Ukraińcy już piątą dobę odpierają atak Rosjan. Dzielnie radzą sobie duże miasta jak Kijów czy Charków. Rosjanom nie udało się na razie zająć żadnego większego miasta.
Bohaterska obrona Charkowa
- Całą noc odpieraliśmy atak, niszczyliśmy kolumny, jeszcze zanim mogły zająć pozycje do ostrzału artyleryjskiego. Miasto jest pod kontrolą. Bardzo dużo grup dywersyjnych – przekazał w poniedziałek rano szef administracji obwodowej w Charkowie Ołeh Syniehubow.
Jak mówił, cały rosyjski sprzęt, który zdołał wjechać do miasta w niedzielę, został zniszczony. W jednej ze szkół zlikwidowano 20 dywersantów. Przekazał też informację o tym, że w jednym przypadku "siedmiu rosyjskich żołnierzy poddało się jednemu żołnierzowi ukraińskiemu".
Rano także władze w Kijowie informowały o sytuacji. "Rosyjskie wojska wielokrotnie próbowały szturmować przedmieścia Kijowa. Wszystkie ich ruchy były pod kontrolą, kolumny rosyjskiego sprzętu zostały zniszczone. Najeźdźca doznał znaczących strat w ludziach, jest zdemoralizowany i wyczerpany" – podano w komunikacie ukraińskich wojskowych.
Rosjanie nadal atakują cywilów
Obecną sytuację w Ukrainie podsumował także szef ukraińskiego MON Ołeksij Reznikow, który podkreślił, że kraj broni się już ponad 90 godzin. Jak napisał, to były cztery dni poświęcenia, odwagi, oddania i wiary, podczas których "wróg zabija kobiety i dzieci oraz niszczy spokojne miasta".
Czytaj też: Ujawniono nowe dane wywiadu USA. Białoruskie wojska jeszcze w poniedziałek mogą dołączyć do Rosjan
Szef ukraińskiego MON zapewnił, że Rosjanie zostaną za to ukarani, gdyż jest to konieczne. Zwrócił uwagę, że w niedzielę wojna przestała być tylko ukraińska, a stała się europejska. "W końcu to sobie uświadomiono" - wskazał Reznikow.
Przypomnijmy, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Ukrainy poinformowało, iż w wyniku inwazji Rosji zginęło do tej pory 352 cywilów, w tym 14 dzieci. Rannych jest prawie 1700 osób.