Magdalena Stępień na swoim Instagramie wyjaśniła, na co wydała pieniądze ze zbiórki, którą zorganizowała kilka miesięcy temu. Opowiedziała też o dalszych etapach leczenia, które także są bardzo kosztowne. Zwróciła się do Jakuba Rzeźniczaka. – Wierzę, że tym razem nie zawiedzie Oliwiera – przyznała.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Kilka miesięcy po narodzinach u syna Magdaleny Stępień i Jakuba Rzeźniczaka lekarze zdiagnozowali nowotwór wątroby.
Dzięki internetowej zbiórce udało się zebrać pieniądze na kosztowne leczenia w specjalistycznej klinice w Izraelu.
Tymczasem była uczestniczka "Top model" odniosła się do zarzutów, jakoby uzbieraną kwotę miała przeznaczyć na własne wydatki. Podkreśliła, że to nieprawda.
Przekazała też, ile jeszcze jest potrzebnych pieniędzy na leczenie chłopca. Czeka też na informację o pomocy ze strony ojca dziecka, Jakuba Rzeźniczaka.
Magdalena Stępień o pieniądzach ze zbiórki na leczenie Oliwiera
Syn Magdaleny Stępień i Jakuba Rzeźniczaka ma zaledwie kilka miesięcy, a jest chory na rzadki nowotwór wątroby. Dzięki pomocy internautów udało się zebrać pieniądze na rozpoczęcie leczenia w jednej z izraelskich placówek.
Celebrytka na jakiś czas zniknęła z mediów społecznościowych, aby skupić się na walce o zdrowie Oliwiera. Teraz wróciła i nagrała relację na swoim InstaStory. Na wstępie odniosła się do oskarżeń, jakie w ostatnim czasie są kierowane pod jej adresem.
Ludzie mają jej zarzucać, że pieniądze ze zbiórki wydaje na coś zupełnie innego. – Moi drodzy, myślę, że przyszedł czas, żeby powiedzieć tu do Was kilka słów – zaczęła.
– Od dłuższego czasu jestem bezpodstawnie oskarżana, że pieniądze ze zbiórki wydałam na siebie lub na to, żeby mieć fajne życie, co jest niezgodne z prawdą – powiedziała.
– Jesteśmy tutaj już prawie trzy miesiące, życie w Izraelu jest bardzo drogie. Ale to nieważne, jakoś trzeba dać radę, żeby wytrwać do końca – przyznała i dodała, że kolejne etapy leczenia będą się wiązać z wydatkiem 80 tysięcy dolarów, czyli niemal 360 tysięcy złotych. Do tej kwoty jednak nie są wliczone koszty operacji, którą musi przejść dziecko.
Stępień zwróciła się do Rzeźniczaka po pomoc
– Tym razem wystarczająco wcześniej przekazałam tę informację Kubie (...), żeby miał wystarczająco czasu do tego, żeby się odnieść, ile jest w stanie nam pomóc, i jak nam pomoże, ponieważ tak jak w ostatnim wywiadzie powiedział, że gdybym dała mu znać wystarczająco wcześniej, to na pewno by nam pomógł. Wierzę więc, że tym razem nie zawiedzie Oliwiera – podkreśliła.
W dalszej części swojej wypowiedzi modelka nawiązała do zbiórki, którą zorganizowała po tym, jak dowiedziała się o chorobie dziecka. – Zrobiłam co mogłam, żeby się tutaj znaleźć. To dzięki wam i dzięki zbiórce, którą otworzyłam. Dzięki ludziom o dobrym sercu Oliwier znalazł się w jak najlepszych rękach – oceniła.
– Wydarzyły się tutaj pewne rzeczy, o których jeszcze nie mogę wam mówić, ale niedługo wam opowiem ze szczegółami. Wszystko. Myślę, że wiele osób będzie bardzo zdziwionych. Ani razu nie pomyślałam o tym, że żałuję tego, że jestem tutaj w Izraelu, dlatego jestem wam wdzięczna, a kiedyś to Oliwier będzie wdzięczny, że dzięki wam on się tutaj znalazł i że wydarzyło się to, co się wydarzyło – podkreśliła mama Oliwiera i załączyła w kolejnej relacji zdjęcia faktur z kliniki, w której przebywa z synem.