Są wegetarianami i, jakkolwiek to brzmi, wiedzą, z czym to się je. Jak uzupełniać niedobory pewnych substancji. Po odstawieniu mięsa nie stracili formy. W swoich książkach kucharskich polecają batony czekoladowe z soją. To w USA. A w Polsce? Wegetarian w sporcie praktycznie nie ma. Jest jeszcze jeden problem. Wiedza o diecie jest na poziomie zerowym.
Gdy był dzieckiem, na jego rodzinnym stole lądowało mięso, do tego ziemniaki. Dziś Scott Jurek jest najwybitniejszym ultramaratończykiem na świecie. Niedawno po polsku ukazała się jego książka, zatytułowana "Jedz i biegaj". Już sam jej tytuł dobitnie pokazuje, że trening nie jest najważniejszy. Równie istotne jest właściwe odżywianie i dobrze dobrana dieta.
Mars? Lepszy jest baton czekoladowy z soją
Jurek jest weganinem. To krok dalej od wegetarianizmu - nie tylko nie spożywa się mięsa, ale też żadnej żywności pochodzenia zwierzęcego, na przykład nabiału. Zresztą weganizm to nie tylko odżywianie się. Weganizm jest też stylem życia, manifestacją. Jurek w swojej książce zamieszcza szereg autorskich przepisów. Jakby chciał powiedzieć: "Jedz tak, jak ja. Żyj tak, jak ja. Będziesz biegał tak jak ja".
Wywiad z Jurkiem dla magazynu "Vege":
Przykład? Są sportowcy, którzy sięgają dziś po Marsa czy Snickersa. Na trasach długich biegów podawane są specjalne batony energetyczne. Jurek ja inaczej. Proponuje nam batony czekoladowe z soją. Nie dość, że można samemu przyrządzić, to jeszcze świetnie smakują.
Wiedza, świadomość - to jest kluczowe. Sportowiec, który postanawia przejść na wegetarianizm, musi zdać sobie sprawę z tego, czego mu będzie teraz brakować. I jak taki niedobór można nadrobić. Brendan Brazier, triathlonista, w 1990 roku został wegetarianinem. O problemach, jakie wtedy napotkał, tak opowiada w wywiadzie dla Organic Athlete: "Przykładowo, gdy wcześniej jadłem na obiad kotleta z ziemniakami, jako wegetarianin jadłem już tylko ziemniaki. Spaghetti z sosem mięsnym stało się samym makaronem, a hamburger przemienił się w bułkę z ketchupem". Efekty były fatalne. Zaliczył totalny zjazd formy.
Nic nie wiedzą o diecie
Zastanawiam się, jak zjawisko wegetarianizmu w sporcie wygląda w Polsce. Próbuję znaleźć jakiegoś znanego sportowca, który nie je mięsa. Wpisuję różne kombinacje w Google'a, bez powodzenia. Czyżby takich osób nie było? I z czego to może wynikać? Brak odpowiedniej wiedzy czy może raczej z faktu, że moda ta do nas jeszcze nie dotarła?
Marcin Mirocha, wegetarianin
w rozmowie z veganworkout.org.pl:
Chcę zaznaczyć, że uprawiałem/uprawiam dużo sportów a utrzymując odpowiednie proporcje w diecie wegetariańskiej nie odnotowałem spadków formy, problemów zdrowotnych ani kontuzji. Więc jeżeli coś się robi z głową, to można włożyć między bajki wszystkie te opinie, że nóżka boli, bo wegetarianizm, masz gorączkę, bo wegetarianizm. Wg mnie kwestia diety wzbudza dzisiaj w ludziach za dużo dyskusji, a nie ma tak naprawdę czym się emocjonować. Moi znajomi z przypadku dowiadują się że nie jem mięsa, są tym faktem pozytywnie zaskoczeni. Bo o tym jeszcze nie wspomniałem; swój pierwszy półmaraton przebiegłem rok temu przełamując dwie godziny, po miesiącu wystartowałem w krakowskim maratonie. Stwierdziłem, że asfalt to nie moja bajka. Po kolejnym miesiącu spróbowałem swoich sił w biegu górskim na 6 km. Po nim Bieg Rzeźnika 80 km w Bieszczadach. Wszystko to w przeciągu 3 miesięcy.
- Na pewno jedno i drugie. Pracuję z wieloma sportowcami na terenie kraju i z bólem muszę panu przyznać, że ich wiedza o diecie jest na poziomie zerowym - mówi dietetyk sportowy, Justyna Mizera. Chwilę później dodaje: - Gdy naszemu sportowcowi coś się nie uda na ważnej imprezie, najczęściej szuka przyczyny w niewłaściwym treningu. Nie myśli o diecie. Nie rozumie prawdziwości stwierdzenia "jesteś tym, co jesz".
W Stanach jest zgoła inaczej. Wspomniany Brazier szybko zrozumiał swój błąd i po pewnym czasie stwierdzał już za Jurkiem, że dieta wegańska, stosowana w odpowiedni sposób, ma niesamowitą moc. Węglowodany czerpie z owoców, warzyw i zbóż, białko - z konopii i orzechów, tłuszcze z kolei - z oleju z konopii i z awokado. W 2004 roku wydał nawet swoją książkę kucharską. Znajdziecie w niej przepis na pikantną pizzę z czerwoną soczewicą. Albo na regeneracyjny shake bananowo-miętowo-czekoladowy.
Tim Bradley, weganin, pokonuje słynnego Manny'ego Pacquiao:
Po soi się niewieścieje
Mizera radzi podchodzić do zagadnienia ostrożnie. Owszem, może się nawet zdarzyć, że sportowiec po odstawieniu mięsa od razu notuje lepsze wyniki. Zależy to od dyscypliny, którą uprawia, i od tego, jak bardzo złe było jego dotychczasowe żywienie. Już sam fakt spożywania dużej ilości owoców i warzyw prowadzi do odkwaszenia organizmu, a to z kolei może zwiększyć wydolność nawet o kilkanaście procent.
Fragment artykułu dietetyczki Jagody Podkowskiej,
w serwisie aktywni.pl:
W prowadzonych badaniach, w których sportowców obu płci różnych dyscyplin dzielono na dwie grupy – grupę stosującą dietę wegetariańską oraz dietę tradycyjną, nie obserwowano żadnych istotnych różnic w wydolności, kondycji, masie mięśniowej, czy pojemności tlenowej lub stężeniu glikogenu mięśniowego.
Dobrze rozplanowana i przemyślana dieta wegetariańska nie obniża potencjału sportowego.
Dieta wegetariańska może stanowić duży problem w momencie, kiedy będzie polegała tylko na eliminacji z diety mięsa czy ryb oraz innych produktów pochodzenia zwierzęcego. Należy pamiętać o tym, że aby dostarczyć odpowiednią ilość niezbędnych naszemu organizmowi składników pokarmowych należy te produkty zastąpić, a nie tylko wyeliminować. Dieta wegetariańska musi być urozmaicona, czego często nie jesteśmy w stanie zrealizować – takie postępowanie może prowadzić do groźnych niedoborów.
Ale jest też druga strona medalu, o której tak opowiada moja rozmówczyni: - Niestety, ale białko roślinne nie jest pełnowartościowe. Często słyszę w tym miejscu, że ok, dobrze, ale jest przecież soja. Tylko że z soją jest problem. Zawiera zamienniki hormonów, co u mężczyzny powoduje obniżenie poziomu testosteronu i może prowadzić do lekkiego zniewieścienia. Inni powiedzą, że przecież niedobór witamin i minerałów można ratować przeróżnymi suplementami. Owszem, można, ale nie tylko na tym powinno polegać właściwe bilansowanie diety.
Mają suplementy, więc po co im dieta
Właśnie, suplementy. Przeglądam w internecie listę zagranicznych sportowców - wegetarian. Zaskakująco dużo jest na niej strongmanów, kulturystów, przedstawicieli sportów walki. Wegetarianinem jest najsilniejszy Niemiec Patrik Baboumian. - To nie jest takie zaskakujące. Kulturyści nie funkcjonują bez suplementów. Wydają na nie majątek i mają potem ze sobą z 15 różnych puszek, a w nich białka, aminokwasy. Dieta sensu stricte nie jest im w zasadzie potrzebna - tłumaczy Mizera. Potem dodaje, że sama zajmowała się zawodnikiem ze sportów siłowych, który od dziecka był wegetarianinem. Doszedł do wysokiego poziomu bez zbilansowania diety. Wystarczyły mu suplementy. Czyżby to był Kamil Bazelak, którego można znaleźć w serwisie YouTube, jak mówi o swoim wegetarianizmie? Mizera: - Nie mogę zdradzić nazwiska.
Kamil Bazelak o swoim wegetarianizmie:
Wegetarianizm to sprawa skomplikowana. To nie jest tak, że powiesz: "Jem teraz fasolę i pieczywo razowe" i z miejsca osiągasz efekt. A już szczególnie w sporcie. Wyobraźmy sobie dwóch zawodników. Pierwszy potrzebuje dziennie 3000 kilokalorii. Drugi - powiedzmy - 5000. Dla tego drugiego spożywanie witamin z grupy B, zieleniny i ryżu do obiadu może być niewystarczające. Możliwe, że dużo dłużej po wysiłku będzie się regenerował. Choć niekoniecznie od razu. Badania pokazują, że jeszcze po miesiącu, dwóch organizm może czerpać ze swoich rezerw i niwelować nimi niedobory. Ale już po pół roku to wszystko może się odbić. Chociażby poprzez niewłaściwy poziom hemoglobiny we krwi.
Mylicie się, daję radę bez mięsa
Na facebookowym profilu serwisu VeganWorkout.PL możemy znaleźć plakaty znanych sportowców - wegetarian. A na nich oświadczenia. Jake Shields jest jednym z bardziej utytułowanych zawodników MMA. Na zdjęciu ma pewny siebie wzrok, obok są słowa: "Przez całe moje życie ludzie próbowali mnie przekonać do jedzenia mięsa, mówiąc, że nie będę mógł zostać zawodowym sportowcem tej klasy. Uwielbiam udowadniać im, że się mylą. Nie prawię nikomu kazań o niejedzeniu mięsa, chcę tylko pokazać ludziom, że jest alternatywa. Jeśli jesteś sportowcem i nie chcesz jeść mięsa, to wcale nie musisz tego robić".
Spożywajcie codziennie napakowane wartościami odżywczymi napoje przygotowane w blenderze. Ja swoje robię z owoców (zazwyczaj banany i gruszki), pestek dyni (żelazo), oleju z konopii (cenne kwasy tłuszczowe), Maca (sterole), chlorella (witamina B12) i proteiny z konopii, a wszystko to zmiksowane z wodą.
Wszem i wobec cytowane są badania, z których wychodzi, że wyniki spożywających mięso sportowców wcale nie są lepsze od rezultatów, uzyskiwanych przez wegetarian. Stwierdzenie, że wystarczy w umiejętny sposób zlikwidować niedobór pełnowartościowych substancji nie musi być jest jednak prawdą. Mizera twierdzi, że znaczenie ma jeszcze jeden element. - Mniej więcej 40 proc. ludzi ma grupę krwi 0. Okazuje się, że w jej przypadku spożywanie produktów bogatych w białka roślinne może prowadzić do problemów żołądkowych i innych podobnych. Dlatego jak słyszę te wszystkie historie szczęśliwych sportowców, to mogę założyć, że ich grupa jest inna - przekonuje.
Na koniec pytam ją, czy (i kiedy) moda na sportowy wegetarianizm może dotrzeć do Polski. I słyszę: - Musi jeszcze minąć kilka lat, by przyszła chociażby świadomość. Nie tylko ta sportowców, ale też dietetyków, bo przecież to oni najczęściej ustalają, jak zawodnik ma się odżywiać. A ci ludzie generalnie nie są otwarci na to, co nowe. Korzystają ze starych szablonów, które w wielu miejscach odchodzą już do lamusa.