nt_logo

"Gdybym wtedy usłyszał, że Macron zostanie prezydentem, tobym nie uwierzył" [SYLWETKA]

Diana Wawrzusiszyn

28 kwietnia 2022, 13:26 · 15 minut czytania
Kiedy wiosną 2017 roku został rezydentem Pałacu Elizejskiego, był najmłodszym prezydentem Francji w historii. A jeszcze kilka miesięcy wcześniej, nikt nie dawał mu szans, chociażby na wejście do drugiej tury. Jak wyglądała droga na szczyt Emmanuela Macrona?


"Gdybym wtedy usłyszał, że Macron zostanie prezydentem, tobym nie uwierzył" [SYLWETKA]

Diana Wawrzusiszyn
28 kwietnia 2022, 13:26 • 1 minuta czytania
Kiedy wiosną 2017 roku został rezydentem Pałacu Elizejskiego, był najmłodszym prezydentem Francji w historii. A jeszcze kilka miesięcy wcześniej, nikt nie dawał mu szans, chociażby na wejście do drugiej tury. Jak wyglądała droga na szczyt Emmanuela Macrona?
Kim jest prezydent Francji Emmanuel Macron? Fot. LUDOVIC MARIN/AFP/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Liberałowie odetchnęli z ulgą, gdy w niedzielę 24 kwietnia wyniki exit poll pokazały znaczną przewagę Emmanuela Macrona nad Marine Le Pen.
  • Stało się jasne, że przywódcy Francji udało się ponownie wygrać wybory prezydenckie.
  • Jak wyglądała droga na polityczny szczyt Emmanuela Macrona?

Dzieciństwo i młodość 

Emmanuel Macron urodził się 21 grudnia 1977 roku w Amiens w północnej Francji jako dziecko pary lekarzy. Ma brata Laurenta, urodzonego w 1979 roku i siostrę Estellę, urodzoną w 1982 roku. Z racji, że rodzice dużo pracowali, młody Emmanuel spędzał najwięcej czasu z babcią. Jak wspominał w późniejszych wywiadach, to ona ​​wpoiła mu lewicowe ideały i zaszczepiła pasję do książek. Jako nastolatek wybierał towarzystwo dorosłych, lepiej się wśród nich czuł, był zainteresowany rozmowami na poważniejsze tematy, niż oferowali to jego rówieśnicy.

Kształcił się w jezuickim liceum w swojej rodzinnej miejscowości, jednak tuż przed maturą rodzice zdecydowali się o przeniesieniu syna do elitarnego liceum Henryka IV w Paryżu. Powodem tej decyzji był romans z nauczycielką francuskiego Brigitte Trogneux, która później została jego żoną. 

Płomienny romans ucznia z nauczycielką

Brigitte Trogneux uczyła języka francuskiego i prowadziła zajęcia teatralne, którymi żywo zainteresował się nastoletni Macron. Podobno już po pierwszej sztuce Brigitte była oczarowana jego inteligencją i sposobem bycia. W sieci zachował się fragment jednego z pierwszych występów przyszłego prezydenta Francji. 

Bardzo szybko Emmanuel zaproponował swojej nauczycielce wspólne pisanie sztuki teatralnej. Jak wspominała później Brigitte, młody chłopak zaskakiwał ją odwagą i bezpośredniością. Ich relacja z czysto profesjonalnej zaczęła przechodzić w przyjacielską. A potem miało dojść między nimi do czegoś więcej. 

Tak, zdawałam sobie sprawę, że przechodzimy stopniowo z relacji czysto intelektualnej do stosunku bardziej uczuciowego. To było wyczuwalne, lecz ukryte.Brigitte Macronw książce "Państwo Macronowie”

"Wiedziałam, że jest mężczyzną mojego życia, lecz wiedziałam również, że jest to niemożliwe" - wspominała późniejsza Pierwsza Dama.

Kiedy Brigitte Trogneux przygotowywała młodego Macrona do matury, od kilku lat była mężatką. W wieku 21 lat wzięła ślub z dyrektorem banku, urodziła mu troje dzieci. Jedna z ich córek, Laurence jest w wieku Emmanuela. Młody Macron musiał zdawać sobie sprawę, że jego obiekt westchnień jest poza zasięgiem, lecz mimo to postanowił zaryzykować i wyznać miłość nauczycielce. 

Szkołę szybko obiegły plotki. Po latach w wywiadzie dla "Paris Match" Brigitte przyznała, że uczucie wzięło górę nad rozsądkiem. Momentem przełomowym był czuły gest Brigitte, która pocałowała Emmanuela w czoło na oczach całej szkoły, gdy ten otrzymał nagrodę za osiągnięcia w nauce. Wówczas już nikt nie miał wątpliwości, że łączy ich coś więcej. Sprawę w swoje ręce postanowili wziąć rodzice Emmanuela i przed maturą przenieśli go do innej szkoły. Liczyli, że w ten sposób ostudzi swoje uczucia. Gdy młody Macron wyjeżdżał do Paryża, obiecał Brigitte, że wróci i ją poślubi. Jak się okazało, dotrzymał słowa. 

Brigitte zdała sobie sprawę, że jej małżeństwo to historia i wyjechała do Paryża, znalazła tam pracę w liceum. W stolicy Francji spotykała się z młodym kochankiem. Kiedy Emmanuel ukończył osiemnaście lat, oficjalnie zaczęli pojawiać się jako para. Brigitte dostała rozwód dopiero w 2006 roku. Rok później została żoną młodego polityka Emmanuela Macrona. Prawie 15 lat po pierwszym spotkaniu w kółku teatralnym. On miał wówczas 30 lat, ona 54. 

Czytaj także: https://natemat.pl/206651,39-letni-dziadek-ktory-w-przyszlej-pierwszej-damie-zakochal-sie-gdy-uczyla-go-w-liceum-te-fakty-o-macronie-zaskakuja

Ekonomista i młody polityk 

Macron ukończył prestiżową szkołę administracji ENA, kuźnię francuskich elit politycznych. Uzyskał też dyplom DEA z zakresu filozofii na Université de Paris X. Swoje filozoficzne wykształcenie wykorzystał w praktyce, w latach 1999–2001 był asystentem znanego francuskiego filozofa Paula Ricoeura. Współpracował przy wydawaniu jego książek. Później trafił na chwilę na prestiżowe stanowisko w ministerstwie skarbu, gdzie pracował w komisji opracowującej plan działania na rzecz wzrostu gospodarczego Francji.

Emmanuel Macron, zanim wszedł do polityki, wstąpił do świata biznesu. W 2008 roku  rozpoczął pracę w Banku Rothschild, gdzie szybko wspinał się po kolejnych szczeblach kariery. Jednym z jego największych osiągnięć było pilotowanie zawarcia umowy wartej miliardy euro - kupna Pfizera przez Nestle. Dzięki tej transakcji stał się milionerem. Jak twierdzą francuscy dziennikarze, miał zarobić wówczas 2 miliony euro. 

Wspomnienia senatora Marcina Bosackiego

W 2006 roku, kiedy jeszcze Emmanuel Macron nie myślał o karierze politycznej i pracował jako bankier, brał udział w wyjeździe stypendialnym do Stanów Zjednoczonych. W grupie kilkunastu stypendystów z całej Europy znalazł się również przyszły senator Polski Marcin Bosacki. Tam poznał przyszłego prezydenta Francji. 24 kwietnia 2022 roku senator Bosacki tuż po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów we Francji, opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie, na którym siedzi obok Emmanuela Macrona. Zdjęcie zostało wykonane w knajpie w Waszyngtonie. W rozmowie z naTemat.pl senator opowiada, jak wspomina kolegę, który został prezydentem Francji.  

- Macron był strasznie inteligentny. Pamiętam, że miał poczucie humoru, bo zawsze grupa śmiała się z jego żartów. Był bardzo błyskotliwym oraz miłym kompanem do poważnych rozmów i luźniejszych dyskusji przy piwie czy winie. Myślę, że nikt z nas wówczas nie spodziewał się, że siedzi obok przyszłego prezydenta Francji. Niemniej nas to bardzo cieszy - opowiada. 

W programie stypendialnym Young Leader Scholarship GMF brało udział 16 osób, po jednym reprezentancie z kraju. Macron był jednym z najmłodszych uczestników stypendium. Senator Marcin Bosacki zapamiętał, że "jak na Francuza był bardzo umiarkowanie antyamerykański". 

- Macron mówił, że USA mają duże problemy finansowe, co też go wyróżniało, bo to był czas jeszcze przed kryzysem. Widać, że był bardzo zorientowany w tych tematach, w końcu był wówczas bankierem, a nie politykiem. Mówił, że ta bańka kredytowa musi pęknąć i miał rację. Doceniał mocne strony USA i podkreślał, że Ameryka powinna współpracować z Europą. Z całą pewnością wówczas zdecydowanie lepiej znał się na ekonomii niż na polityce międzynarodowej - opowiada Bosacki. 

Czytaj także: Blokada Nord Stream 2 to za mało. Sen. Bosacki o sankcjach na Putina, które zmieniłyby bieg historii

Jednak zaznacza, że nikt wtedy się nie spodziewał, że ten młody chłopak w niebieskim swetrze zostanie prezydentem jednego z najważniejszych państw na świecie. 

Gdybym wtedy usłyszał, że po 10 latach zostanie prezydentem wielkiego kraju, tobym nie uwierzył. Nie widziałem jego zdolności przywódczych. Zawsze w grupie kilkunastoosobowej pojawiają się 3-4 osoby, które nadają ton dyskusji. On taki nie był, ale może dlatego, że należał w tej grupie do osób, które słabiej znały angielski. Może nie był najgorszy, ale nie mówił takim płynnym polityczno-biznesowym angielskim. Przez te problemy z językiem był bardziej wycofany. Marcin Bosackisenator RP

- Wszyscy byliśmy zdziwieni, że to właśnie on z tej grupy zrobił niewyobrażalnie wielką karierę, bo było tam kilku kandydatów z bardziej ujawnionymi zdolnościami przywódczymi - wspomina senator. 

Jak Macron z bankiera stał się rasowym politykiem?

Mówi się, że karierę polityczną powinno rozpocząć się w dojrzałym wieku, bo młodzi nie wiedzą wystarczająco dużo o świecie i mechanizmach nim rządzących. Macron zdaje się zaprzeczać tej tezie. Po zakończeniu studiów Emmanuel Macron zapisał się do Partii Socjalistycznej. Miał ambitne plany startowania w wyborach parlamentarnych, ale ostatecznie partia postawiła na innych kandydatów. Macron odłożył na bok swoje plany polityczne i rozpoczął karierę w branży, gdzie są większe pieniądze - w Banku Rothschild.

Gdy już miał na swoim koncie pierwsze poważne pieniądze, postanowił wejść do polityki. W latach 2012–2014 pełnił funkcję zastępcy sekretarza generalnego Pałacu Elizejskiego w administracji prezydenta François Hollande’a. Ewidentnie sprawdził się w roli urzędnika, bo Hollande polecił go premierowi Manuelowi Vallsowi na stanowisko ministra gospodarki, przemysłu i cyfryzacji. Ten przystał na propozycję i w ten sposób 37-letni wówczas Emmanuel Macron stał się najmłodszym szefem tego resortu w historii. 

To ministerstwo dawało ogromną władzę, którą młody polityk postanowił wykorzystać. Podobno, gdy dostał propozycję przyjęcia teki ministra, pierwsze pytanie, jakie zadał, brzmiało: "Czy będę mógł reformować?". To pokazywało jego zaangażowanie i chęć zmian.

Z tego okresu w swojej karierze zasłynął tzw. "ustawą Macrona". Zakładała ona m.in. swobodę tworzenia sieci przewozów autokarowych (dotychczas zakazanych, aby nie stanowiły konkurencji dla kolei), szerszy dostęp reglamentowanych zawodów, zwłaszcza prawniczych oraz zwiększenie liczby niedziel roboczych z 5 do 12, co wywołało dość dużą dyskusję wśród francuskiego społeczeństwa. 

Czytaj także: Internet śmieje się z Macrona. Wystarczyło jedno zdjęcie na kanapie

Macronowi nie podobało się, że reformy w kraju idą zbyt wolno. Krytykując ślamazarne tempo, miał powiedzieć, że sam kieruje się zasadą sformułowaną przez Oscara Wilde’a: "Ilekroć ludzie od razu się ze mną zgadzają, czuję, że nie mam racji”.

Otoczenie Macrona przyznawało, że łatwo góruje nad innymi, jest wyjątkowo szybki w kojarzeniu faktów i ostry w analizach. Nie do końca podobała mu się polityka, którą realizuje rząd Vallsa, dlatego postanowił założyć własną partię. 

Własna partia i pierwsza kampania wyborcza

Emmanuel Macron stawał się coraz bardziej popularny. Po raz pierwszy zaistniał w świadomości opinii publicznej po swoim występie we francuskim programie telewizyjnym "Des Paroles Et Des Actes" w marcu 2015 roku. 

Macron zagroził, że opuści drugi rząd Manuela Vallsa w związku z proponowaną reformą dotyczącą usunięcia podwójnego obywatelstwa z terrorystów. W kolejnych miesiącach zdecydował się utworzyć własną partię. Celem założenia En Marche! (pl. Naprzód!) było stworzenie ugrupowania wyłamującego się tradycyjnym podziałom politycznym. Emmanuel Macron podkreślał, że En Marche! jest partią progresywną – zarówno prawicową, jak i lewicową, proeuropejską i odrzucającą konserwatyzm. 

Dr Nicolas Maslowski, politolog Uniwersytetu Warszawskiego, dyrektor Ośrodka Kultury Francuskiej i Studiów Frankofońskich w Polsce, zapytany w rozmowie z naTemat.pl o powody, dla których Macron zdecydował się na założenie własnej partii i w konsekwencji pójść z nią do wyborów, odpowiedział: 

– Macron wyczuł szansę. Nie wiem, czy to był przypadek, czy silna intuicja. Wówczas było  duże niezagospodarowane pole na mapie francuskiej polityki, po tym, jak lider liberalnego odłamu centro-lewicy Dominique Strauss Kahn pogrążył się przez duży skandal obyczajowy w poprzednich wyborach i w ten sposób został wyeliminowany z gry politycznej. To był moment, w którym uważano, że taki człowiek, jak Macron ma duże szanse. 

Zanim jeszcze Macron zdecydował się startować w wyborach prezydenckich. We Francji wzorem Stanów Zjednoczonych zdecydowano się na przeprowadzenie prawyborów, podczas których nie tylko członkowie danej partii mogli głosować na przyszłego kandydata, ale także zwykli obywatele. 

Te doprowadziło do wybrania kandydatów, których kariery w następnych miesiącach mocno ucierpiały. Można tu wymienić, chociażby aferę obyczajową kandydata Republikanów Francois Fillona. Kiedy okazało się, że Fillon jest uwikłany w różne skandale, całkiem zmienił się układ sił. W centrum pozostał Emmanuel Macron, który zaczął odgrywać coraz większą rolę.Dr Nicolas Maslowski.dyrektor Ośrodka Kultury Francuskiej i Studiów Frankofońskich w Polsce

Początkowo wszyscy komentatorzy życia publicznego raczej byli zdania, że Macron będzie starał się wylansować na tych wyborach, mało kto spodziewał się, że zostanie kolejnym prezydentem Francji. Macron pozycjonował się w kontrze do skrajnej prawicy. Do wyborów szedł z hasłami gospodarczymi. Postulował odblokowanie ekonomiczne kraju, odzyskanie przez Francję dawnej świetności i poprawy zamożności Francuzów. Jako główny przeciwnik Marine Le Pen w drugiej turze zaznaczał swoje przywiązanie do Unii Europejskiej. Przez niektórych był nazywany nawet eurofilem. Podkreślał, że jest zwolennikiem zacieśnienia współpracy w ramach strefy euro, a swoją partię En Marche! uważał za "jedyną proeuropejską siłę polityczną w Europie".

Macron w przeciwieństwie do wielu francuskich polityków jest także zwolennikiem polityki otwartych drzwi wobec imigrantów. Według niego przyjazd migrantów wpływa w pozytywny sposób na gospodarkę. Macron podczas kampanii wyborczej głosił, że procedury azylowe powinny ulec skróceniu, jednak opowiadał się za bezwzględną deportacją tych, którzy azylu we Francji nie uzyskają. W kampanii wyborczej wykazał się dużą erudycją. - On był bardzo dobrym mówcą, świetnie argumentował swoje poglądy. Był bardzo młody, dynamiczny i to wszystko przekonało wielu Francuzów - podkreśla dr Maslowski.

Ostatecznie postulaty młodego polityka przekonały większość obywateli Francji. Emmanuel Macron pokonał w drugiej turze wyborów skrajnie prawicową polityczkę Marine Le Pen stosunkiem głosów 66,1 proc. do 33,9 proc. W ten sposób 39-letni Emmanuel Macron został najmłodszym przywódcą w historii Francji. Odebrał ten tytuł Napoleonowi Bonaparte, który w chwili zaprzysiężenia miał prawie 41 lat. 

W 2017 roku Macron był młodym politykiem, który przekonał Francuzów swoją świeżością. Budził nadzieję. Wiele osób nawet nie zwracało uwagi na jego program, ale zdecydowali się na niego postawić, bo wprowadzał pewną świeżość do polityki francuskiej.Dr Nicolas Maslowskidyrektor Ośrodka Kultury Francuskiej i Studiów Frankofońskich w Polsce

Politolog dodaje, że nie możemy zapomnieć, że część Francuzów zagłosowała na Macrona, bo był tak zwanym "mniejszym złem". – Ten element głosowania na mniejsze zło jest jeszcze bardziej widoczny w drugiej turze wyborów, gdzie te podziały i polaryzacja społeczeństwa są jeszcze większe - dodaje dr Maslowski. 

Jakim prezydentem jest Macron?

Macron został formalnie prezydentem 14 maja 2017 roku. Nowy przywódca Francji zapowiedział, że utworzy w Pałacu Elizejskim odrębne stanowisko dla żony jako współtwórczyni jego politycznego sukcesu. Już następnego dnia po oficjalnym zaprzysiężeniu, odbył swoją pierwszą oficjalną wizytę zagraniczną. Spotkał się z Angelą Merkel w Berlinie, chciał podkreślić w ten sposób znaczenie relacji francusko-niemieckich dla Unii Europejskiej. Aby skutecznie rządzić potrzebował też, aby jego partia En Marche! znalazła się w parlamencie, mimo że oficjalnie zaraz po wygranych wyborach zrzekł się członkostwa. Stworzona przez Macrona partia w wyborach parlamentarnych w 2017 roku i jej sojusznicy z Ruchu Demokratycznego zapewnili sobie większość w Zgromadzeniu Narodowym, zdobywając 350 mandatów na 577. 

Przez pięć lat swoje kadencji musiał stawić czoła wielu wyzwaniom, w tym konfliktom socjalnym z protestem Ruchu Żółtych Kamizelek na czele. Musiał poradzić sobie z frustracjami społeczeństwa związanymi z pandemią i obostrzeniami. A kiedy wybuchła wojna zaczął realizować politykę zagraniczną na jeszcze wyższym poziomie.

Czytaj także: To był kluczowy czynnik, który wpłynął na zwycięstwo Macrona. Dał mu wielką przewagę nad Le Pen

Od razu po objęciu urzędu Macron przystąpił do gruntownych reform. Zaczął od cięcia wydatków na opiekę społeczną. Na celowniku znalazły się osoby o niskich dochodach. Nowowybrany prezydent zdecydował też o zniesieniu podatku majątkowego i nałożeniu 30-proc. podatku liniowego na zyski kapitałowe. 

– Macron rozpoczął bardzo głębokie reformy, które były odczytywane jako radykalnie liberalne. Wprowadził zmiany systemu emerytalnego, które doprowadziły do masowych protestów. Z powodu Ruchu Żółtych Kamizelek i pandemii te reformy zostały zawieszone. Ale wiele innych reform zostało przeprowadzonych i to doprowadziło do wielu konfliktów i odrzucenia Macrona przez Francuzów, którzy mają antyliberalne przekonania - mówi dr Maslowski.

Politolog podkreśla, że część społeczeństwa francuskiego jest przekonana, że polityka Macrona jest wymierzona w osoby biedniejsze. Bardziej popierał reformy korzystne dla wielkich firm, niż dla tych mniejszych. Macron zaczął być nazywany "président des riches” - prezydent bogatych.

Dyrektor Ośrodka Kultury Francuskiej zaznacza, że druga oś konfliktu w społeczeństwie francuskim to poziom europejski i narodowy. Chodzi tu o pewne niepokoje społeczne związane z globalizacją, pandemią i wojną. – Część ludzi czuje, że należy szukać schronienia w idei powrotu do państwa narodowego, które chroni i podtrzymuje "francuskość". 

W marcu 2022 Emmanuel Macron oficjalnie ogłosił, że będzie ubiegał się o reelekcję w kwietniowych wyborach prezydenckich. W pierwszej turze wyborów z 10 kwietnia 2022 roku otrzymał 9,8 miliona głosów (27,85 proc.), zajmując pierwsze miejsce spośród 12 kandydatów. Dr Masłowski zauważa, że w drugiej turze wyborów Macron  początkowo w ogóle nie zachowywał się jak kandydat. Unikał jak mógł konfrontacji, a potem został zaskoczony wojną w Ukrainie. Do tego czasu unikał niebezpieczeństwa krytyki. Kampanię rozpoczął bardzo późno i ograniczał się do siły, jaką daje mu pozycja prezydenta i popularność, jaką zyskiwał podczas wojny. Korzystając z efektu "gromadzenia się pod flagą narodową".

– Nie wiem, czy była to dobra strategia, ale ostatecznie wygrał wybory - ocenia politolog. 

Czytaj także: https://natemat.pl/409105,macrona-czeka-trudna-kadencja-le-pen-melenchon-i-wybory-parlamentarne