
Kilka dni temu nie było go w szkole. Przebywał w Słowenii, gdzie zdobył mistrzostwo świata do lat 18. Rok wcześniej był najlepszy w mistrzostwach do lat 20. Dariusz Świercz to cudowne dziecko polskich szachów. Arcymistrzem jest od prawie czterech lat. Podziwia go sam Garri Kasparow. Trenuje mniej więcej sześć godzin dziennie, bo w przyszłości chce grać jak legendarny Rosjanin. Eksperci mówią, że jest to jak najbardziej realne.
- Ile się da.
Kondycja to klucz
W jednym z wywiadów przyznał, że mniej więcej sześć godzin dziennie. Siada przed komputerem i wie, co ma robić. Analizuje partie, debiuty, rozwiązuje zadania szachowe. Czyta też literaturę fachową - to znaczy szachową. Przerwa? Proszę bardzo, idzie pobiegać, ewentualnie na basen. Gra też w piłkę, czasami w ping-ponga.
Kompletnie zielony Rzeźniczak
Właśnie, presja. W niedawnym wywiadzie dla naTemat Kuba Rzeźniczak, piłkarz Legii Warszawa powiedział: "Jeżeli ktoś ma problem z wytrzymywaniem presji, to zawsze może grać w szachy". W komentarzach zawrzało. Oto fragment jednego z nich, autorstwa chessbrains.pl: "Jest takie powiedzenie: jak nie masz nic do powiedzenia, to nie mów nic. I to jest dedykacja od tysięcy polskich szachistów dla Pana Rzeźniczaka".
Szachy traktuje jak połączenie sportu i sztuki. - To jest tak, że jak ktoś w nie nie gra, to widzi tylko figury i szachownicę. Dla mnie jest inaczej. Dla mnie w szachach jest głębia - tłumaczy w rozmowie z naTemat.
Wszystko zaczęło się gdy miał niecałe cztery lata. Za sprawą śp. Ryszarda Jagodzińskiego. Dziadka. Na początku Darek grał głównie dla zabawy. – Kiedy go po raz pierwszy ograłem? Wiesz co, nie pamiętam. Minęło pół roku, maksymalnie rok odkąd zacząłem grać – opowiada Świercz. Dodaje, że w klubie, do którego go zapisano, wygrywał z rówieśnikami już gdy miał 5 lat.
Kilka dni temu został kolejnym mistrzem. W Mariborze, tym razem do lat 18. – Wygrał to w cuglach. Był faworytem i poradził sobie bez najmniejszych problemów. To też jest sztuką – mówi Dzwonkowski.
Debiut, przygotowanie, samodzielna gra
O szachach mówi się często, że są oparte na automatyzmach. Mierzy się dwóch gości i każdy z nich ma wyuczone na pamięć kolejne ruchy, kolejne możliwości. Nawet do 30 posunięć. A najczęściej przegrywa ten, kto jako pierwszy popełni jakiś błąd. Proszę Darka, by skonfrontował to z rzeczywistością. – Na początku partii jest debiut, w którym kilka-kilkanaście ruchów jest wykonywanych bardzo szybko; jest to faza przygotowania debiutowego. Potem następuje samodzielna gra. Gra, w której z reguły wygrywa ten, kto po prostu jest lepszy – opowiada.
Pytam, dlaczego akurat tym postanowił się zająć. Czemu jest temu wierny od lat. – Bo to gigantyczna przyjemność, prawdziwa pasja, coś najpiękniejszego – mówi, a z głosu słychać, że ma silną motywację wewnętrzną. – Poza tym szachy świetnie poprawiają pamięć. Gdy wracam z jakichś zagranicznych zawodów i mam duże zaległości w szkole, dużo łatwiej jest mi je nadrobić – dodaje po chwili.
Przez lata zimnej wojny mistrzami świata zostawali reprezentanci ZSRR. Mieli w garści potężny atut: przepastne archiwa rozegranych partii. Dziś wszystkie te archiwa Darek ma na pulpicie laptopa. Można je ściągnąć za darmo z internetu. Bazy danych zawierające miliony partii mieszczą się obecnie na jednej płycie CD. Komputer Darka ma ultraszybki procesor. – Mówię na niego kombajn – śmieje się.
Wprowadzenie szachów do szkół? Czemu nie. Tą drogą poszli Węgrzy i mają z tego korzyści. Swoją szkołę stworzył też legendarny Garri Kasparow. Ten, który swego czasu mierzył się z komputerem. – Nie znam do końca założeń planu Kasparowa wprowadzenia szachów do szkół, ale uważam to za świetną inicjatywę, która, mam nadzieję, się powiedzie. Choć oczywiście zdaję sobie sprawę z faktu, że realizacja tak dużego projektu w naszych realiach nie będzie prosta – przyznaje 18-latek.
Polska jest druga po Rosji
Darek nie pochodzi z bogatej rodziny, ale ma odpowiednie wsparcie. Pomaga związek, pomaga ministerstwo, pomaga też Comarch - firma inwestującego w sport od lat Janusza Filipiaka, która wykłada kilkaset tysięcy złotych na wspieranie najlepszych młodych polskich szachistów. Efekty już są. – Mamy cudowne dziecko w postaci Darka, ale za nim widać kolejnych. Na świecie już teraz mówi się, że Polska jest druga po Rosji jeśli chodzi o rozwijanie młodych talentów - twierdzi Dzwonkowski.
