– To na pewno nie jest główny cel Rosji, ale jako plan B lub C taki scenariusz może być w Moskwie rozpatrywany – ocenia w rozmowie z naTemat dr Witold Rodkiewicz, główny specjalista w Zespole Rosyjskim Ośrodka Studiów Wschodnich. Chodzi o tzw. scenariusz koreański. W niedzielę ukraiński wywiad ostrzegał, że Putin będzie chciał wprowadzić w Ukrainie coś na kształt Korei Północnej i Korei południowej.
Putin zmienia główne kierunki operacyjne. Są powody, by sądzić, że rozważa "scenariusz koreański" dla Ukrainy – mówi szef ukraińskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej
Według wywiadu w Kijowie, ponieważ Rosja nie jest w stanie zdobyć Kijowa i obalić legalnych władz, będzie próbować stworzyć niby-państwo w okupowanej części Ukrainy
Ekspert, dr Witold Rodkiewicz, główny specjalista w Zespole Rosyjskim Ośrodka Studiów Wschodnich w rozmowie z naTemat przyznaje, że to scenariusz realny i jeden z najgorszych możliwych dla Ukrainy
To miałaby być reakcja Władimira Putina na ewidentne niepowodzenia w wojnie w Ukrainie. Coś, co Kreml nazywa "operacją specjalną", trwa już ponad miesiąc, a zakładane cele - zapewne ku zdumieniu władz w Moskwie - nie zostały osiągnięte. Ukraiński wywiad dostrzega więc ruchy świadczące o zmianie strategii Rosji.
"Scenariusz koreański" dla Ukrainy
Szef ukraińskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej gen. bryg. Kyrylo Budanowwydał komunikat dotyczący ustaleń służb specjalnych co do możliwych dalszych kroków rosyjskiej armii. Jego zdaniem Putin będzie próbował narzucić Ukrainie "scenariusz koreański". W ten sposób wszystkie okupowane terytoria miałby się stać jednym niby-państwem.
Po niepowodzeniach pod Kijowem i wobec braku możliwości obalenia rządu Ukrainy, Putin już w tej chwili zmienia główne kierunki operacyjne – to południe i wschód. Są powody, by sądzić, że rozważa dla Ukrainy "scenariusz koreański". Oznacza to, że będzie próbował ustanowić linię podziału między nieokupowanymi i okupowanymi regionami naszego kraju. W rzeczywistości będzie to próba stworzenia w Ukrainie "Korei Północnej" i "Korei Południowej". Bo przecież na pewno nie są w stanie zająć całego kraju.
Jak duży teren będzie chciał zająć Putin?
Gdzie - według planu Putina - może przebiegać linia pomiędzy niepodległą Ukrainą, a owym czymś, co Moskwa zamierzałaby stworzyć i co pewnie chciałaby nazywać państwem? Tego w komunikacie ukraińskiego wywiadu nie ma.
Można jedynie się domyślać, że w skład owej "Korei Północnej" w rosyjskich zamierzeniach wchodziłyby regiony ługański i doniecki, Krym oraz pas do niego prowadzący, zapewne też Charków - generalnie tereny, gdzie ludzie częściej posługują się językiem rosyjskim, a nie ukraińskim (nawet jeśli czują się Ukraińcami, a nie Rosjanami).
Na razie, jak wynika z mapy brytyjskiego wywiadu, do osiągnięcia tego celu Rosjanie mają daleko.
Szef ukraińskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej uważa, że dla "rosyjskiego reżimu faszystowskiego" priorytetem pozostaje kwestia ustanowienia korytarza lądowego na Krym. Jednak główną przeszkodą w realizacji tego planu pozostaje wciąż niezdobyty Mariupol.
Posłuszne Rosji władze na okupowanych terenach
Gen. Kyrylo Budanow opisując "koreański scenariusz" dla Ukrainy zauważa, że już teraz Rosjanie w niektórych okręgach i miastach próbują tworzyć alternatywne lub - może inaczej - równoległe władze lokalne na okupowanych terytoriach.
Na przykład w Melitopolu uprowadzono mera miasta, Iwana Fedorowa. Na jego głowę nałożono plastikową torbę i wywieziono w nieznanym kierunku. Przez kilka dni Fedorow był więziony i torturowany, po czym udało się go uwolnić, wymieniając za rosyjskich jeńców. Ale w tym czasie Rosjanie na stanowisku mera umieścili figurantkę.
Melitopol jest 150-tysięcznym miastem w obwodzie zaporoskim, blisko wybrzeża Morza Czarnego. Zdecydowana większość jego mieszkańców mówi głównie po rosyjsku. I takich miast przede wszystkim we wschodniej Ukrainie jest sporo. W wielu zajętych miastach już teraz funkcjonują "drugie" władze, posłuszne okupantom.
Gen. Budanow zwraca uwagę, że na terenach zajętych przez Rosjan już teraz zmusza się ludzi do rezygnacji z ukraińskiej waluty, czyli hrywny. I tak może wyglądać życie na terenie owej "Korei Północnej", czyli głównie na wschodzie Ukrainy.
W komunikacie pada też lakoniczne zdanie: że Rosjanie "mogą chcieć targować się na poziomie międzynarodowym". Można to odczytać, jako przypuszczenie, że Moskwa będzie chciała społeczności międzynarodowej obiecać pokój, gdy już zajmie i podporządkuje sobie tę część Ukrainy. I niewykluczone, że znajdą się państwa Zachodu gotowe zaakceptować taki "układ pokojowy".
Podział na Koreę Północną i Koreę Południową
Porównanie takiego scenariusza z Koreą nasuwa się samo. Do 1905 r. istniało jedno Cesarstwo Koreańskie. Potem jednak nastąpiła zmiana układu sił. W wojnie rosyjsko-japońskiej zwyciężyło Tokio i Korea dostała się pod strefę wpływów japońskich.
Kolejna zmiana nastąpiła wraz z końcem II wojny światowej. Japonia jako sojusznik Hitlera poniosła klęskę, wraz z jej kapitulacją nowego podziału świata dokonywali zwycięzcy wojny. Koreę podzielono na strefę wpływów amerykańskich i radzieckich - linię podziału wyznaczono wzdłuż 38. równoleżnika.
Już w sierpniu 1945 r. Związek Radziecki wyznaczył w północnej Korei posłuszne sobie władze złożone z lokalnych komunistów. A na czele Tymczasowego Komitetu Ludowego Korei Północnej umocowano Kim Ir Sena - człowieka zaufanego, który w czasie II wojny światowej walczył jako kapitan Armii Czerwonej w Mandżurii.
Rosyjski plan B lub C
Ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich, główny specjalista Zespołu Rosyjskiego,dr Witold Rodkiewiczw rozmowie z naTemat przyznaje, że "scenariusz koreański" w Ukrainie to wizja całkiem prawdopodobna. Choć na pewno jeszcze nie w tym momencie. Zdaniem eksperta apetyt Putina dotyczy całej Ukrainy, nie jej kawałka.
– W tym momencie nie widzę, aby Rosjanie rezygnowali z bardziej ambitnych planów związanych ze złamaniem oporu obecnego rządu i zainstalowaniem nowego, który byłby podporządkowany Moskwie. Ale owszem, taki wariant "koreański" jest niewykluczony, jeśli opór ukraiński będzie się przedłużał – uważa dr Rodkiewicz.
Według specjalisty z OSW Rosjanie w takim scenariuszu mogą próbować stworzyć np. "Wielkie Naddniestrze". A świat w zamian za zawieszenie broni przez wojska Putina może być skłonny przystać na stworzenie takiego nowego quasi-państwa. Przy czym jego powstanie wcale nie będzie żadną gwarancją pokoju. Wręcz przeciwnie - będzie oznaczać permanentny stan destabilizacji.
Na razie po stronie rosyjskiej nie widać zgody na taki "scenariusz koreański". Dziś to na pewno nie jest główny cel Rosji, ale jako plan B lub C taki wariant może być w Moskwie rozpatrywany. Wątpliwie, aby Ukraińcy chcieli się na taki scenariusz zgodzić, bo z ich punktu widzenia w sensie geopolitycznym jest to nawet gorsze niż dalsze prowadzenie wojny.
Niestety, zdaniem dra Rodkiewicza scenariuszy optymistycznych w tym momencie nie widać. – Jedynie klęska wojskowa Rosji jest rozwiązaniem na dłuższą metę – podsumowuje ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.