Pablo Escobar u szczytu swojej "kariery" miał tak dużo pieniędzy, że tracił je z powodu... gnicia. Wygląda na to, że mamy coś wspólnego z kolumbijskim narkobossem. Przez zawziętość i małostkowość polityków PiS też tracimy pieniądze z absurdalnego powodu, którego łatwo można uniknąć. Z dymem poszedł właśnie miliard złotych, ale w tle dzieje się coś jeszcze gorszego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Sprawę łatwo zbagatelizować, bo setki milionów czy już okrągły miliard złotych to sumy tak abstrakcyjne, że ciężko się z nimi utożsamić. Dla przeciętnego Kowalskiego nie ma większego znaczenia, czy mowa o 132, 546, 874 milionach złotych czy nawet 4 miliardach. Trudno to sobie wyobrazić i nawet się nie dziwię, że Ciebie może to nie obchodzić.
Zastanawiałeś się kiedyś, ile to jest miliard? To jedynka i dziewięć zer. To tysiąc milionów złotych. To 8 ton gotówki, którą można wyładować dwie pełne ciężarówki. To tyle, ile WOŚP zbierał przez 27 lat swojej działalności. To 500+ wypłacane dla 9200 dzieci przez 18 lat ich życia. Jakby nie patrzeć, to dużo.
Podróż za miliard złotych
A to nie wszystko! Na chwilę obecną miliard złotych jest pozycją wyjściową, która może jeszcze urosnąć. Zapraszam Was na krótką podróż po tym, jak w obliczu kryzysu, nie tylko gospodarczego, politycy PiS nie sięgają po coś, co tylko czeka na wzięcie.
Nie wiem, której metafory użyć, by była odpowiednia. Równie dobrze mogliby ten miliard wywalić przez okno, spalić w piecu, wrzucić do wody czy podetrzeć sobie... to miejsce, w którym mają dobro Polski i Polaków.
Kary, które Unia Europejska nałożyła na Polskę, przekroczyły już łącznie wspominany w tym tekście miliard złotych. To dlatego, że za kilka dni – jak ustalił portal Money.pl – Komisja Europejska będzie mogła potrącić nam – bagatela – 320 milionów złotych. To kara za funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, która działa wbrew wyrokowi TSUE, który PiS ma widocznie w tym samym miejscu, gdzie ten miliard.
Long story short, czy bardziej po polsku, krótko mówiąc, Polska ignoruje od początku roku wezwanie UE do zapłaty kary w wysokości wspomnianych 320 mln złotych (70 mln euro). A co się dzieje, jak nie płaci się mandatów czy podatków? Prędzej czy później ktoś Was znajduje i ściga na różne sposoby.
Komisja Europejska daleko szukać nas nie musiała. W końcu Polska od jakiegoś czasu jest tym najbardziej irytującym członkiem UE. I tak jak Ty zwykły człowieku dostajesz groźnie wyglądający list polecony z windykacją i groźbami, tak w zeszłym tygodniu podobny polecony trafił do Warszawy.
Limit: 10 dni. Polska jednak kar płacić nie zamierza, więc – jak to bywa w przypadku ściągania długów – szuka się tam, gdzie można. I Unia znalazła, potrąci nam 320 mln złotych z unijnych funduszy, które przysługują Polsce.
I tak oto ciągle będziemy płacić milion euro dziennie kary za każdy dzień funkcjonowania organu powołanego przez PiS, który na sztandarach niósł minister Ziobro. A wystarczy wykonać wyrok TSUE ws. Izby Dyscyplinarnej. I pyk, bańka euro w kieszeni. Codziennie.
Fundusz Odbudowy nie dla nas
A to dopiero początek zabawy. Jest jeszcze coś takiego jak Fundusz Odbudowy. To "taki tam projekcik" Unii Europejskiej, który zakłada pomoc krajom w odpowiedzi na nowe zagrożenia, jakie spowodowała tam pandemia. W jego ramach Polsce przysługuje 58,1 miliarda euro. Tutaj już oszczędzę sobie i Wam przelicznika, ile to ciężarówek. Powiem tylko, że za to moglibyśmy zbudować sobie 8,5 Stadionów Narodowych... w każdym z szesnastu województw.
Te środki jednak są zablokowane. Ambicjonalna wojenka ministra Ziobry i jego kolegów doprowadziła do tego, że Unia wstrzymała nam wypłatę środków z Funduszu Odbudowy do momentu zlikwidowania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Gdzieś daleko w tle tli się nadzieja, że to się odblokuje, bo jest projekt ustawy prezydenckiej, ale na razie finału jeszcze nie widać. Miejmy wszyscy nadzieję, że w końcu ktoś pójdzie tam po rozum do głowy. W sytuacji, gdy ciągle wisi nad nami mgła dwuletniej pandemii, za granicą toczy się wojna wywracająca sytuację geopolityczną na świecie, w Polsce szaleje 10-procentowa inflacja, benzyna kosztuje niemal 8 złotych za litr, a PiS celowo sabotuje tego typu środki na ODBUDOWĘ, to trzeba być zdrajcą, idiotą lub małym człowieczkiem, by z nich nie skorzystać.
Spokojnie, to przecież nie wszystko. PiS od paru lat żyje w myśl zasady hulaj dusza, piekła nie ma, dlatego na drugą nóżkę zafundował nam przecież kolejną karę. To – bagatela – 500 tys. euro dziennie za niezaprzestanie wydobycia węgla w Kopalni w Turowie. Tutaj w końcu doszło do porozumienia z Czechami, ale wciąż wisi nad nami 68 mln euro grzywny.
W efekcie kary za Turów i Izbę Dyscyplinarną – jak wyliczył Money.pl – przekroczyły barierę miliarda złotych. Konsekwencje są jednak daleko bardziej idące, bo blokują nam wypłatę astronomicznych pieniędzy, które w skarpecie UE na nas czekają.
Pablo Escobar tracił swoje pieniądze, bo mu gniły. PiS traci nieswoje pieniądze, bo też gnije, ale mentalnie.
Zróbcie, na miłość Boga, ten krok. Mówimy tutaj o miliardach, dziesiątkach miliardów, setkach miliardów złotych, które powinny już od dłuższego czasu tu pracować w Polsce, na polskiej ziemi. Chciałbym zaapelować do odpowiedzialnych za rządy, aby jak najszybciej wzięli te pieniądze z Europy, które na nas czekają. Nie ma wytłumaczenia, że rząd PiS robi wszystko, żeby te pieniądze od Polski odpłynęły. Choćby ten milion złotych dziennie kary.