
taka tragedia... jak się czyta to tak naprawdę człowiek uświadamia sobie co się stało, ile osób to dotyka. jestem kilkanaście lat ratownikiem GOPR-u i prawdą jest, że ratuje się osoby w wypadkach publicznych, którym najszybciej można uratować.
zostawia się te osoby, które się nie kwalifikują, bo albo mogą poczekać, albo nic już się nie da zrobić.
To trudniejsze tym bardziej, że ludzie w szoku krzyczą, płaczą, błagają, żeby ich nie zostawiać. - Każdy uważa, że jego przypadek jest najważniejszy i wyjątkowy, a jego cierpienie największe - małe dzieci, kobiety, starcy. To wszystko szokuje i bardzo trudno jest się ratownikowi przełamać. Niektórzy przez całe życie nie będą musieli brać udziału w akcji ratunkowej wymagającej stosowania segregacji medycznej. Inni wezmą w niej udział raz i później pozostaje wielkie obciążenie psychiczne, bo pomimo szkolenia jest to procedura ćwiczona tylko teoretycznie - dodaje.
Nie chcieli zabrać rannej kobiety?
- Przy każdym wypadku najważniejsze jest, żeby ratownik ocenił okoliczności. Nawet najstraszniejszy widok, nie może dopuścić adrenaliny do poziomu, w którym ratownik
Wydaje się, że powiedzieli tak, bo nie było już dla niej ratunku...
No właśnie?? Co to znaczy, że "kiedy spojrzeli na stan kobiety powiedzieli, że się nie kwalifikuje do zabrania"? Przytomna kobieta, która mówi, reaguje? W głowie mi się to nie mieści!
Zgodnie z Triage zespoły ratownictwa medycznego i ratownicy PSP, którzy pierwsi pojawiają się na miejscu zdarzenia, muszą ocenić liczbę poszkodowanych i wezwać adekwatną do tego ilość sił i środków ratownictwa medycznego. - Jeśli w danej chwili występuje dysproporcja między siłami ratowników, a liczbą poszkodowanych, muszą zostać włączone elementy segregacji - dr Ireneusz Weryk.
Czerwony, żółty, zielony, czarny
Grupa czerwona - o najwyższym priorytecie - to ranni, z ciężkimi obrażeniami, wymagający natychmiastowej pomocy i transportu do szpitali. Jeśli pomoc nie zostanie im udzielona szybko - umrą.
Grupa żółta - wysoki priorytet - lżej ranni, wymagający szybkiej pomocy w szpitalach. Ewakuowani w drugiej kolejności. Jeżeli pomoc będzie się znacząco przedłużała, przejdą do grupy czerwonej lub poważniejsze będą skutki ich urazów.
Grupa zielona - średni priorytet - lekko pobijani, zmarznięci, w szoku, przeważnie samodzielnie chodzący - najczęściej przewożeni są do szkół, podlegają obserwacji na miejscu.
Grupa czarna - zgony lub bez szansy na przeżycie w warunkach zdarzenia wymagającego segregacji; nie podejmujący spontanicznego oddychania pomimo udrożnienia dróg oddechowych (u dzieci wykonuje się kilka sztucznych oddechów).
- Przy masowych przypadkach nie pomagamy wszystkim jednocześnie. Segregacji medycznej powinien dokonywać najbardziej doświadczony ratownik, kierownik akcji i jednostki. Inni ratownicy pomagają najciężej chorym według koloru - zaznacza dr Ahmed Jadou.
- Przy dużej liczbie poszkodowanych prowadzą ją wszyscy, łącznie z ratownikami PSP, ponieważ mają do tego prawo, a z zasad Triage są szkoleni - dodaje dr Weryk.
- Czerwonych służby starają się, jak najszybciej ewakuować do szpitali, wykonując podstawowe procedury ratujące życie. W drugiej kolejności do szpitali ewakuuje się również żółtych , często z etapem pośrednim wykorzystującym namioty ratownicze PSP.
Kolor czerwony - najbardziej poszkodowani, najwyższy priorytet; osoba wymaga natychmiastowej pomocy, bo inaczej umrze. Ratownicy udrożniają jej drogi oddechowe, tamują krwotok.
Kolor żółty - wysoki priorytet. Pacjenci mogą chwilę poczekać.
Kolor zielony - średni priorytet. Pacjenci mają lekkie obrażenia, skaleczenia, obicia, ale chodzą; do ponownego badania.
Kolor czarny - zgon lub stan krytyczny bez szansy na przeżycie.
Najbardziej problematyczni są czerwoni, ponieważ trzeba im zorganizować błyskawiczny transport, a pomoc udzielana na miejscu jest ograniczona do niezbędnych procedur ratujących życie: udrożnienie dróg oddechowych, tamowanie krwotoków zewnętrznych, obarczenie odmy, tamponady serca, unieruchomienie złamań, itp.
- Ratownicy nie mogą podejmować resuscytacji krążeniowo-oddechowej podczas pierwszej segregacji. Jeśli samo udrożnienie dróg oddechowych i zatamowanie krwotoku nie wystarczy, pacjent niestety umrze. W przypadku wypadku masowego ratownicy nie mają szansy udzielić pomocy wszystkim. Poprawna resuscytacja wymaga czasu i zaangażowania co najmniej dwóch osób. W pierwszych okresie jest za mało ratowników, żeby to robić, bo zginie wiele innych osób, które przeżyją chociażby dzięki przywróceniu drożności dróg oddechowych, zatamowaniu krwawienia lub ewakuacji ze strefy niebezpiecznej - tłumaczy dr Weryk.