Viktor Orbán i Mateusz Morawiecki upodobali sobie wprowadzanie tarcz do walki z kryzysem gospodarczym. O ile w Polsce nie zapowiada się, żeby rząd miał ich stosowanie ograniczyć, to na Węgrzech premier wyraźnie zadeklarował, że po wyborach już "nie wie", czy się one utrzymają.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W niedzielę na Węgrzech odbyły się wybory parlamentarne, w których zwyciężyła rządząca od 12 lat koalicja Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP)
Viktor Orbán, który dopiero co w kampanii obiecywał złote góry, już teraz zaczyna przygotowywać Węgrów na nagłe cięcia i oszczędności
Węgry ustaliły stałą cenę paliwa
Na przełomie października i listopada ubiegłego roku cena za litr benzyny stanowiła równowartość 6,37 zł (500 forintów). Rząd węgierski postanowił obniżyć ceny do 6,08 zł (480 forintów) wprowadzając specjalną "tarczę", która miała przyczynić się do obniżenia inflacji.
Przepisy te obowiązywały początkowo przez 3 miesiące, ale potem z racji wyborów rząd Fideszu i KDNP przedłużył ją do połowy maja. Co najciekawsze wprowadzonych zmian nie dało się ominąć. Każdy właściciel stacji benzynowej, który chciał zamknąć interes, mógł to zrobić dopiero po wygaśnięciu nowych przepisów.
Za ich złamanie groziła kara o równowartości od 1260 zł do 37 830 zł. (od 100 tysięcy forintów do 3 milionów forintów).
Orbán nie wie, czy utrzyma tarczę paliwową i inne tarcze
Ale dobrodziejstwo państwa węgierskiego ma się niedługo skończyć. W minioną niedzielę Viktor Orbánzapewnił sobie władzę w kraju na kolejne 4 lata i od razu zabrał się do pracy nad... cięciami i oszczędnościami.
Nie od dzisiaj wiadomo bowiem, że nad Węgrami wisi kryzys gospodarczy, który spowodowany jest czynnikami zewnętrznymi takimi jak pandemia i wojna w Ukrainie oraz rozdawnictwem rządu, który brał kredyty, żeby mieć pieniądze na "tarcze" i benefity dla swoich wyborców.
Zarys oszczędności i cięć, które szykuje Fidesz, mogliśmy usłyszeć w środę podczas wystąpienia premiera Viktora Orbána.Jego słowa ocenił w mediach społecznościowych hungarysta, doktor Dominik Héjj.
"Trzy dni po wyborach Viktor Orbán stwierdza, że NIE WIE, czy da się utrzymać wszystkie tarcze antykryzysowe, że chciałby, ale.... to dotyczy też obniżek cen energii. To była karta przetargowa (druga to wojna) w wyścigu wyborczym. Samo paliwo podrożeje od 15.05 z 6,10 na 8,49zł" – podaje politolog.
Z czego jeszcze zrezygnuje węgierski rząd?
"Do tego zamrożenie cen sześciu produktów żywnościowych, prawo niepłacenia kredytów, zamrożenie stóp procentowych na stan z października (1,8 proc.), teraz jest 4,4 proc., do tego obniżki energii urzędowe, co się wczoraj okazało, że za gaz Węgrzy nie płacą 1/5 ceny rynkowej, tylko 100 proc." – wymieniał hungarysta.