie ostatni raz. Lubię dosadne wpisy. One pobudzają emocje. Jako politycy często musimy ograniczyć się do tego typu krótkich wpisów, które jasno oddają nasz przekaz.
Oto kilka z ostatniego dnia:
Jacyna-Witt z Unii Wolności do PiS
Opozycja nie od dziś nie zostawia na niej suchej nitki. Niektórzy w rozmowach przypominają, że Jacyna-Witt kiedyś była w Unii Wolności i nie była tak kontrowersyjna, jak dziś. Wspominają, że walczyła o kobiety.
A potem o Strajku Kobiet pisała na TT: "Wstrętne stare baby od lajkowania strajków z błyskawicami. Tak samo brzydkie. Bezrefleksyjne, bezmyślne, wulgarne, aroganckie, chamskie".
Radna wspomina w rozmowie z nami, że była w UW. – Zawsze wspierałam kobiety. Ale wszystko zależy kto i w imię czego wychodzi na ulice. Bo jeżeli jest to garstka awanturnic, to takie działania powodują, reakcję odwrotną, ośmieszającą problemy – tak odnosi się teraz do Strajku Kobiet.
Senator PO Magdalena Kochan była z nią w Unii Wolności. – Nasze drogi rozeszły się w momencie, kiedy ja w 2001 roku przeszłam z Donaldem Tuskiem do PO. Małgosia została w UW, nawet uważała, że popełniam życiowy błąd, przechodząc do nowej partii. Nasze drogi się rozeszły, ale nigdy nie były nieprzychylne – wspomina w rozmowie z naTemat senator Kochan.
Sprawa senatora Gawłowskiego
Magdalena Kochan zaznacza, że nie chce wyjść na purystkę językową. – Język potoczny ma swoje prawa. Ale mają też swoje granice wypowiedzi ad personam, publiczne, czy niepubliczne. Jeżeli ktoś pisze do pana Stanisława Gawłowskiego: "Przepraszam, sąd kazał", to jestem pewna, że te przeprosiny nie są prawdziwe – zwraca uwagę.
Z senatorem Gawłowskim radna sejmiku przegrała proces o naruszenie dóbr osobistych za wpis na Twitterze z 13 grudnia 2018 roku, w którym polityka opozycji porównała do złodziei, morderców, gwałcicieli.
Zgodnie w wyrokiem sądu miała publiczne przeprosić go w mediach społecznościowych, zapłacić 7,5 tys. zł na rzecz hospicjum w Koszalinie oraz 4,6 tys. zł na rzecz Gawłowskiego. Lokalne media żyły tą sprawą w styczniu tego roku. A zainteresowani tak odnosili się do siebie na Twitterze.
Czy zawsze taka była? Magdalena Kochan nie pamięta, żeby aż tak.
– Ale była odważną osobą. Razem walczyłyśmy o prawa i miejsce kobiet w polityce jeszcze w UW. Obie byłyśmy w tym dość przekonujące i skuteczne. Potem nie rozumiałam jej zwrotu w stronę tak prostackich wypowiedzi, w których odnosiła się z tupetem, pogardą dla innych. Tego nie rozumiem i nie akceptuję. Kuluarowa opinia o niej jest taka, że nie przebiera w słowach, że – jak czasem słyszę – zachowuje się jak w maglu. Ten język graniczy z mową nienawiści, jeśli już nią nie jest jest. Na pewno krzywdzi innych. Ten język jest nie do zaakceptowania – uważa polityk PO.
Startowała do Senatu i na prezydenta miasta
Chyba wszyscy w Szczecinie wiedzą, że gra w golfa. Niemal każdy, z kim nie rozmawiam, o tym wspomina. – To sport, który mnie mocno wciągnął 20 lat temu. Gram razem z mężem – przyznaje.
W lokalnej polityce jest od lat. Była radną miejską w Szczecinie, teraz jest w sejmiku zachodniopomorskim. W 2014 r. startowała w wyborach na prezydenta Szczecina, ale przegrała w II turze z Piotrem Krzystkiem.
– Weszłam do II tury w wyborach prezydenckich i uważam, że to był niesamowity sukces. Uważam, że habilitację można zrobić na ten temat. Nie miałam żadnego zaplecza, ani politycznego, ani partyjnego, ani finansowego – wspomina w rozmowie z naTemat.
"Przez wiele lat podkreślała swoją niezależność. Z własnych komitetów startowała w wyborach na prezydenta Szczecina. Teraz przyjęła legitymację Prawa i Sprawiedliwości. (...) Trudno to uznać za zaskoczenie. Radna od dawna sympatyzuje z PiS i jawnie popiera tzw. dobrą zmianę – pisała o niej szczecińska "Wyborcza" w 2019 roku.
W artykułach z 2010 roku cytowane są jej słowa skierowane do obecnego europosła Joachima Brudzińskiego: "Wiesz, dlaczego PO w naszym województwie ma tak duże poparcie? Bo PiS jest takie słabe. A słabe jest, gdyż tobie nie zależy na jego wzmocnieniu, a nawet wręcz przeciwnie".
W 2019 roku ubiegała się o mandat w Parlamencie Europejskim, w ostatnich wyborach parlamentarnych próbowała też dostać się do Senatu. Zdobyła ponad 34 proc. głosów poparcia, przegrała z Tomaszem Grodzkim, który dziś jest Marszałkiem Senatu.
Czy planuje jeszcze startować do Sejmu? – Nie wiem. Wszystko zależy od tego, jakie decyzje zapadną w PiS. To absolutnie zależy od grupy – odpowiada.
Do niedawna była przewodniczącą rady nadzorczej spółki Stocznia Szczecińska "Wulkan" – w tym czasie stała się znanym obrońcą słynnej, szczecińskiej, stępki.
We wrześniu poinformowała o rezygnacji, a media donosiły o jej awansie. Jacyna-Witt została wtedy przewodniczącą rady nadzorczej Funduszu Rozwoju Spółek S.A. w Warszawie. Media sporo pisały też o karierze jej męża.
Czy walczy o władzę?
Od wielu osób słyszę, że ich zdaniem Jacyna-Witt ma silną pozycję w PiS.
– To wynika z faktu, że niewiele kobiet chce się angażować w politykę. To nie jest tak, że są słabsze, czy są utrącane przez mężczyzn. Po prostu chyba polityki nie lubią, a ja kocham. W związku z tym moja pozycja jest silna – twierdzi radna.
Wśród opozycji słychać opinie, że walczy o władzę i na tym jej zależy. – Drugiej tak cynicznej osoby, bez względu na opcję polityczną, nie widziałam. Wszystko zrobi, żeby być przy władzy – mówi jeden z rozmówców.
– W wieku 65 lat? Ja już wszystko, co chciałam w życiu osiągnęłam. Mam dom, samochód, bardzo udaną rodzinę, syna, który prowadzi mi firmę. Wszystko mam, moje życie jest fantastyczne. Naprawdę już nic nie muszę. Proszę sprawdzić moje oświadczenie majątkowe, jestem osobą dosyć majętną, jeszcze zanim zaczęłam funkcjonować w polityce. Miałam nieruchomości, dobre zarobki w ramach własnej firmy. Naprawdę nie potrzebuję więcej niż mam – reaguje radna PiS.
Jak twierdzi, polityką zajmuje się z powodu "odpowiedzialności społecznej" i "wdzięczności do społeczeństwa", dzięki któremu jest jej dobrze. – Zawsze było mi dobrze w życiu. I ja im to oddaję teraz. Swoją wiedzę, doświadczenie, obserwacje. Stać mnie na to. Po prostu zwyczajnie mnie na to stać. Proszę mi wierzyć, niewielu ludzi na to stać – mówi bez ceregieli.
Próbowałam przekonać polityków samorządowych do całorocznej działalności charytatywnej. Nie z pieniędzy publicznych, ale prywatnych. Czyli, żeby np. co miesiąc zamieszczać w mediach społecznościowych dowód wpłaty np. 50 zł na lokalną organizacji jako wzór do naśladowania. Natomiast politycy lokalni wychodzą z założenia, że jak raz w roku się zaangażują w WOŚP i pokażą to ludziom, to zdobędą sobie poklask, ale nie będą też uczyli ludzi naturalnego pomagania przez cały rok.
Magdalena Kochan
senator PO
Nigdy nie było tak, że miałyśmy ze sobą sprzeczki, nieporozumienia, że odnosiłyśmy się do siebie wrogo. Nigdy tak nie było. Nawet podczas starć w audycjach radiowych, gdy występowała już jako przedstawicielka PiS. Ale nie umiałam i nie umiem zaakceptować jej bezpardonowego, mało grzecznego, bez dobrego smaku, sposobu odnoszenia się do moich kolegów, osób z innych ugrupowań niż jej. To mnie raziło. Język, którym się posługuje, jest moim zdaniem niewłaściwy w polityce.