Katarzyna Tusk stara się nie publikować wizerunku swoich dzieci w mediach społecznościowych. Tym razem zrobiła wyjątek. Pokazała fanom zdjęcie młodszej córki.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Kasia Tusk od lat prowadzi swojego bloga. Choć mogłoby się wydawać, że córka byłego premiera skrupulatnie dokumentuje swoje życie, to treści, które publikuje są doprecyzowane i rzadko można w nich znaleźć informacji o jej prywatności.
Zdarza się jednak, że uchyla rąbka tajemnicy. Najnowszym postem zaskoczyła swoich obserwatorów. Na instagramowym profilu pojawiły się bowiem ujęcia jej młodszej córki. Pretekstem do ich publikacji okazał się nadchodzący tłusty czwartek.
"Mój pączek na czwartek już gotowy" – napisała Kasia Tusk, prezentując zdjęcia rączek i fragmentu twarzy dziewczynki. Pod postem od razu pojawiło się wiele pozytywnych komentarzy. "O Boże! Pozamiatałaś internet na dziś", "Ależ słodki ten pączuszek", "Takie pączki są najsłodsze" – pisali internauci.
Przypomnijmy, że Kasia Tusk jest dumną mamą dwóch córek. Starsza, Lilianna przyszła na świat w 2019 roku, natomiast druga pociecha blogerki i jej męża urodziła się w 2021 roku.
Młodsza córka Kasi Tusk trafiła do szpitala
Niestety minione tygodnie dla Tusk minęły pod znakiem ogromnego stresu. W ostatnich dniach zeszłego roku jej młodsza córka przeszła koronawirusa. Później osłabiony organizm dziecka zaatakowała infekcja bakteryjna. Sytuacja zrobiła się naprawdę niebezpieczna dla jej życia.
"Kwestia kilkunastu, a może nawet kilku godzin nim doszłoby do sepsy, bo parametry stanu zapalnego były już bardzo niepokojące i pogarszały się dosłownie z chwili na chwilę. Z małego i słabnącego ciałka trzeba było pobrać płyn mózgowo-rdzeniowy, aby wykluczyć zapalenie opon (w trybie pilnym więc o żadnym znieczuleniu nie było mowy) i zrobić całą serię mniej i bardziej inwazyjnych badań, na widok których chyba każdej mamie robi się słabo" – relacjonowała na Instagramie córka Donalda Tuska.
Na szczęście w porę udało się uniknąć najgorszego. Kasia Tusk i jej córka wkrótce opuściły mury gdańskiego szpitala. Influencerka przekazała także fanom, że nie mogła zaszczepić swoich pociech, ponieważ są jeszcze za małe. Jednak zachęciła innych, którzy mają starsze potomstwo, aby je zaszczepili.
"Obiecałam więc sobie, że jeśli tylko moja córeczka względnie lepiej się poczuje, to napiszę tu parę słów o tym, aby może chociaż jedną z Was zachęcić do zaszczepienia swojej pociechy i uniknięcia tym samym groźnych powikłań. Ja wiele bym dała, aby móc oszczędzić mojej córeczce bólu, długotrwałej antybiotykoterapii i pobytu w szpitalu" – zaapelowała blogerka.