
Wszyscy są zgodni co do problemu mowy nienawiści w Polsce. Lecz na tym pojednanie się kończy. Okazuje się, że w porównaniu z krajami Europy Zachodniej, jesteśmy swoistym wyjątkiem, wyspą nienawiści na morzu łagodnej debaty. A to może pociągnąć za sobą niemiłe konsekwencje.
Myślę sobie, że mówiąc "co dziesiątego" chyba nie doszacowałem, sądząc po rozmiarach tego, co się teraz rozpętało. CZYTAJ WIĘCEJ
Też nas to czeka. Zamieszki, bojówki faszystowskie, problemy z imigrantami. A my nie przygotowujemy się do tego, wszystko robimy w poczuciu "jakoś to będzie".
W wielu krajach stopień agresji w dyskursie publicznym zależy od narodowego temperamentu. My jesteśmy dziwną wyspą w Europie, na pewno nie zieloną.
językowe rozpychanie się w kierunku agresji, przemocy, rozwiązań siłowych jest poszerzeniem pola bitwy, próbą przekonania społeczeństwa, że te rozwiązania mieszczą się w przyjętym demokratycznym porządku.
To medium ma bogatszą tradycję w krajach zachodnich, gdzie internet jest w powszechnym użytku od nieco dłuższego czasu. W związku z tym poziom debat, choćby na forach jest łagodniejszy.
rzeba pracować z młodzieżą, bo to oni są uwodzeni przez radykałów. To nasza wina. Młodzi ludzie są zagubieni, podatni na etyczne fastfoody, jakie serwują niektóre środowiska.

