Władimir Putin ma być wściekły z powodu rozwoju wydarzeń w Ukrainie. Wielkie straty, brak żadnego sukcesu, szereg sankcji – to część dających się we znaki problemów. Według nieoficjalnych doniesień, główną bolączką prezydenta Rosji jest jednak... kończąca się broń ciężka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.Władimir Putin miał odbyć spotkanie z oligarchami na Uralu. Dziennikarze strony "Euro Majdan" przekazali, że "Putin jest wściekły". Prezydent Rosji miał liczyć na zakończenie wojny w ciągu doby lub maksymalnie czterech dni.
Władimir Putin nie osiągnął sukcesu. "Jest wściekły"
"Rosjanie nie mieli żadnego planu taktycznego. Wojna kosztuje około 20 mld dolarów dziennie. Rakiet mają najwyżej na 3-4 dni, używają ich oszczędnie" – przekazał ukraiński serwis.
Strona rosyjska ma także mierzyć się z brakami broni. Tymczasem do Ukrainy płynie wsparcie militarne ze strony USA i Zachodu. "Brakuje im broni, zakłady w Tule i 2 zakładach Rotenberga nie są w stanie fizycznie zrealizować zamówień na broń. Karabiny i amunicja to wszystko, co mogą zrobić" – czytamy.
Według nieoficjalnych doniesień Putin ma zamiar przystąpić do negocjacji pokojowych, jeśli nie uda się złamać Ukrainy w ciągu 10 dni.
Prezydent Rosji faktycznie ma powody do złości. Po trzech dniach inwazji wciąż nie zajął Kijowa, a mobilizacja po stronie ukraińskiej jest co najmniej imponująca.
Jak przekazał "Euro Majdan", ukraińscy żołnierze rozbiły także kolumnę Kadyrowców. W wyniku operacji miał zginąć Magomed Tuszajew – dowódca 141 zmotoryzowanego pułku gwardii Kadyrowa.
Władze ukraińskie poinformowały także o wzięciu do niewoli majora Leonida Pietrowicza Szczekina – dowódcy batalionu czołgów 35. brygady strzelców zmotoryzowanych Centralnego Okręgu Wojskowego Armii Rosyjskiej.
Wiceminister obrony Ukrainy, Anna Malar poinformowała przed 11.00 o stratach, jakie od czwartku poniosła Rosja. Wróg stracił 14 samolotów, 8 helikopterów, 102 czołgi oraz pół tysiąca pojazdów wojskowych. W wyniku starć zginęło 3,5 tysiąca rosyjskich żołnierzy. Kolejnych 200 zostało pojmanych.
– Myśmy może tego wcześniej nie widzieli, ale przecież już społeczeństwo rosyjskie nazywało go "dziadem z bunkra". Putin już wcześniej mocno się odizolował. Zniknął z
przestrzeni i rzeczywiście przez dwa lata w tym bunkrze mogło dojść do jakichś naruszeń osobowości. Jeśli ktokolwiek chciał z nim rozmawiać, musiał przechodzić specjalną kwarantannę – wyjaśnia generał.