Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Jeszcze kilka dni temu Chiny balansowały na cienkiej linie w sprawie wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Jednak teraz przestają grać na dwa fronty i odwracają się częściowo plecami do Władimira Putina.
– Chiny były niemiernie zaskoczone tą wojną. Musiały wiedzieć, że Rosja planuje atak na Ukrainę – nie jest przypadkiem, że Putin poczekał z wysłaniem wojsk aż skończą się igrzyska olimpijskie w Pekinie. Chiny są jednak zdumione przebiegiem inwazji: jej formą, skalą i brutalnością – tłumaczy prof. Bogdan Góralczyk.
Sinolog podkreśla, że Putin przedstawił Chinom zupełnie inną wizję tego, co się wydarzy. W pierwszych kilkudziesięciu godzinach inwazji w chińskich mediach puszczano rosyjskie piosenki. Nie był to przypadek.
– Chiny liczyły na to, że Putin "dokopie" nielubianemu przez nie Zachodowi. Pekin spodziewał się Blitzkriegu, podbicia Ukrainy przez Putina w ciągu 2-3 dni, a widzi wielotygodniową wojnę słabo zmotywowanej rosyjskiej armii ze zdeterminowanym społeczeństwem ukraińskim – wyjaśnia ekspert.
Prof. Góralczyk dodaje, że ewidentną oznaką zmiany stanowiska Chin jest planowane spotkanie online ich przywódcy Xi Jinpinga z prezydentem USA Joe Bidenem. Ale i wcześniej były sygnały zwiastujące zwrot w polityce Państwa Środka.
– W poniedziałek w Rzymie odbyła się rozmowa między Yang Jiechi, dyrektorem biura spraw zagranicznych w biurze politycznym Komunistycznej Partii Chin, a Jake'iem Sullivanem, doradcą prezydenta Stanów Zjednoczonych ds. bezpieczeństwa. Trwała aż 7 godzin – mówi prof. Góralczyk.
Kolejnym przejawem ewolucji stanowiska Chin ws. wojny Rosji przeciwko Ukrainie była radykalna zmiana tonu chińskich mediów adresowanych do zagranicznych odbiorców.
– Najpierw dominował triumfalizm, chińska satysfakcja z tego, że Putin dopiecze Zachodowi. Jednak kilka dni temu nastąpiła niesamowita zmiana. Relacjonowanie wojny Rosji przeciwko Ukrainie przejęli reporterzy z Wielkiej Brytanii, Irlandii, Stanów Zjednoczonych, którzy są na miejscu w Ukrainie lub obserwują sytuację na polsko–ukraińskiej granicy. Przekaz stał się obiektywny – mówi prof. Góralczyk.
Sinolog dodaje, że w chińskich mediach nastawionych na odbiorców w kraju wojna jako temat praktycznie nie istnieje. Kwestią numer jeden jest pojawienie się kolejnej fali zakażeń koronawirusem, co w państwie prowadzącym politykę zero tolerancji dla COVID–19, o czym na własnej skórze przekonali się nasi sportowcy podczas igrzysk, jest istotne.
Igrzyska w Pekinie – podkreśla ekspert – są ważną sprawą w kontekście wojny nie tylko dlatego, że Putin dostosował do nich kalendarz działań militarnych, ale również dlatego, że w dniu ich inauguracji, czyli 4 lutego, Putin i Xi Jinping wydali ważny komunikat, który umknął światowej opinii publicznej zapatrzonej w sportową rywalizację.
– W tym komunikacie został zarysowany nowy ład światowy, oparty na konfrontacji państw nieliberalnych z liberalnymi. Na 20 dni przed atakiem Rosji Chiny układały się z nią jak ma wyglądać rzeczywistość po błyskawicznym podboju Ukrainy. Chińczycy popierali stanowisko Rosji ws. odsunięcia NATO od jej granic, z kolei Rosja wtórowała Chinom ws. przeciwdziałania sojuszom Amerykanów z państwami rejonu Azji i Pacyfiku. Ale po kilkudziesięciu godzinach od inwazji Putina stało się jasne, że plan się posypał – tłumaczy ekspert.
Prof. Góralczyk podkreśla, że Chiny szybko dostrzegły dwa mimowolne dokonania Putina.
– Po pierwsze Putinowi mimochodem udało się zjednoczyć społeczeństwo ukraińskie, także rosyjskojęzyczne. Nikt nie zrobił tyle dla wykuwania ukraińskiej tożsamości co Putin. Po drugie, co było jeszcze bardziej zaskakujące dla Pekinu, przywódca Rosji zjednoczył państwa członkowskie Unii Europejskiej, z wyjątkiem Węgier Orbana, oraz wspólnotę atlantycką z USA w sposób najmocniejszy od dekad – wyjaśnia sinolog.
Dlaczego w takim razie 16 marca w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości w Hadze, który nakazał Putinowi przerwać nielegalną inwazję na Ukrainę, zdanie przeciwne razem z delegatem Rosji zgłosił reprezentant Chin?
– Chiny myślą w kategorii swoich interesów. Widzą, że Rosja przegrywa, ale nie chcą jej dobijać – Pekinowi opłaca się, by Rosja była osłabiona, ale nie aż tak, by zapanował w niej kompletny chaos, który mógłby np. pokrzyżować dostawy energii do Chin. Moskwa jest dla Chińczyków ważnym antyamerykańskim sojusznikiem w ONZ i na innych forach, więc zależy im na tym, by ta wojna szybko się skończyła, zanim zwycięzcą bezapelacyjnie zostaną USA – tłumaczy prof. Góralczyk.
To stąd, dodaje ekspert, wzięły rozmowy Xi Jinpinga z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, a także propozycja mediowania między Rosją a Ukrainą.
Pozycja Stanów Zjednoczonych, co jest dla Chin bardzo niepokojące, ciągle rośnie w wyniku tej wojny. Od czterech lat trwa zapoczątkowany jeszcze przez prezydenta Donalda Trumpa konflikt handlowo–celny między dwoma mocarstwami, który jest wzmocniony walką medialną oraz narastającą konkurencją w wysokich technologiach.
– Stany Zjednoczone dzięki rewolucji łupkowej po raz pierwszy w historii zostały eksporterem surowców energetycznych. Niemcy zamknęły Nord Stream 2 jeszcze przed otwarciem, za to kanclerz Olaf Scholz zapowiedział w Bundestagu, że Niemcy będą kupować skroplony gaz z Ameryki – opisuje ekspert.
Dlatego, argumentuje prof. Góralczyk, w obliczu takiego rozwoju wypadków Chiny przestawiają wajchę, a osłabioną Rosję chętnie wezmą na postronek. Pekin chce być w obozie zwycięzców.
– Chiny robią teraz wszystko, by odkleić od siebie gębę przyjaciela Putina, ale to nie będzie łatwe, bo wcześniej w mediach zachodnich utrwalił się ich wizerunek najbliższego kompana Rosji – konkluduje prof. Bogdan Góralczyk.
Czytaj także: https://natemat.pl/402085,watykan-a-wojna-w-ukrainie-dlaczego-papiez-nie-mowi-o-rosji-i-putinie