Mieszkańcy Polski słyszeli wybuchy z Ukrainy. "Świadomość mieszkańców nagle się zmieniła"
Żaneta Gotowalska
14 marca 2022, 16:15·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 marca 2022, 16:15
Mieszkańcy wielu przygranicznych miejscowości słyszeli wybuchy i widzieli na niebie łunę, jaka w ich wyniku powstała. Wszystko z powodu tego, że Rosjanie przesunęli swoje wojenne działania bardzo blisko zachodu, momentami nawet 30 km od polskich miast. – Zaczęliśmy czuć, że nas to też jednak dotyczy. Nastroje na pewno nie są optymistyczne, jeśli chodzi o poczucie bezpieczeństwa. Panuje przygnębienie – mówi w rozmowie z naTemat Andrzej Gryniewicz, burmistrz Miasta i Gminy Oleszyce.
"Co to było słychać za wybuchy dzisiaj w nocy w Oleszycach? Przed godziną 5.00 obudził mnie wybuch aż zatrząsł się dom, w którym mieszkam. l potem słychać było jeszcze 3 lub 4 takie wybuchy. Przy każdym dom się trząsł i drgały szyby w oknach. Proszę o wyjaśnienie tej sprawy. Czy ma to związek z wojną na Ukrainie?"; "Właśnie bombardują jakieś miasto blisko nas. Widzę i słyszę z domu wybuchy"; "Macie jakieś info, co to za wybuchy i skąd słychać od rana? Tu czuć drgania ziemi" – to tylko część wiadomości, jakie otrzymał w weekend portal zlubaczowa.pl, którego czytelnicy odczuwali wybuchy, jakie miały miejsce w Ukrainie, kilkadziesiąt kilometrów od Polski.
Wszystko dlatego, że w Jaworowie Rosjanie wystrzelili 30 rakiet. Ich celem był poligon wojskowy. Jak podał szef władz obwodu lwowskiego Maksym Kozycki, 35 osób zginęło, a 134 zostało rannych.
Skontaktowałam się z Andrzejem Gryniewiczem, burmistrzem Miasta i Gminy Oleszyce, niespełna 50 km od celu, wspomnianego Jaworowa.
Burmistrz powiedział, że w niedzielę, około godziny 5 nad ranem, obudziły go eksplozje. – Było ich kilkanaście. W mieszkaniu trzęsły się szyby. Początkowo nie wiązałem tego z wojną w Ukrainie, dopiero, gdy zerknąłem w media dowiedziałem się, że to atak na poligon w Jaworowie. Byłem zaskoczony – powiedział.
Jak zaznaczył, wydawało się, że odległość, jaka dzieli ich od Ukrainy, to odległość bezpieczna i że nie będą odczuwać skutków ataków. Było inaczej.
– W piątek do Szkoły Podstawowej w Oleszycach wysłano email z informacją o możliwości podłożenia bomby w budynku. Ze względu na alarm bombowy musieliśmy ewakuować uczniów ze szkoły. To też nie pomaga, emocje są podsycane. Również dziś (14.03) do Przedszkola w Oleszycach wpłynął kolejny email o zagrożeniu bombowym – powiedział, pokazując, że emocje w żaden sposób nie są wyciszane.
Burmistrz Andrzej Gryniewicz podkreśla, że "świadomość mieszkańców nagle się zmieniła". Jak zauważa, kiedy coś jest w pewnym oddaleniu od nas, myślimy, że to nas nie dotyczy. – To wydarzenie spowodowało, że zdaliśmy sobie sprawę z tego, że zasięg rosyjskich działań jest bardzo rozległy. Zaczęliśmy czuć, że nas to też jednak dotyczy. Nastroje na pewno nie są optymistyczne jeśli chodzi o poczucie bezpieczeństwa. Każdy spogląda w media, nasłuchuje i myśli, co będzie dalej. Panuje przygnębienie. Staramy się jednak w miarę normalnie żyć dalej – dodaje.
Jak podaje Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowych na Twitterze obecnie obserwowana jest w sieci wzmożona dezinformacja dotycząca możliwości działań wojsk rosyjskich na granicy polsko-ukraińskiej. Celem jest wywołanie paniki. W przestrzeni polskich social mediów działa aktywnie ok. 10 tys. takich kont, które dystrybuują dezinformację. Jest to istotne w kontekście podsyconych już emocji mieszkańców przygranicznych miejscowości w Polsce.