Najpierw byli w niebie, kilka lat później w piekle. Teraz wracają na wyżyny. Tak można by podsumować ostatnich kilkanaście lat w wykonaniu Borussii Dortmund. W ostatnich latach dwa razy wygrali ligę. Teraz wreszcie robią furorę w Lidze Mistrzów? Co z tego, że trafili do grupy śmierci? Wczoraj pokonali Ajax Amsterdam 4:1 i zapewnili sobie awans z pierwszego miejsca. Co będzie dalej, półfinał? Jak najbardziej realne. Finał? Czemu nie?
Pamiętam dzień losowania rozgrywek grupowych, a obok niej, w tej samej grupie - Real Madryt i Manchester City. Mistrzowie Hiszpanii i Anglii, drużyny, które wygrały dwie najlepsze ligi na świecie. Dziś jest już jasne, że Borussia grupę wygra, a City, drużyna budowana od lat za gigantyczne pieniądze, będzie musiała najprawdopodobniej zadowolić się grą w Lidze Europy.
Wygrać to jedna rzecz. Druga to styl, w jakim się to czyni. A Borussia zrobiła to w stylu wyśmienitym. Z pięciu meczów trzy wygrała i dwa zremisowała. Pierwszy remis zanotowała w Manchesterze, gdzie prowadziła, miała kolejne okazje i pechowo straciła gola w końcówce. Drugi - w Madrycie - podobny scenariusz, też blisko były trzy punkty. Choć tu akurat Lewandowski, Piszczek i spółka przez drugą połowę meczu się głównie bronili. Co nie zmienia faktu, że gdyby starcie z Realem było dwumeczem w fazie pucharowej, Borussia by go wygrała. Było 2:1, dla niej, a potem 2:2.
Skrót meczu Ajax - Borussia:
Pamiętam, że po tamtym losowaniu w polskich mediach dominował raczej ponury nastrój. Coś w stylu: "Borussia ma świetny zespół, ale w grupie trafiła chyba na jeszcze lepszych od siebie". Sam dawałem im szanse na awans, ale typowałem raczej na zajęcie trzeciego miejsca.
Cofnijmy się teraz o siedem lat. 2005 rok - Borussia ma gigantyczny dług, jest bliska bankructwa. Sukcesy? Można było zapomnieć. Kibice ze smutkiem czytali o swojej drużynie i wspominali piękne czasy. Rok 1997 i wygranie Ligi Mistrzów. Rok 2002 i ostatnie mistrzostwo Niemiec, do tego awans do finału Pucharu UEFA. Gdyby wtedy im powiedzieć, że już niedługo będzie przepięknie, tylko by się puknęli w czoło. A jednak. Dortmund to świetny przykład, jak odbudować drużynę. Umiejętne zmiany w zarządzie, spłacenie dużej części długu, postawienie na odpowiedniego trenera, wreszcie - ściąganie piłkarzy po długiej, uważnej obserwacji, za stosunkowo niskie pieniądze. To dało efekt, który widzimy.
Borussia dziś ma swój styl, trochę zbliżony do Barcelony. Krótka gra, dużo szybkich podań po ziemi, automatyzm, zagrania na pamięć. W meczu z Ajaksem była błyskawiczna w pressingu. Holendrzy, którzy na skalę Europy są przecież dobrym zespołem, byli bezradni. Już do przerwy przegrywali 0:3. Robert Lewandowski najpierw strzelił bramkę łatwą, dobijając strzał kolegi. W drugiej połowie pokazał już wielki kunszt - idealne przyjęcie i takie samo uderzenie. Lepiej nie dało się tego wykończyć.
Oglądałem mecz ze znajomym i zastanawialiśmy się, co może być dalej w Lidze Mistrzów z Borussią. Z kim powinna sobie poradzić i, wreszcie, z jakimi zespołami, nie ma większych szans. Barcelona? Dwumecz z nią byłby jeszcze raczej lekcją futbolu. Real Madryt? W grupie była lepsza, ale wydaje się, że w fazie pucharowej to podopieczni Mourinho raczej byli górą. Manchester United? Spokojnie do pokonania. Tak samo Bayern Monachium, z którym ostatnio radzą sobie w lidze. Tak samo PSG.
Wywiad z Polakami z Borussii Dortmund:
Stwierdzenie, że Borussia jest teraz jednym z faworytów Ligi Mistrzów, nie jest stwierdzeniem na wyrost. Cieszmy się, że w takim zespole tak dobrą pozycję mają Polacy.
Finał Barcelona - Borussia? Faworyt byłby jeden, ale moglibyśmy obejrzeć piękne spotkanie.