nt_logo

Stylistka apeluje o "piękne sukienki" i szpilki dla uchodźczyń. Wylał się hejt, ale... ona ma rację

Ola Gersz

02 marca 2022, 19:44 · 12 minut czytania
Karolina Domaradzka. stylistka i krytyczka mody, napisała wpis o znaczeniu mody w czasie wojny... i się zaczęło. Uwaga ekspertki, aby podarować uchodźczyniom z Ukrainy również "piękne sukienki, marynarki i buty w idealnym stanie, także te na szpilkach" wybitnie nie spodobała się internautom, którzy zaczęli obrzucać Domaradzką błotem. Stylistka ma jednak rację, a my udowodniliśmy, że nie rozumiemy funkcji ubioru, których znaczenie podkreślają historyczki mody. Uchodźcy i ofiary wojny nie chcą chodzić w "workach na ziemniaki" i starych łachach, chcą bronić swojej godności i człowieczeństwa. Przykład? Polki podczas II wojny światowej.


Stylistka apeluje o "piękne sukienki" i szpilki dla uchodźczyń. Wylał się hejt, ale... ona ma rację

Ola Gersz
02 marca 2022, 19:44 • 1 minuta czytania
Karolina Domaradzka. stylistka i krytyczka mody, napisała wpis o znaczeniu mody w czasie wojny... i się zaczęło. Uwaga ekspertki, aby podarować uchodźczyniom z Ukrainy również "piękne sukienki, marynarki i buty w idealnym stanie, także te na szpilkach" wybitnie nie spodobała się internautom, którzy zaczęli obrzucać Domaradzką błotem. Stylistka ma jednak rację, a my udowodniliśmy, że nie rozumiemy funkcji ubioru, których znaczenie podkreślają historyczki mody. Uchodźcy i ofiary wojny nie chcą chodzić w "workach na ziemniaki" i starych łachach, chcą bronić swojej godności i człowieczeństwa. Przykład? Polki podczas II wojny światowej.
"Moda podnosi morale, a ubranie to godność" – podkreśliła w swoim wpisie Karolina Domaradzka (z prawej). Z kolei ukraińska projektantka mody Yova Yager zaapelowała do rodaczek z bunkra w Kijowie, aby znowu poczuły się kobieco Instagram / yovayager i karolina_domaradzka
  • Stylistka i krytyczka mody Karolina Domaradzka zaapelowała na Instagramie, aby dawać uchodźcom również eleganckie ubrania, w tym sukienki, marynarki czy szpilki, a także kolorowe kosmetyki. Zdaniem Domaradzkiej moda "może być namiastką normalności w tak okrutnym czasie, jakim jest wojna".
  • Na Karolinę Domaradzką wylał się hejt, jednak stylistka – która nieco niefortunnie sformułowała swoje myśli – ma rację. Jej słowa potwierdzają prace historyczek mody i antropolożek, a także apele ukraińskich fashionistek w mediach społecznościowych.
  • Moda w czasie wojny ma ogromne znaczenie dla morale społeczeństwa oraz godności jednostki, co pokazują relacje z czasów II wojny światowej, a nawet z obozów zagłady, o czym w "Rzeczach osobistych. Opowieściach o ubraniach w obozach koncentracyjnych i zagłady" opowiada Karolina Sulej.
  • "Potrzeba schludnego, modnego wyglądu była naturalnym odruchem pomagającym przetrwać wojenne tragedie" – pisze z kolei o modzie w Polsce podczas II wojny światowej Karolina Żebrowska w książce "Polskie piękno. Sto lat mody i stylu".

"Moda podnosi morale, a ubranie to godność. W czasie II Wojny Światowej w obozach koncentracyjnych odbierano ludziom ich ubrania, golono włosy i nadawano numer - w ten sposób chciano pozbawić ich tożsamości i odczłowieczyć (...). Również walczący podczas II Wojny Światowej mężczyźni używali odzieży do manifestacji: podczas akcji zestrzeliwania samolotów wroga nosili w uszach kolczyki" - rozpoczęła swój wpis na Instagramie Karolina Domaradzka.

Stylistka i krytyczka mody podkreśliła, że "uchodźca nie przestaje być uchodźcą, a kobieta kobietą po przekroczeniu granicy". "O potrzebach ofiar wojny warto pomyśleć w sposób długofalowy. Apeluję do Was o to, żebyście pomagali tak, jak uważacie, i przekazywali na odpowiednie zbiórki wszystko to, co Wam samym pozwala poczuć się godnie. Oprócz ciepłej odzieży oraz środków higieny na granicy ulokowanym już w Polsce uchodźcom, kobietom, przydadzą się również kosmetyki kolorowe, kosmetyki do twarzy, ciała, włosów i paznokci, eleganckie bluzki, piękne sukienki, buty na obcasie i moda" – wyliczała.

Domaradzka podkreśliła, że "historia udowodniła, że dla wielu to właśnie one mogą być namiastką normalności w tak okrutnym czasie, jakim jest wojna". "Nie dajcie sobie wmówić, że uchodźca nie potrzebuje normalności" – dodała stylistka, która m.in. nagłośniła aferę metkową i ostro skrytykowała marynarki sprzedawane przez aktywistkę Martynę Kaczmarek. Za słowa o ubraniach dla uchodźczyń wylał się jednak na nią hejt.

Karolina Domaradzka o ubraniach dla uchodźców

Wpis Karoliny Domaradzkiej o modzie podczas wojny zniknął na fali zmasowanej krytyki (stylistka później przeprosiła, ale broniła swojego zdania), pozostała jednak relacja na Instagramie. "Kochani, zajmujący się sortowaniem odzieży dla uchodźców z Ukrainy, będący bardzo często laikami modowymi, bierzcie pod uwagę fakt, że odzież nie służy tylko i wyłącznie do celów grzewczych" – zaapelowała.

Stylistka stwierdziła, że "osoby pozbawione estetycznej odzieży bardzo często mogą czuć wstyd i niemoc" – "zwłaszcza w momencie, kiedy wali się cały ich świat". "Nie jest łatwo być w nowym miejscu, wśród nowych ludzi i odstawać od nowego otoczenia ze względu na swój wygląd, zwłaszcza jeżeli zaczynają kreować go obcy" – czytamy w relacji Karoliny Domaradzkiej na Instagramie.

Ekspertka mody dodała również fragment, który wzbudził najwięcej kontrowersji. Podkreśliła mianowicie, że "Ukrainki słyną ze swojego dobrego smaku modowego" (co zresztą jest prawdą). "Ukraina jest krajem z wysoką świadomością mody. Działa tam wiele marek modowych, projektantów, fotografów i innych ludzi mocno związanych z branżą fashion, a ukraiński 'Vogue' jest jednym z bardziej rozpoznawalnych wydawnictw na rynku europejskim" – zaznaczyła.

Karolina Domaradzka argumentowała swój apel o przynoszenie na zbiórki dla uchodźców "pięknych sukienek" także uwagą, że "być może ktoś właśnie wszystko stracił". "Nie wiadomo, kiedy zarobki na nowe, a wiosna za pasem" – stwierdziła. "Nie każdy potrzebuje w swoim życiu mody, ale dla wielu jest ona ważna. Myślmy globalnie. Nasze przekonania nie zawsze są przekonaniami innych. Nie pozbawiajmy ludzi tego, co kochają, bo sami kochamy co innego, a ubrania traktujemy po macoszemu" – zakończyła wpis na InstaStories.

Domaradzka ma rację

Dla wielu apel Karoliny Domaradzkiej był wyrazem ignorancji i odklejenia od rzeczywistości. W naszych kulturowych wyobrażeniach moda nie tylko nie idzie w parze z wojną, ale wręcz całkowicie się z nią wyklucza. Zresztą organizacje pomocowe apelują, aby na zbiórki dla uchodźców z Ukrainy przynosić tylko niezbędne rzeczy: ciepłe kurtki, bluzy, swetry, dresy.

Jednak osoby zajęte hejtowaniem słów Domaradzkiej nie poświęciły kilku minut, aby faktycznie je przemyśleć. Wpis stylistki i krytyczki mody był nieco niefortunnie sformułowany. Karolina Domaradzka mogła darować sobie fragmenty o ukraińskim "Vogue", branży fashion i "wiośnie za pasem", która oznacza wymianę garderoby na cieńszą i modniejszą. Jednak miała rację: ubrania umacniają godność i podnoszą morale jednostki, a co za tym idzie całego społeczeństwa w sytuacji kryzysowej.

Oczywiście moda nie przyda się Ukraińcom podczas ucieczki z ogarniętych walką miejsc – wtedy liczy się jedynie życie i zdrowie, zarówno swoje, jak i bliskich. Uchodźcy przekraczają polską granicę w bluzach z kapturem i butach sportowych, są umęczeni, przerażeni, oszołomieni. To nie moment na myślenie o modnym outficie i tego Domaradzka wcale nie neguje.

Jednak ta perspektywa zmienia się, gdy sytuacja kryzysowa się przedłuża – uchodźcy zaczynają nowe życie z dala od domu, a ci, którzy zostali w kraju, żyją dalej mimo ciągłego zagrożenia. To wtedy nasz wygląd zaczyna mieć znaczenie. I nie chodzi tutaj o "lans", wierność trendom z "Vogue" czy budowanie modowej świadomości społeczeństwa, ale o poczucie się jak człowiek i zwyczajne poczucie się lepiej, co ma ogromne znaczenie dla zdrowia psychicznego nadwyrężonego w czasach wojny.

Uporządkowanie tego, co na zewnątrz chwilowo porządkuje to, co wewnątrz. Nadaje kontrolę i sprawczość, daje siłę i przywraca wiarę. Każdy z nas miał pewnie w życiu sytuację, gdy – dotknięty kryzysem, problemami, chorobą – poczuł pragnienie wyglądania ładnie. Większość z nas, kobiet, miała podczas lockdownu dzień, w którym zrzucała dresy, zakładała ulubione ciuchy, czesała się i robiła makijaż. Po co? Z pozoru nie miało to sensu, ale ratowało samopoczucie w czasach strachu i śmierci. I tak samo jest (i było) podczas wojny.

Ubrania w czasie wojny

O znaczeniu ubrań dla Polek podczas II wojny światowej pisze w publikacji "Polskie piękno. Sto lat mody i stylu" Karolina Żebrowska, kostiumolożka, która interesuje się historią mody oraz prowadzi popularny kanał na YouTube. Jak wyglądał stosunek do ubrań w czasie nazistowskiej okupacji?

W rozdziale "1939-1945. Turbany, kapce i kolaborantki" Żebrowska pisze: "Pierwsze miesiące wojennej zawieruchy to przede wszystkim brutalne zderzenie z okrucieństwem wojny i przetaczającymi się przez kraj wojskami wroga. Kobiety niemal z dnia na dzień w tragicznych okolicznościach traciły wszystko, co miały – dom, dobytek, mężów, rodzinę. (..) Początek wojny upłynął więc pod znakiem stopniowego wygrzebywania się z gruzów poprzedniego życia. Moda rzeczywiście 'zeszła na plan dalszy' – należało się w pierwszej kolejności zatroszczyć o dach nad głową i pożywienie, a jeśli już myślano o ubraniach, to wyłącznie tych absolutnie niezbędnych (...)".

Myślenie o modzie w obliczu cierpienia i wojennego okrucieństwa wydawało się na początku wojny niestosowne. Polki, niezależnie od statusu społecznego, sprzedawały eleganckie sukienki oraz biżuterię, chodziły w starych, znoszonych i poszarzałych sukienkach. Bały się również, że "strojenie się" mogło wzbudzić podejrzenia o ich rzekomej współpracy z okupantem. Jednak wraz z upływem czasu stosunek do mody zaczynał się zmieniać.

O ile na początku wojny moda rzeczywiście nie odgrywała wielkiej roli w codziennym życiu Polek, o tyle później okazało się, że – jako kojarząca się z normalnym życiem – jest jednym z jego aspektów, który pozwala choć na chwilę zapomnieć o problemach. (...) Potrzeba schludnego, modnego wyglądu była naturalnym odruchem pomagającym przetrwać wojenne tragedie. Karolina Żebrowskaautorka książki "Polskie piękno. Sto lat mody i stylu"

Karolina Żebrowska podkreśla również w "Polskim pięknie", że "podążanie za modą i elegancki strój stały się też narzędziem skrytej walki z okupantem". "Polki swoim wyglądem manifestowały siłę i poczucie własnej wartości, którego wróg nie był w stanie ich pozbawić. Szybko odkryły, że ich dobry wygląd działa na morale okupanta jak ostra, zręcznie wkłuta szpila. Należało więc być w miarę możliwości zadbaną, by pokazać wrogowi, że na polską dumę i wyczucie dobrego smaku nie mają najmniejszego wpływu" – pisze kostiumolożka.

Moda pozwala przetrwać

O znaczeniu ubrań podczas wojny wielokrotnie pisała też historyczka mody Karolina Sulej, autorka znakomitych książek "Rzeczy osobiste. Opowieści o ubraniach w obozach koncentracyjnych i zagłady" oraz "Historie osobiste. O ludziach i rzeczach w czasie wojny". Sulej udowadnia w nich, że temat, o którym wcześniej milczano, czyli znaczenie wyglądu w sytuacjach granicznych, wcale nie jest "głupotką". Podkreśla, że moda nie jest fanaberią czasów pokoju i dobrobytu, gdyż pozwala przetrwać i daje siłę do walki o życie. Jest normalnością.

Pisarka skomentowała aferę ze wpisem Domaradzkiej w relacji na Instagramie, a na zdjęciu opublikowała słynne zdjęcie z ostatnich dni: starszą kobietę w rosyjskim metrze ubraną w niebiesko-żółty strój, czyli narodowe barwy Ukrainy.

Tak – branża mody ma niewiele wspólnego z tym, co może pomóc człowiekowi przetrwać, ale jego rzeczy osobiste, ubranie – nie tylko praktyczne i użyteczne, ale to, które jakoś doda mu otuchy – z powodów psychologicznych, emocjonalnych mają ogromne znaczenie. Cała moja praca to wieloletnie antropologiczne i reporterskie badania nad ubraniem jako jednym z podstawowych narzędzi budowania tożsamości w świecie, wchodzenia w relacje, przejawiania podporządkowania albo buntu. Karolina Sulejhistoryczka mody

Sulej, która podkreśla, że bazuje na relacjach byłych więźniów i więźniarek gett oraz obozów koncentracyjnych, zauważa, że odczuwanie nietaktu z powodu łączenia tematów mody i wojny może być efektem tego, "jak w masowej świadomości funkcjonuje moda".

"Nie mamy pojęcia, że moda to język, który towarzyszy nam od zarania cywilizacji, że są w nim pewne archetypy, które działają na nas podprogowo. Każdy się ubiera i to coś znaczy. Słowo moda znaczy po prostu modus – to jak posługujemy się ubraniem. Winą naszej pamięci i polityki historycznej jest to, że realne doświadczenia kryzysów i wojen posługiwania się ubraniem wtedy zostały zepchnięte, przemilczane, odsunięte jako nieistotne, obrazoburcze. A to wszystko dlatego, że nie rozumiemy funkcji ubrań w kulturze" – pisze w relacji na Instagramie autorka "Rzeczy osobistych".

(Ubrania – red.) są tak ważne i podstawowe, jak wydają się nam błahe. Musimy tylko przestać myśleć o nich jako o produktach, przestać używać języka kapitalizmu, a zacząć myśleć o nich jako o zasobie, który może pomóc, zaopiekować się, przypomnieć o tym, że warto żyć.Karolina Sulejhistoryczka mody

"Nawet w tych ścianach schronu przeciwbombowego chcę poczuć się wolna i kobieca"

Dlatego podczas gdy w pierwszym odruchu ubrania w czasach kryzysu wydają się nieważne, to jest zupełnie inaczej. "Obecnie ukraińskie aktywistki nawołują w sieci swoje rodaczki do zakładania pięknych ubrań, makijażu oraz perfum. Apelują, by w czasie wojny nie zatracić swojej kobiecości i nie przestawać się uśmiechać. One wiedzą, jakie to ważne dla morale narodu" – dodała w swoim wpisie Karolina Domaradzka. I miała rację.

Poruszające wideo zamieściła na Instagramie Yova Yager, projektantka mody z Kijowa. Kobieta, która siedzi w bunkrze podczas nalotu, uśmiecha się łagodnie i zwraca się do swoich rodaczek z ważnym apelem. Film został wyświetlony prawie 90 tysięcy razy.

Dziewczyny, ukraińskie dziewczyny 4. dzień wojny po raz pierwszy mogłam wziąć prysznic i umyć włosy ale chcę więcej nawet w tych ścianach schronu przeciwbombowego chcę poczuć się wolna i kobieca dlatego proszę was abyście przez jeden dzień albo przynajmniej przez jedną godzinę pamiętały o swojej kobiecości i błysku w waszych oczach zachęcam was, abyście sięgnęły po swoją ulubioną czerwoną szminkę zaczęły nakładać makijaż na wasze niesamowicie piękne oczy zaplotły warkocze, użyły perfum cokolwiek, co wskrzesi wasi kobiecość i raz jeszcze udowodni całemu światu a szczególnie naszym wrogom że naszego ducha nie da się złamać mamy cudowne wsparcie super silną armię mamy niesamowicie odważnego prezydenta a cały świat nas wspiera chwała, Ukrainie pie***lić wrogaYova Yagerukraińska projektantka mody

Oddając ubrania na zbiórki dla uchodźców miejmy to więc w pamięci. Pamiętajmy, że uchodźcy to też ludzie. Ludzie w kryzysie chcący bronić swojej godności, którą próbuje odebrać im wróg. Uchodźcy nie chcą nosić "worków na ziemniaki", starych łachów z dnia szafy: poplamionych, poszarzałych, pocerowanych (o czym pisała też w naTemat Helena Łygas). Chcą odzyskać swoje człowieczeństwo. Bo postawmy się w ich miejscu: czy my byśmy nie chcieli? Moda to nie trendy, to bastion człowieczeństwa.

Czytaj także: https://natemat.pl/399485,przejscie-graniczne-z-ukraina-korczowa-krakowiec-pomoc-dla-uchodzcow