Białoruś pod pretekstem ćwiczeń wojskowych skierowała swoje siły na granice z Litwą i Ukrainą. Administracja Alaksandra Łukaszenki zapewnia jednak, że krajom tym nic nie grozi. W sieci dość szybko zaroiło się od filmów i zdjęć, które pokazują kolumny białoruskich wojsk.
W środę nad ranem Alaksandr Łukaszenka zarządził niespodziewane ćwiczenia wojskowe na szeroką skalę. Według oficjalnych wyjaśnień chodzi o sprawdzenie zdolności bojowej białoruskiej armii
Dwie kolumny składające się z około 30 opancerzonych pojazdów wojskowych skierowano na granicę litewską i ukraińską. Sojusznik Kremla poinformował, że jego sąsiedzi nie są zagrożeni atakiem
Przypomnijmy, że ostatnie białoruskie ćwiczenia wojskowe odbywały się w lutym we współpracy z Rosją. To właśnie wtedy armia Władimira Putina wkroczyła na teren Ukrainy od północy, a następnie od wschodu i południa
Białoruś kieruje kolumny na granicę litewską i ukraińską. Tłumaczą, że to ćwiczenia wojskowe
Jak przekazał Projekt Biełaruskij Hajun, w środę o 6:00 kolumna około 30 pojazdów wojskowych ruszyła autostradą M7 ze stolicy Białorusi w kierunku granicy litewskiej, a konkretnie przygranicznego miasta Oszmiana.
PBH w mediach społecznościowych udostępnił zdjęcia i filmy przedstawiające transportery opancerzone BTR-82A oraz transportery opancerzone wozu dowodzenia BTR-80K.
Chwilę później kolejne kolumny ruszyły w kierunku granicy z Ukrainą. Dywizja systemu rakietowego została skierowana do miasta Makrany autostradą R-17 z Brześcia. Białoruski resort obrony wytłumaczył, że są to jedynie "ćwiczenia". Nie wyjaśniono jednak, kiedy planowane jest ich zakończenie.
"Planowany test obejmuje przemieszczenie się znacznej liczby pojazdów wojskowych, co może spowolnić ruch na drogach publicznych. Nie stanowią zagrożenia dla sąsiednich krajów ani ogólnie dla społeczności Europy" – czytamy w oficjalnym oświadczeniu Ministerstwa Obrony Białorusi.
W planach jest między innymi sprawdzenie, jak żołnierze realizują zadania bojowe, przemieszczają się z punktu A do punktu B, a także zweryfikowana zostanie procedura ogłasza alarmu w jednostkach.
Przypomnijmy, że Władimirowi Putinowi od dwóch miesięcy nie udało się wymusić na Alaksandrze Łukaszence otwartego dołączenia do brutalnego ataku na Ukrainę. Według oficjalnych deklaracji zadaniem Mińska jest "zabezpieczanie" zachodniej granicy przez "atakiem NATO".
Jak pisaliśmy w naTemat, równolegle rząd białoruski doprowadził do zmiany kodeksu karnego. Od teraz działacze opozycyjni zostaną uznani za terrorystów. Oznacza to, że za swoją działalność grozi im kara śmierci.