Rosyjskie media poinformowały o ostrzelaniu przez Ukrainę przedstawicieli Ługańska. Do ataku miały zostać wykorzystane granatniki oraz broń automatyczna. Władimir Putin jeszcze nie zareagował na doniesienia prasowe, jednak rzecznik ukraińskich sił zbrojnych wskazuje, że to ich siły są atakowane przy użyciu nielegalnej broni.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rosyjskie media przekazały, że przedstawiciele tzw. "Ługańskiej Republiki Ludowej" mieli zostać ostrzelani przez ukraińskich żołnierzy
– Ukraińskie wojsko nie odpowiedziało ogniem – zdementował w rozmowie z agencją Reutera rzecznik ukraińskich sił zbrojnych
Jednym ze scenariuszy eskalacji agresji Rosji wobec Ukrainy jest prowokacja. Po doprowadzeniu do ewentualnej wymiany ognia Władimir Putin miałby pretekst do rozpoczęcia inwazji
Rosja znalazła pretekst do agresji wobec Ukrainy? Zagraniczne media mówią o ostrzelaniu separatystów z Ługańska
Wyjaśnijmy, że Ługańsk oficjalnie należy do Ukrainy. We wtorek rosyjska Duma Państwowa (odpowiednik parlamentu) przegłosowała uchwałę, która ustanawia niepodległość regionu. Dokument nie ma jednak żadnej mocy prawnej na arenie międzynarodowej.
Przedstawiciele obwodu ługańskiego wydali komunikat, w którym zarzucają "brutalne naruszenie porozumień mińskich", a także "użycie broni ciężkiej". Otwarcie ognia miało mieć miejsce czterokrotnie w ciągu ostatnich 24 godzin.
W rozmowie z agencją Reutera doniesienia stanowczo zdementował rzecznik ukraińskich sił zbrojnych. - Nasze pozycje zostały ostrzelane zakazaną bronią, w tym artylerią kalibru 122 mm. Ukraińskie wojsko nie odpowiedziało ogniem - powiedział.
Co ciekawe, separatyści z ługańska nie poinformowali o żadnych rannych ani ofiarach śmiertelnych.
Rosja zaatakuje Ukrainę? Mówiono o wycofaniu wojsk, a widać jedynie "małe rotacje"
Brytyjski tabloid "The Sun" poinformował, że do inwazji dojdzie 15 lutego. Doniesienia nie sprawdziły się, a zamiast tego minister obrony Rosji Igor Konaszenkow poinformował o wycofaniu części wojsk z granicy ukraińskiej.
W podobnym tonie wypowiedział się prezydent Białorusi. Alaksandr Łukaszenka zapowiedział odbycie rozmowy z głową Rosji, by wyznaczyć termin skierowania żołnierzy z powrotem do baz wojskowych.
Zarówno zachodni liderzy, jak i prezydent Ukrainy powiedzieli, że ostatecznie nie doszło do wycofania sił zbrojnych z granicy. – Widzimy małe rotacje. Nie nazwałbym tych rotacji wycofaniem sił przez Rosję. Nie możemy tego powiedzieć – zdementował Wołodymyr Zełenski.
Jak poinformowaliśmy w naTemat, z oficjalnego oświadczenia estońskiego wywiadu wynika, że do agresji ma dojść w drugiej połowie lutego. "Według naszych szacunków rosyjskie siły zbrojne są gotowe do rozpoczęcia pełnej operacji wojskowej przeciwko Ukrainie w drugiej połowie lutego" – czytamy.