W maju tego roku miną dokładnie trzy lata, od kiedy Jacek Rozenek przeszedł udar. Były mąż Małgorzaty Rozenek-Majdan niesie bagaż niełatwych doświadczeń. Ostatnio był gościem w programie "Rozmowy o nadziei", gdzie opowiedział o najtrudniejszych momentach, depresji oraz wsparciu dzieci. "Psychika była absolutnie rozwalona" – podkreślił aktor.
Były mąż Małgorzaty Rozenek–Majdan przez dłuższy czas zmagał się z przykrymi konsekwencjami udaru mózgu. W 2021 roku miał poważne problemy finansowe.
Aktor był ostatnio gościem w programie "Rozmowy o nadziei". Rozmawiał z Martą Manowską i Mateuszem Szymkowiakiem o niełatwym powrócie do kondycji po udarze, chwilach zwątpienia i derpesji oraz o wsparciu dzieci.
Jacek Rozenek o leczeniu po udarze w TVP Kobieta. "Przejechał po mnie walec"
W maju 2019 roku świat Jacka Rozenka na chwilę się zatrzymał. Aktor znany m.in. z serialu "Barwy szczęścia" miał udar mózgu. Objawami typowymi dla udaru niedokrwiennego jest m.in. paraliż twarzy i częściowy paraliż kończyn, zaburzenia w mówieniu, kłopoty z orientacją, zawroty głowy, zaburzenia pola widzenia i chwiejny krok.
Właśnie takich objawów doświadczył były mąż Małgorzaty Rozenek–Majdan. Konieczna była intensywna, kosztowna rehabilitacja, aby przyniosła widoczne rezultaty. Po niemal 3 latach od zdarzenia aktor czuje się już lepiej. O swoich bolesnych doświadczeniach zdecydował się opowiedzieć w programie "Rozmowy o nadziei", emitowanym na antenie TVP Kobieta.
"Jacku, czy ty pamiętasz ten dzień, kiedy życie powiedziało: 'Sprawdzam cię?'" – zaczął rozmowę Mateusz Szymkowiak. "Tak, pamiętam. Nie straciłem wtedy przytomności ani na chwilę, więc pamiętam dokładnie, co się działo"– zaznaczył Rozenek. Dodał, że udar był dla niego szokiem, bo prowadził wówczas dość higieniczny i aktywny tryb życia. Nie stronił chociażby od ćwiczeń.
Podkreślił, że przed udarem nie było żadnych niepokojących sygnałów, mogących sugerować, aby udać się do lekarza czy szpitala. Choroba uderzyła znienacka. "Przejechał się po mnie walec. Nieciekawe doświadczenie" – oznajmił podczas rozmowy. Aktor uważa, że ważnym elementem rehabilitacji powinno być także dbanie o zdrowie psychiczne. Przyznał, że osobiście doświadczył głębokiej depresji i miewał momenty zwątpienia.
"Pierwsze pół roku to był okres, kiedy trudno było mówić o progresie, cała połowa ciała była sparaliżowana w ogóle, psychika była absolutnie rozwalona, to było zmaganie się z potworną depresją" – zwierzył się Rozenek.
Aktor podkreślił, że wielokrotnie czuł niechęć do rehabilitacji i tracił wiarę w to, że cokolwiek da. Druga prowadząca, Marta Manowska dopytała go więc, gdzie odnajdywać motywację i siłę do konsekwencji. "Nie ma żadnej siły, żeby trzymać tę konsekwencję" – ocenił.
Potem temat zakręcił do jego pociech. Ze związku z Małgorzatą Rozenek-Majdan, aktor ma dwóch synów: 15-letniego Stanisława i 11-letniego Tadeusza. Rozenek podkreślił, że dzieci dodają mu mnóstwo otuchy i wiary.
"Zachowały się fantastycznie. Moi synowie super się zachowali. W ogóle traktowali mnie jak takiego faceta, który ze wszystkim da sobie radę, ale nie dawałem sobie specjalnie rady" – powiedział.
Pod koniec rozmowy na tapet wzięto kwestię wiary. Aktor został dopytany o to, czy w pierwszych, najtrudniejszych dniach po udarze, nie miał pokus, aby zwrócić się do boga, prosząc o opiekę i pomoc. "Nie, nie miałem, naprawdę. Może teraz sobie troszkę rozmawiam, ale do tej pory naprawdę nie" – skwitował Rozenek.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.